Według Politico.com Zełenskiemu mogą towarzyszyć przedstawiciele europejskich sojuszników, w tym prezydent Finlandii Alexander Stubb i sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Mark Rutte. Odkąd Trump znów ze zrozumieniem zaczął traktować roszczenia Rosji, Stubb został włączony do stałych konsultacji najważniejszych przywódców europejskich. Trump ceni Fina za umiejętność gry w golfa, a z Ruttem łączą go dobre stosunki jeszcze z czasów, gdy ten był premierem Holandii. W niedzielę o „koordynacji działań” rozmawiali szefowie dyplomacji Ukrainy Andrij Sybiha i Finlandii Elina Valtonen. Przed wylotem do Stanów Zjednoczonych Zełenski miał też rozmawiać z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem. Wszystko po to, by uniknąć powtórki z katastrofy z lutego, gdy spotkanie Zełenskiego z Trumpem i jego zastępcą J.D. Vance’em zakończyło się publiczną kłótnią i zamroziło na pewien czas relacje na linii Waszyngton–Kijów.

Zełenski prosi Merza o radę

– Prezydent poprosił o radę. On też dostrzegł, że moje spotkanie z Donaldem Trumpem przebiegło zupełnie inaczej niż jego. Już o tym szczegółowo rozmawialiśmy – przekonywał Merz. Niemiec zrelacjonował też przebieg telekonferencji Trumpa z przywódcami państw europejskich, która miała miejsce w sobotę. – Dokładnie opowiadał nam, jak intensywnie omawiał z Putinem warunki umowy pokojowej włącznie z obietnicą, że Ameryka jest gotowa nadać Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa. Uważam, że gotowość Ameryki do nadania takich gwarancji jest naprawdę wielkim postępem – dodawał kanclerz. – Wszelkie ustalenia dotyczące Ukrainy muszą mieć wymiar w postaci udziału Ukrainy w tych rozmowach – mówił z kolei na antenie wPolsce24 Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej przy prezydencie Karolu Nawrockim. Nawrocki również brał udział w telekonferencji.

Na podstawie rozmów z europejskimi politykami Reuters odtworzył zarys rosyjskich żądań przedstawionych przez Putina Trumpowi. Rosja domaga się, by Ukraina wycofała się z 6,6 tys. km kw. kontrolowanej przez siebie części obwodów donieckiego i ługańskiego. To najlepiej ufortyfikowane i zdatne do obrony tereny wzdłuż całej linii frontu i granicy z Rosją. Umocnienia były tam rozbudowywane od początku rosyjskiej agresji 11 lat temu. W obwodzie donieckim pod kontrolą Ukrainy pozostają duże miasta, w tym Kramatorsk i Słowiańsk, które przed wojną zamieszkiwało po ponad 100 tys. mieszkańców. Przesunięcie linii demarkacyjnej na granice administracyjne oznaczałoby przeniesienie jej na step, trudny do obrony w sytuacji powtórnej eskalacji ze strony Rosji. A scenariusz, w którym Moskwa wznawia po pewnym czasie działania wojenne, jest w Kijowie uznawany jako bazowy.

Rosja żąda uznania zaboru

W zamian Rosja miałaby wycofać się z 1 tys. km kw zajętych skrawków obwodów charkowskiego i sumskiego (nie ma tam większych miejscowości) oraz zamrozić działania wojenne w obwodach chersońskim i zaporoskim. Te dwa ostatnie regiony zostały razem z Donbasem nielegalnie anektowane przez Rosję w 2022 r., jednak Kreml nie kontroluje ich stolic. Chersoń został odbity przez Ukraińców w listopadzie 2022 r. – i była to ostatnia tak udana kontrofensywa na lądzie – a Zaporoże nigdy nie zostało zajęte. To nie wszystko: Rosja miała też zażądać formalnego uznania dokonanej w 2014 r. aneksji Krymu, nadania językowi rosyjskiemu statusu oficjalnego oraz swobody działania Kościoła podległego Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej (Kijów zakazał jego funkcjonowania jako uznającego zwierzchnictwo jednostki mającej siedzibę na terenie agresora, ale nie zdecydował się na jego rzeczywistą likwidację).

Trump miał przekonywać, że Putin jest za to otwarty na rozmowy o zachodnich gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy, choć wyklucza jej członkostwo w NATO. Podczas sobotniej telekonferencji zachodnich sojuszników miano omawiać gwarancje przypominające art. 5 Traktatu północnoatlantyckiego, zgodnie z którym atak na jednego członka Sojuszu uważa się za atak na wszystkich. Biały Dom porzucił za to początkowe oczekiwanie, by rozmowy o trwałym pokoju zaczęły się po wprowadzeniu w życie zawieszenia broni. „Wszyscy uznali, że najlepszą drogą, by zakończyć tę straszną wojnę między Rosją a Ukrainą, jest przejście bezpośrednio do porozumienia pokojowego, które zakończyłoby wojnę, a nie do porozumień o rozejmie, które często nie są dotrzymywane” – napisał prezydent USA we własnym serwisie Truth Social. – Sądzę, że jesteśmy całkiem blisko porozumienia. Ukraina powinna się na nie zgodzić. Może powiedzą „nie” – mówił zaś po spotkaniu z Putinem.

Rosja cieszy się ze szczytu z Trumpem

„W rozmowie z prezydentem Trumpem powiedziałem, że jeśli nie będzie trójstronnego spotkania (Putin, Trump, Zełenski – red.) albo jeśli Rosja uchyli się od uczciwego zakończenia wojny, powinno nastąpić wzmocnienie sankcji” – pisał z kolei ukraiński prezydent na Telegramie. Rosjanie tymczasem nie ukrywają zadowolenia z wyników piątkowego szczytu w Anchorage. Wiceszef Rady Bezpieczeństwa, były prezydent Dmitrij Miedwiediew cieszył się na Telegramie z zakończenia izolacji dyplomatycznej przez USA. „Spotkanie dowiodło, że rozmowy są możliwe bez warunków wstępnych i równolegle z kontynuacją specjalnej operacji wojskowej. Najważniejsze, że strony przerzuciły na Kijów i Europę odpowiedzialność za osiągnięcie w przyszłości rezultatów w rozmowach o zakończeniu działań wojennych” – podsumował.