Fiaskiem zakończyła się sprawa byłego ordynatora jednego z oddziałów szpitala powiatowego. Lekarz był obwiniony o nieodpowiednie zachowanie się w stosunku do współpracowników i personelu medycznego – miał rzekomo rzucać narzędziami podczas zabiegów, odnosić się wulgarnie do pielęgniarek i innych pracowników medycznych, a nawet stosować mobbing wobec podległych mu służbowo pracowników oddziału szpitala. Przeciwko lekarzowi wytoczono postępowanie dyscyplinarne wskutek skargi złożonej przez pielęgniarki do rzecznika odpowiedzialności zawodowej. Wprawdzie mobbingu doktorowi nie udowodniono, ale postępowanie przed okręgowym sądem lekarskim jednak wykazało nieodpowiednie zachowanie lekarza i naruszenie przez niego kodeksu etyki lekarskiej, gdyż ordynator został dość surowo ukarany – musiał zapłacić karę pieniężną w kwocie czterokrotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Co więcej, orzeczenie to utrzymało się również w Naczelnym Sądzie Lekarskim, który jedynie zmniejszył wymiar kary do dwukrotności przeciętnego wynagrodzenia.
Obrona złożyła kasację do Sądu Najwyższego i tu nieoczekiwanie sprawa zakończyła się definitywnie, acz szczęśliwie dla obwinionego lekarza. SN bowiem uchylił obydwa orzeczenia sądów lekarskich, zarówno NSL, jak i sądu okręgowego, ale postępowanie umorzył, nie uniewinniając jednak doktora. Powodem takiego zakończenia sprawy było niestety poważne uchybienie proceduralne, jakiego dopuścił się OSL. Okazało się bowiem, że w toku postępowania w I instancji zmienił się skład orzekający lekarskiego sądu okręgowego. Problem w tym, że zamiast ponownie przeprowadzić przewód sądowy, nowy skład poprzestał tylko na odczytaniu zeznań świadków, po czym zamknął rozprawę i wydał orzeczenie, w wyniku którego obwiniony lekarz został ukarany. NSL nie dostrzegł tego problemu i przeprowadził postępowanie odwoławcze oraz wydał swoje orzeczenie utrzymujące w mocy karę dla lekarza. SN wskazał, że w takiej sytuacji nie można było przejść do porządku dziennego nad uchybieniami sądów zawodowych, gdyż zachodziła bezwzględna przyczyna odwoławcza wskazana w przepisach kodeksu postępowania karnego, mająca wpływ na orzeczenie.
– Sąd po zmianie składu orzekającego, w realiach rozpoznawanej sprawy powinien się zapoznać z całością materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie. Nie powinien poprzestać tylko na odczytaniu zeznań świadków. To jest bezwzględna przyczyna odwoławcza. NSL powinien w takim wypadku uchylić orzeczenie i skierować sprawę do ponownego rozpoznania, czego nie uczynił. W rezultacie musiał to zrobić SN, i to w odniesieniu do orzeczeń obydwu instancji – powiedział sędzia Marek Dobrowolski.
Niestety, jak zwykle w takich sprawach bywa, czas zagrał na korzyść obrony i obwinionego. Zdarzenia, które zaprowadziły doktora przed oblicze sądu lekarskiego i SN miały bowiem miejsce jeszcze w styczniu 2018 r., czyli aż siedem lat temu. Zaś zgodnie z art. 64 ust. 3 ustawy o izbach lekarskich (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1342 ze zm.) karalność czynu ustaje z upływem pięciu lat. Sprawa się więc przedawniła i sądy lekarskie nie mogły już rozpoznać sprawy, a SN postanowił o umorzeniu postępowania. Okoliczności sprawy nie mogły więc zostać ostatecznie wyjaśnione. ©℗
orzecznictwo
Podstawa prawna
Postanowienie Sądu Najwyższego z 2 grudnia 2025 r., sygn. akt II ZK 30/24 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia