Zgodnie z projektem ustawy o zmianie ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy oraz niektórych innych ustaw, przygotowanym przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, inspektorzy zyskają prawo do kontroli również wobec podmiotów, które zakończyły działalność lub utraciły status pracodawcy w ciągu roku przed rozpoczęciem kontroli.
Koniec luki prawnej: PIP z kontrolą po zakończeniu działalności
Nowelizacja ma uszczelnić system nadzoru i uniemożliwić przedsiębiorcom ucieczkę spod jurysdykcji PIP poprzez szybkie rozwiązanie umów czy likwidację działalności.
– W praktyce mieliśmy do czynienia z sytuacjami, w których przedsiębiorcy, po otrzymaniu zawiadomienia o planowanej kontroli, a nawet w jej trakcie, zwalniali wszystkich pracowników. Obecne przepisy mówią jasno: jeśli podmiot nie ma już statusu pracodawcy, nie może podlegać kontroli inspekcji pracy. W efekcie inspektor, mimo posiadania informacji o wcześniejszych nieprawidłowościach, nie miał możliwości podjęcia działań. Nie mógł na przykład sprawdzić, czy były wypłacane wynagrodzenia i gdy wykrył zaległości, wydać nakazu płacowego – mówi Marcin Stanecki, Główny Inspektor Pracy.
– Nowelizacja ma przeciwdziałać takim sytuacjom. Zdarzało się bowiem, że niektóre podmioty – działając z pełną świadomością – wykorzystywały obecną konstrukcję przepisów, by uniknąć np. wypłaty zaległych wynagrodzeń. Po zaproponowanej przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zmianie przepisów inspektorzy będą mogli interweniować również wobec takich firm, analizując naruszenia prawa w okresie jednego roku przed rozpoczęciem kontroli – dodaje Marcin Stanecki.
Resort pracy podkreśla, że zmiany są konieczne, biorąc pod uwagę dynamikę rynku pracy i częste przekształcenia własnościowe.
– To zmiana w dobrym kierunku i może mieć pozytywne skutki w obszarze przestrzegania prawa pracy i regulacji w obszarze BHP. Z pewnością ograniczy to sytuacje skrajne, gdzie w obliczu ewidentnych nieprawidłowości decydowano się na takie kroki jak rozwiązywanie umów, które potem zawierane były na nowo, gdy ryzyko kontroli PIP zostało oddalone – podkreśla radca prawny Sławomir Paruch, partner w kancelarii PCS.
Związkowcy również popierają proponowane rozwiązanie.
– To racjonalna i potrzebna zmiana, gdyż obecne przepisy mogą blokować możliwość dokonania kontroli PIP wobec podmiotów, które utraciły status pracodawcy lub przedsiębiorcy. Proponowana regulacja umożliwi zatem inspektorom pracy skuteczną realizację funkcji kontrolnych w tego typu przypadkach – mówi Paweł Śmigielski, dyrektor wydziału prawno-interwencyjnego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
Z punktu widzenia przedsiębiorców ta zmiana oznacza konieczność przechowywania i udostępniania dokumentacji kadrowo-płacowej przez co najmniej rok po zakończeniu działalności. Inspektorzy będą mogli żądać przedstawienia m.in. umów, list płac, ewidencji czasu pracy i dokumentacji BHP.
Resort argumentuje, że to rozwiązanie „ma charakter prewencyjny i gwarancyjny”, bo pozwoli zapobiec unikaniu odpowiedzialności i zabezpieczy prawa pracowników, którzy zgłaszają naruszenia po zakończeniu współpracy.
Szerszy zakres kontroli PIP: od BHP po rodzaj umowy o pracę
Co istotne, nowelizacja przewiduje rozszerzenie zakresu kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, który określa art. 13 pkt 1 ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1712 ze zm.).
Obecnie kontrolą objęci są przede wszystkim pracodawcy, czyli firmy zatrudniające pracowników na podstawie umowy o pracę, a także – w obszarze bezpieczeństwa i higieny pracy oraz legalności zatrudnienia – również przedsiębiorcy, którzy formalnie nie są pracodawcami, oraz inne jednostki organizacyjne, na rzecz których świadczona jest praca przez osoby fizyczne, w tym także przez osoby prowadzące działalność na własny rachunek, bez względu na rodzaj zawartej umowy.
Po zmianach inspektorzy PIP będą mogli badać u tych przedsiębiorców nie tylko kwestie BHP i legalności zatrudnienia, ale również rodzaj zawieranych umów. Jeśli okaże się, że umowa cywilnoprawna faktycznie spełnia warunki stosunku pracy z art. 22 kodeksu pracy (czyli praca jest wykonywana w określonym miejscu, czasie, pod kierownictwem i za wynagrodzeniem), PIP będzie mogła zakwestionować taką praktykę i wskazać, że powinna być zawarta umowa o pracę.
Organizacje pracodawców z rezerwą podchodzą do rozszerzenia uprawnień PIP.
– W sytuacji niskiego bezrobocia i niedoboru pracowników rozszerzanie kompetencji PIP może budzić wątpliwości. Takie rozwiązania byłyby uzasadnione w czasach, gdy stopa bezrobocia była dwucyfrowa, a pracodawcy mieli faktyczną przewagę negocjacyjną. Dziś jednak proponowane przepisy mogą działać zniechęcająco – przedsiębiorcy mogą zastanawiać się, czy w ogóle podejmować współpracę z osobami fizycznymi, skoro nawet po zamknięciu firmy mogą ponosić konsekwencje. To regulacja potencjalnie antyrozwojowa, która może ograniczyć skłonność do tworzenia nowych miejsc pracy – ocenia Piotr Rogowiecki, dyrektor departamentu analiz i legislacji Pracodawców RP.
Na możliwe konsekwencje zmian zwraca uwagę Bartosz Tomanek, adwokat i partner w kancelarii PCS.
– W praktyce ta zmiana może dotknąć także firmy, które zdecydowały się na zawieszenie albo zakończenie swojej działalności, ale z różnych względów nie zostały finalnie zlikwidowane i pozostają w uśpieniu, nie zatrudniając żadnego pracownika. Takie firmy również mogą trafić pod lupę PIP i spowodować, że podmiot będzie się musiał obudzić i wyjaśniać wątpliwości PIP w trakcie kontroli – wskazuje ekspert.
Etap: Projekt w trakcie konsultacji