Kiedy Włodzimierz Czarzasty opisuje dramatyczną w przebiegu interwencję służb we własnym domu, nie mam powodu mu nie wierzyć. Podobnie, kiedy cytuje syknięcie jednego z funkcjonariuszy (nieco filmowe, że „mu łeb odstrzeli”). Nie trzeba wielkiej empatii, by poczuć krzywdę, jakiej doznała rodzina polityka – i on sam. I nawet byłoby zrozumiałe, gdyby odpowiednim funkcjonariuszom postawić zarzuty, a ich politycznym zwierzchnikom zarzuty polityczne.
Tyle że przewodniczący Lewicy emocjonalny wpis zamieścił w kontekście „bitwy o Ziobrę”. Skoro były minister sprawiedliwości jest – zdaniem Czarzastego – odpowiedzialny za interwencję/najście służb, to teraz… No właśnie, to teraz niech za to zapłaci. I jak tu nie wierzyć, że pozbawianie Ziobry immunitetu i doprowadzenie go do aresztu – o czym marzą zawzięci zwolennicy rozliczeń z PiS – nie jest zemstą? Zemstą dawnego układu, który został poobijany przez PiS i teraz chce odwetu. Bo mu się ten odwet po prostu należy.
Będzie inna sprawiedliwość
Były minister sprawiedliwości, gdyby miał pójść siedzieć, to nie za to, że gdzieś jakiś funkcjonariusz coś komuś źle zrobił, lecz za (wcale niełatwe do udowodnienia przed sądem) nieprawidłowości w zarządzaniu funduszami. Wszystkie głosy cieszące się, że Ziobro trafi za kratki jak Al Capone, czyli nie za to, co „naprawdę wyczyniał”, ale za cokolwiek, byle zgrzytnął zamek w celi, są i amoralne, i głupie. Amoralne… nie, jeżeli trzeba to komuś wyjaśniać, to i tak nie zrozumie. A głupie dlatego, że podważają cały zamysł rozliczeń. Rozliczeń, które miały postawić państwo z głowy na nogi. Skazać zło, wskazać dobro. Przywrócić obywatel(k)om poczucie, że prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość to sprawiedliwość.
Już widać, że będzie inaczej. Nie prawo będzie ścigać chorego na raka polityka, lecz Koalicja Obywatelska. I nie sprawiedliwość ma dosięgnąć PiS, lecz cokolwiek, co akurat będzie pod ręką. ©Ⓟ