To, że dzwonek na pierwszą lekcję dzwoni o godz. 8, jest dla nas tak samo oczywiste, jak praca przez osiem godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu. Ale oba te koncepty mają jeszcze jedną wspólną cechę – ich optymalność stoi pod wielkim znakiem zapytania.

Zegar, według którego funkcjonuje społeczeństwo, dostosowany jest do skowronków i nie bierze się pod uwagę, że wśród nas są także sowy, które w innych godzinach są najproduktywniejsze oraz w innych potrzebują odpoczynku. Dodatkowo podczas dojrzewania zegar biologiczny nastolatków zazwyczaj przesuwa się o parę godzin do przodu.
Według raportu amerykańskiej National Sleep Foundation z 2006 r. ponad jedna czwarta uczniów w USA co najmniej raz w tygodniu zasypia w szkole, 22 proc. nad pracą domową, a 14 proc. spóźnia się na lekcje z powodu zaspania. Co więcej – ponad połowa uczniów czuje się śpiąca lub zmęczona w ciągu dnia. Kontrastuje to z opinią rodziców – jedynie co dziesiąty z nich uważa, że jego pociecha nie wysypia się przynajmniej kilka razy w tygodniu. Są to więc bardzo alarmujące dane.
Być może jako społeczeństwo powinniśmy pomyśleć o systemowym rozwiązaniu tej sytuacji. Najbardziej oczywiste wydaje się być przesunięcie rozpoczęcia lekcji na późniejszą godzinę. Na szczęście nie musimy zastanawiać się nad efektywnością takiego działania, ponieważ przeprowadzono wiele eksperymentów na temat pierwszego dzwonka.
Jeden z nich, zakrojony na dosyć szeroką skalę, odbył się pod koniec milenium w Minneapolis w Stanach Zjednoczonych. Początek lekcji dla ponad 12 tys. uczniów (z 51 tys. w okręgu) w publicznych liceach przesunięto z godz. 7.15 na godz. 8.40. Jak pokazuje Kyla Wahlstrom z Uniwersytetu Minnesoty, efektem zmiany – wbrew obawom rodziców, że uczniowie wykorzystają dodatkowy czas rano jako wymówkę do późniejszego chodzenia do łóżek – było wydłużenie średniego czasu snu o ok. jedną godzinę w porównaniu do ich kolegów z grupy kontrolnej rozpoczynających lekcje o 7.30. Uczniowie ci nie tylko rzadziej spóźniali się na lekcje czy spali podczas zajęć, ale też generalnie czuli się mniej ospali w ciągu dnia.
Badanie na mniejszą skalę przeprowadzili także Julie Boergers (Uniwersytet Browna), Christopher Gable (Children’s National Medical Center) i Judith Owens (Uniwersytet Jerzego Waszyngtona). Grupie składającej się z 197 uczniów liceum z internatem, których średnia wieku wynosiła 15,6 roku, przesunięto początek zajęć z godz. 8 na godz. 8.25. Nawet tak drobna zmiana miała zdecydowanie pozytywny wpływ. Grupa uczniów śpiąca osiem lub więcej godzin wzrosła z 18 proc. do aż 44 proc., przy czym efekt ten był częściej zgłaszany przez tych zazwyczaj śpiących mniej. Zauważalnie zmniejszyła się także senność w ciągu dnia, spożycie kofeiny oraz częstotliwość występowania obniżonego nastroju. Efekty te zanikły, gdy po zakończeniu eksperymentu przywrócono poprzednie godziny zajęć.
Również Scott Carrell (Uniwersytet Kalifornijski w Davis), Teny Maghakian Shapiro (Uniwersytet Santa Clara ) i James West (Uniwersytet Baylora) opublikowali na łamach „American Economics Journal: Economic Policy” wyniki badań na podobny temat, które przeprowadzili w US Air Force Academy. Wynika z nich, iż korzystny wpływ na wyniki uczniów, którzy lekcje rozpoczynają o godz. 7.50, w porównaniu do tych rozpoczynających dzień nauki o godz. 7 jest porównywalny do podniesienia jakości pracy nauczyciela o prawie jedno odchylenie standardowe. Co więcej, efekt ten odnosi się nie tylko do zajęć na pierwszej godzinie lekcyjnej, lecz także utrzymuje się przez wszystkie zajęcia danego dnia.
Częstym argumentem przeciwko późniejszemu rozpoczynaniu nauki jest to, że oznaczałoby to późniejsze zakończenie lekcji i mniej czasu na zajęcia pozalekcyjne lub odrabianie prac domowych. Ale czy faktycznie są to kwestie ważniejsze od dobra nastolatków? Bo jak wynika z przytoczonych badań przesunięcie pierwszego dzwonka wiąże się z wieloma korzyściami, nie tylko tymi związanymi z poprawą wyników, ale przede wszystkim ich zdrowia zarówno fizycznego, jak i psychicznego.