W czwartek resort obrony hucznie ogłosił program „wGotowości”, który polegać ma na zorganizowaniu serii szkoleń obronnych dla dorosłych Polaków. MON chce w przyszłym roku przeszkolić 400 tys. osób. Dzień wcześniej, z o wiele mniejszym szumem, światło dzienne ujrzał projekt rozporządzenia o limitach przyjęć do wojska w 2026 r.

Mniejsze limity przyjęć zawodowego wojska

Tym razem MON zdecydowało, że w przyszłym roku chce do zawodowej służby wojskowej wcielić 13 500 osób. Jest to górny limit, który nie oznacza, że dokładnie taka liczba osób w 2026 r. zwiąże swą przyszłość z wojskiem. I chociaż wydaje się, że nie jest to liczba mała, to jednak jest najniższa z tych, jakie planowano w latach minionych.

Gdy w 2022 r. weszła w życie Ustawa o Obronie Ojczyzny, to ówczesne MON zaplanowało górny limit przyjęć do zawodowej służby wojskowej na rok 2023 na poziomie 17 128. W roku 2024 liczbę tę podniesiono do 21 tys. osób, ale już rok później spadła ona do 16 tys. Teraz osiągnęła poziom 13 500. Nie wydaje się by spadek ten podyktowany był zmniejszonym zainteresowaniem do noszenia munduru, o czym przekonywał w maju 2025 r. wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.

- W Polsce nie brakuje chętnych, którzy chcą przystąpić do wojska, to jest inaczej niż w krajach zachodnich. Patriotyzm jest na pierwszym miejscu, ale też dobre warunki służby, dobre wyposażenie żołnierzy, podnosimy jakość indywidualnego wyposażenia. To też powoduje, że chętnych nie brakuje – tłumaczył szef resortu obrony.

W październiku potwierdził swe słowa. W wywiadzie dla kanału „Didaskalia” szef MON przyznał, iż „chętnych do armii jest bardzo dużo” oraz wyraził nadzieję, że „na system szkoleń będziemy mieć więcej zgłoszeń niż możliwości przeszkolenia”. Skąd zatem mniejsze limity dla zawodowców? Jak nieoficjalnie ustalił DGP, wiązać może się to z koniecznością odbudowy rezerw i kulejącą bazą szkoleniową.

Postawili na budowanie rezerw

A jednym ze sposobów, w jaki odnawiane są rezerwy, jest Dobrowolna Zasadnicza Służba Wojskowa (DZSW). Polega ona na odbyciu 27-dniowego szkolenia podstawowego, po którym już trafić można do rezerwy. Chętni jednak mogą odbyć trwające 11 miesięcy szkolenie specjalistyczne. W opublikowanym projekcie rozporządzenia MON przygotował na 2026 r. 39 tys. miejsc dla tego rodzaju służby. Praktyka poprzednich lat pokazuje jednak, że chętnych do odbycia tego rodzaju przeszkolenia rzeczywiście bywało więcej, niż zaplanowanych przez resort miejsc. Przykładowo w 2023 r. zaplanowano 28,5 tys. miejsc, a ostatecznie w ciągu roku czterokrotnie musiano zwiększać limity, by ostatecznie osiągnąć liczbę 36,5 tys. przeszkolonych osób.

Oprócz służby zawodowej i DZSW, resort zaplanował też 8700 powołań do aktywnej rezerwy i do 40 tys. do Wojsk Obrony Terytorialnej. Dodatkowo na ćwiczenia wojskowe wezwanych będzie 200 tys. rezerwistów.

Obronne szkolenia dla 25 tys. osób

Nową formą zachęcania Polaków, by zdobywali odpowiednie doświadczenie w dziedzinie obronności mają być ogłoszone w czwartek szkolenia z cyklu „wGotowości”. W ich ramach wybrać będzie można dwie ścieżki: pierwszą, nauczającą odporności i drugą, skierowaną do osób, chcących wyszkolić się w systemie obronnym, ale bez konieczności pełnienia zawodowej służby.

Ścieżka „odpornościowa” obejmuje cztery kursy – podstawowy kurs bezpieczeństwa (8 godzin), kurs przetrwania (8 godzin), obejmujący m.in. współpracę ze służbami czy uczący właściwych zachować na wypadek kataklizmu, kurs z cyberhigieny (8 godzin) i wreszcie również ośmiogodzinne szkolenie z pierwszej pomocy. Zajęcia prowadzone będą na terenie 132 jednostek wojskowych na terenie całego kraju, a ich lokalizację znaleźć można w aplikacji mObywatel, albo na stronie Interaktywnej Mapy Szkoleń. Do czwartkowego popołudnia w jednej z jednostek (1. Warszawska Brygada Pancerna) liczba osób zainteresowanych szkoleniami przekroczyła połowę zaplanowanego limitu.

W pilotażu programu szkoleniowego, który ruszy 22 listopada, planuje się przeszkolenie 25 tys. osób. Zajęcia zwieńczone będą wręczeniem certyfikatu przejścia takiego szkolenia.