Pracodawcy negatywnie oceniają radykalne podniesienie opłat za zezwolenia na pracę, a także ograniczenia przy zatrudnianiu na podstawie zleceń. Natomiast związkowcy chwalą limity dla legalizacji pracy obcokrajowców ustalane przez starostę.
Ponad 4,6 tys. zł – nawet tyle może w przyszłym roku zapłacić pracodawca za wydanie zezwolenia na pracę obcokrajowca. Tak wynika z projektu ustawy o dostępie cudzoziemców do rynku pracy, który przygotowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Przewiduje on bowiem, że opłata za złożenie wniosku o zezwolenie mogłaby wynieść równowartość minimalnego wynagrodzenia za pracę, a od 1 stycznia wyniesie ono zapewne 4626 zł (według dotychczasowych planów rządu).
To tylko jedna z propozycji, co do której pracodawcy mają poważne zastrzeżenia, zawartych w projekcie ustawy mającej na nowo uregulować zatrudnianie cudzoziemców w Polsce. Krytycznych uwag ze strony firm jest zresztą dużo więcej, o czym świadczą dokumenty, do których dotarł DGP. W większości pozytywną ocenę projektowi wystawiają natomiast związkowcy.
Opłaty w górę
Pracodawcom nie podoba się m.in. wspomniana regulacja, zgodnie z którą maksymalna stawka opłaty skarbowej za złożenie wniosku o zezwolenie na pracę, którą ma ustalać MRPiPS w rozporządzeniu, mogłaby wynieść nawet równowartość minimalnego wynagrodzenia za pracę. Z kolei w przypadku pracy sezonowej opłata mogłaby sięgnąć do 25 proc. płacy minimalnej. Taką samą wielkość projekt przewiduje również dla opłat wnoszonych wraz z oświadczeniem o zatrudnieniu cudzoziemca.
– Podana maksymalna stawka dotycząca wysokości opłaty skarbowej za złożenie wniosku o zezwolenie na pracę jest ekstremalnie wysoka. Obecnie opłata skarbowa wynosi 100 zł, a zatem projektodawca dopuszcza jej wzrost o ponad 400 proc. – wskazuje w uwagach do projektu Business Centre Club. Związek Pracodawców zwraca przy tym uwagę, że takie kwoty nie przystają do ponoszonych przez urzędy kosztów postępowania. Podnosi też, że niektóre firmy będą musiały ponosić tę opłatę co roku – w związku ze skróceniem okresu, na jaki zezwolenie jest wydawane. W ocenie BCC takie stawki mogą utrudnić mniejszym podmiotom legalny angaż cudzoziemców. Tym samym może się zwiększyć liczba nielegalnie zatrudnionych osób. Nie można też wykluczyć, że ciężar finansowy uzyskania zezwolenia pracodawcy będą przerzucać na samych imigrantów.
– Ustalenie opłaty na poziomie minimalnego wynagrodzenia może uniemożliwić wielu pracodawcom zatrudnianie cudzoziemców. W obliczu obecnego niedoboru pracowników na rynku pracy może to prowadzić do spowolnienia gospodarczego – uważa z kolei Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. ZPP krytycznie ocenia też regulację, w myśl której opłaty nie podlegają zwrotowi. Jego zdaniem projekt powinien przewidywać zwrot, gdy zezwolenie nie zostanie wydane z przyczyn niezależnych od pracodawcy lub w terminie.
BCC proponuje obniżenie maksymalnych stawek do odpowiednio 10 proc. i 5 proc. Zbliżoną propozycję przedstawia też Konfederacja Lewiatan, w ocenie której opłaty w całej ustawie powinny być ujednolicone i ograniczone do 10 proc. płacy minimalnej.
Tylko rok dla zleceniobiorcy
Firmy negatywnie oceniają również rozwiązanie, w myśl którego zezwolenie na pracę cudzoziemca wydaje się na czas określony nie dłuższy niż jeden rok, jeżeli cudzoziemiec będzie wykonywał pracę na podstawie umowy cywilnoprawnej.
– W przypadku konieczności uzyskania wizy jest to bardzo krótki okres. Dodatkowo pracownik lub zleceniobiorca mogą pracować dla jednego pracodawcy użytkownika przez 18 miesięcy (w przypadku pracy tymczasowej – red.), co sprawia, że roczny okres zezwolenia jest nieuzasadniony – uważa ZPP. Organizacja dodaje, że taka regulacja może spowodować zahamowanie rozwoju początkujących przedsiębiorców. Poza tym ZPP krytykuje też inny wymóg dotyczący określenia minimalnego czasu pracy dla cudzoziemca – zdaniem związku narusza on konstytucyjną zasadę wolności wykonywania pracy, zwłaszcza w kontekście cudzoziemców zleceniobiorców.
Również w ocenie BCC nie ma żadnych racjonalnych przesłanek, aby różnicować długość zezwolenia na pracę w zależności od formy zatrudnienia – tj. umowy o pracę i umowy cywilnoprawnej. – To nieuzasadniona dyskryminacja cudzoziemców zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych – grzmi związek. Jak dodaje, zupełnie niezrozumiałe jest, dlaczego w przypadku prostych spółek akcyjnych czy tzw. spółek ukraińskich ustawodawca dopuszcza wydanie zezwolenia na trzy lata (choć to w tych formach zatrudnienia najczęściej dochodzi do nadużyć i nieodprowadzania danin publicznoprawnych), a jednocześnie ogranicza czas, na jaki wydawane jest zezwolenie dla w pełni oskładkowanych i opodatkowanych umów zlecenia.
Z kolei Konfederacja Lewiatan wskazuje, że regulacja ta uderzy w takie branże jak: administracja i działalność wspierająca, opieka zdrowotna i pomoc społeczna, budownictwo oraz transport i gospodarka magazynowa. To w nich bowiem, według danych GUS za 2023 r., najczęściej zatrudniani są pracownicy na umowach cywilnoprawnych.
Sporne limity
Firmy chcą również usunięcia z projektu ustawy limitów w zatrudnianiu cudzoziemców. Te przewidziane zostały w kilku regulacjach ustawy. Możliwość ograniczenia liczby obcokrajowców podejmujących w Polsce pracę ma mieć m.in. Rada Ministrów ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego lub ryzyko, że wysoka liczba wydanych zezwoleń bądź oświadczeń legalizujących pracę cudzoziemca utrudni zatrudnienie obywateli polskich lub uprzywilejowanych obcokrajowców (m.in. tych z UE).
Organizacje pracodawców podkreślają, że taki kształt przepisu pozostawia przestrzeń dla arbitralnych decyzji rządu, co może prowadzić do nadużyć oraz nieprzewidywalnych konsekwencji dla pracodawców.
– Brak precyzyjnych kryteriów określających, kiedy i na jakiej podstawie należy ustalić limity zezwoleń na pracę, sprawia, że możliwość ingerencji w rynek pracy staje się nadmiernie elastyczna i podatna na subiektywne interpretacje – stwierdza BCC w uwagach do projektu. Zwraca przy tym uwagę, że powody uzasadniające wprowadzenie limitów są sformułowane zbyt ogólnikowo i nieprecyzyjnie.
Tak samo uważa Konfederacja Lewiatan, która podnosi że doprecyzować trzeba też ramy czasowe i częstotliwość określania limitów w drodze rozporządzenia, aby pracodawcy mogli przygotować własne strategie kadrowe.
Podobnie krytycznie przedsiębiorcy odnoszą się do propozycji, by rząd limitował angaże cudzoziemców bezpośrednio u pracodawców, określając procentowo minimalny udziału obywateli polskich i uprzywilejowanych cudzoziemców w liczbie osób wykonujących pracę na rzecz danego podmiotu. Zarzuty firm są tu tożsame co w przypadku narzucenia limitów generalnych.
Z kolei NSZZ „Solidarność” pozytywnie ocenia regulację, która pozwala staroście – ze względu na trudną sytuację na lokalnym rynku pracy – określić listy zawodów i rodzajów prac, na które nie będą wydawane zezwolenia na pracę cudzoziemcom zamierzającym podjąć pracę na terenie danego powiatu. – Jest to rozwiązanie uwzględniające potrzeby i uwarunkowania lokalne – stwierdza.
Walka z nadużyciami
Pracodawcy mają też zastrzeżenia do regulacji, które pozwalają na odmowę wydania zezwolenia na pracę, gdy firma zatrudnia cudzoziemców pozornie, a także gdy została ustanowiona lub działa głównie w celu ułatwiania obcokrajowcom wjazdu na terytorium Polski (m.in. ze względu na ich zbyt dużą ogólnikowość i pozostawienie przestrzeni dla arbitralnych decyzji urzędników). Tę ostatnią chwali natomiast NSZZ „Solidarność”.
Firmy skarżą się też, że projekt eliminuje z obrotu outsourcing procesowy. Podkreślają również, że choć ustawodawca forsuje elektronizację postępowań administracyjnych, to jednak nie pozwala na to, by pracodawcy mogli zawierać umowy z cudzoziemcami w formie dokumentowej. Punktują też, że w projekcie ustawy brakuje uregulowania kwestii pracy zdalnej cudzoziemców. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach publicznych