„Bez TNT (trotylu) produkowanego w Polsce nie byłaby możliwa bezprecedensowa skala i intensywność powietrznych bombardowań, które zabiły dziesiątki tysięcy Palestyńczyków i zniszczyły warunki do życia w Gazie – w tym szpitale, szkoły, sklepy i obozy uchodźców”. To można przeczytać w raporcie „Brakujący składnik: polski trotyl” przygotowanym m.in. przez dwie brytyjskie organizacje Shadow World Investigations i Movement Research Unit.

Polacy zgodni w sprawie działań Izraela wobec Palestyńczyków

Czy oglądając wstrząsające sceny cierpienia cywilnych mieszkańców Gazy, czuliście bezsilną złość, oburzenie, może przerażenie, że takie rzeczy dzieją się na naszych oczach? Według sondażu przeprowadzonego latem (Ipsos) dla „Rzeczpospolitej” tylko 7 proc. ankietowanych nie zgadza się z określeniem izraelskich działań w palestyńskiej strefie mianem ludobójstwa. W niewielu sprawach byliśmy ostatnio tak zgodni.

Łatwo i przyjemnie było nam jednak uwierzyć, że nic nie możemy. Poczucie bezsilności zapewniającej niewinność umacniał w nas rząd.

„Co my możemy zrobić?” – mówili politycy, kiedy aktywiści albo dziennikarze pytali, jakie podejmą działania, by powstrzymać brutalne akcje izraelskiej armii.

Misja międzynarodowej flotylli z udziałem m.in. posła Franka Sterczewskiego zdawała się aktem desperackim, bo próba dostarczenia pomocy do głodującej Gazy z góry skazana była na niepowodzenie. Może dlatego nie zyskała powszechnego poparcia, mimo powszechnego potępienia tego, co robił Izrael. Według sondażu SW Research dla „Wprost”, tylko co czwarty z nas był zdania, że MSZ ma pokryć koszty ewakuacji uczestników Flotylli Sumud do kraju (co nie było potrzebne).

Raport o polskim trotylu używanym do ostrzału Gazy

Dzięki nowemu raportowi wiemy, że nie byliśmy tak całkiem niewinni, jak nam się zdawało. Za sprawą należącej do Skarbu Państwa bydgoskiej fabryki Nitro-Chem, która jest nie tylko największym producentem TNT w Unii Europejskiej, ale też dostarcza 90 proc. trotylu używanego przez amerykański przemysł zbrojeniowy. Nieźle zarobiliśmy na tysiącach amerykańskich bomb zawierających polski trotyl, zrzucanych na Gazę. Według autorów raportu jeden tylko kontrakt podpisany w kwietniu 2025 roku (gdy 83 proc. budynków w Gazie było już zniszczonych) opiewa na 310 mln dolarów (1,2 mld zł).

Autorzy raportu wzywają, by Polska przestała sprzedawać TNT do amunicji używanej w Gazie. W przeciwnym razie – piszą – możemy spełnić „prawne kryteria pomagania i poplecznictwa w zbrodni ludobójstwa”.

Zbrojenia to jednak delikatna sprawa. My sprzedajemy Ameryce i Izraelowi trotyl, a oni sprzedają nam F-35 i radary. TNT z Bydgoszczy jest też zapewne w amerykańskich pociskach, którymi broni się Ukraina. Mając na karku agresywnego Putina, strach się narażać na gniew największej sojuszniczej potęgi. Trudno powiedzieć Amerykanom, że wstrzymamy dostawy, jeżeli Izrael nie zmieni swojej taktyki w Gazie.

Polscy politycy znaleźli się w moralnym potrzasku, z którego dobrego wyjścia nie ma. Wiem, że to brzmi koszmarnie, ale w jakimś stopniu mieszkańcy Gazy płacą za nasze bezpieczeństwo. Skoro dzięki raportowi mamy już tę świadomość, nie wystarczy kiwać głową i dumać nad brutalną złożonością świata. Jeżeli chcemy ulżyć naszemu zbiorowemu sumieniu, trzeba przynajmniej korzyści finansowe, jakie odnieśliśmy, sprzedając TNT, przeznaczyć na pomoc tym, którzy za naszą sprawą cierpią. Czyli Palestyńczykom z Gazy.