Celem Globalnej Flotylli Sumud nigdy nie było dostarczenie pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. To zadanie dla organizacji humanitarnych, którym - co należy podkreślić - Izrael coraz bardziej utrudnia działalność, czym doprowadził do klęski głodu w eksklawie.
Właśnie dlatego uczestnicy wyprawy odrzucili propozycję władz izraelskich, by przekazać im przewożone na pokładzie towary, które miałyby zostać dostarczone przez Izraelczyków do Gazy inną drogą. Aktywistom, dziennikarzom i politykom - w sumie 500 osobom z 44 państw - chodziło o coś zupełnie innego: uwidocznienie brutalnych polityk tego państwa, na czele z celowym głodzeniem Palestyńczyków i trwającą od 17 lat blokadą Strefy Gazy, która sprawiła, że już na długo przed ludobójczą wojną terytorium to było postrzegane jako więzienie pod gołym niebem.
Uczestnicy spodziewali się, że Siły Obronne Izraela (IDF) będą atakować ich statki dronami, że żołnierze najprawdopodobniej wtargną na pokład i przejmą je jeszcze na wodach międzynarodowych, co jest nielegalne w świetle prawa międzynarodowego. Wiedzieli też, że świat będzie z oburzeniem obserwował, jak traktują obywateli państw sojuszniczych Izraela, w tym Polski.
Izraelczycy zrobili dokładnie to, czego od nich oczekiwano. Udowodnili - nie po raz pierwszy - że nie ma dla nich żadnych granic, że prawo międzynarodowe ich nie obowiązuje, że są zdolni posunąć się nawet do porwania czynnych polityków. W misji udział wzięli m.in. poseł na Sejm RP Franciszek Sterczewski, irlandzki senator Chris Andrews czy francuska posłanka do Parlamentu Europejskiego Emma Fourreau. Wszyscy zostali nielegalnie zatrzymani przez uzbrojonych po uszy żołnierzy.
Na reakcję świata nie trzeba było długo czekać. We Włoszech, gdzie zaledwie miesiąc temu odbył się strajk generalny w solidarności z flotyllą, tysiące ludzi wyszły na ulice Rzymu, Mediolanu, Turynu, Neapolu i wielu innych miast, by zaprotestować przeciwko działaniom Izraela. Demonstracje odbyły się także w Berlinie, Brukseli, Atenach i Buenos Aires, a kolejne protesty zapowiedziano w Polsce.
Wicepremierka Hiszpanii Yolanda Díaz określiła atak jako „zbrodnię przeciwko prawu międzynarodowemu” i wezwała Unię Europejską do zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Prezydent Kolumbii Gustavo Petro wydalił w środę z kraju wszystkich pozostałych izraelskich dyplomatów, nazywając działania premiera Izraela Binjamina Netanjahu, „nową zbrodnią międzynarodową”. Nie wszyscy, rzecz jasna, zareagowali z równym oburzeniem. Ministerstwo spraw zagranicznych Polski poinformowało, że “żaden obywatel Polski nie zostanie bez opieki”. W komunikacie podkreślono też, że resort “monitoruje sytuację związaną z zatrzymaniem statków”. Nie wspomniano jednak, kto dopuścił się tego zatrzymania.
Choć część państw Zachodu wciąż powstrzymuje się od ostrzejszej krytyki Izraela za działania w Gazie i poza nią, kierunek jest wyraźny i nieubłagany. Flotylla już nie płynie, ale sam Izrael coraz szybciej dryfuje w stronę międzynarodowej izolacji. Do portu o nazwie „parias” pozostał mu już tylko krótki dystans.