Gdy wybuchła wojna na Ukrainie i zobaczono, jak wielką rolę w pierwszym etapie wojny zaczęła odgrywać artyleria, wojskowi złapali się za głowę. Okazało się bowiem, iż krajowa produkcja pocisków jest dramatycznie mała, a i europejskie możliwości nie prezentowały się imponująco.
Polska produkcja amunicji rusza z kopyta
Na początku ukraińskiego konfliktu przedstawiciele władzy niechętnie chwalili się poziomem krajowej produkcji amunicji artyleryjskiej. Dopiero w połowie tego roku, premier Donald Tusk wyjawił, że jeszcze w 2023 r. wynosić miała ona niewiele ponad 5 tys. sztuk rocznie. I to w sytuacji, gdy dzienne zużycie amunicji przez nacierającą na Ukrainę rosyjską armię szacowano nawet na 6 tys. szt. Poprzedni rząd rozpoczynał co prawda projekty, zmierzające do powiększenia produkcji, jednak po zmianie władzy pod koniec 2023 r. zmieniono plan inwestycyjny.
Szczegóły nowych planów poznaliśmy w połowie 2025 r. Ich najbardziej spektakularnym elementem jest zainwestowanie 2,4 mld. zł w spółki państwowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Pochodzące z Funduszu Inwestycji Kapitałowych pieniądze trafiły do czterech firm: Dezamet, Mesko, Nitro-Chem i Gamrat. Pieniądze te od razu zaczęto inwestować w zwiększenie możliwości produkcyjnych w trzech fabrykach. Powstanie między innymi nowa linia wytwarzania amunicji do haubic Krab i K9, której docelowa wydajność szacowana jest na 80 tys. pocisków rocznie, fabryka ładunków i prochów oraz linia produkująca rocznie do 150 tys. szt. amunicji artyleryjskiej 155 mm.
Pierwsze efekty lipcowych ustaleń oglądać mogliśmy we środę. W Kraśniku wmurowano bowiem kamień węgielny pod budowę jednej z fabryk, w której powstawać mają korpusy do amunicji artyleryjskiej. Za inwestycję odpowiada spółka-córka PGZ, zakład Mesko, który otrzymał na ten cel blisko 900 mln zł dofinansowania.
Przemysł inwestuje w ciężki sprzęt wojskowy
Wzmożony ruch w polskiej zbrojeniówce to jednak nie tylko rynek amunicyjny. Potężną budową pochwalić może się też Huta Stalowa Wola, producent między innymi armatohaubic Krab oraz wozów bojowych Borsuk. Na terenie głównego zakładu budowana jest czteronawowa hala produkcyjna o łącznej powierzchni 15 tys. metrów kwadratowych, która w przyszłości uzupełniona a być o kolejny obiekt (3 tys. m. kw). Zakończenie inwestycji pomoże HSW rozpocząć produkcję ciężkiego sprzętu na łącznej powierzchni 64 tys. m. kw i to tylko w jednej lokalizacji. A jak przełoży się to na zdolności produkcyjne?
W ciągu kilku najbliższych lat produkcja samego Borsuka, którego polska armia zamówiła pblisko 1400 szt. (w różnych konfiguracjach) osiągnąć ma pułap 100 szt. rocznie. Pierwsze zamówienie na 111 szt. zrealizowane ma być do 2029 r. Obok niego coraz szybciej produkowane mają być też Kraby. Dziś HSW ma zamówienie na 180 szt. polskich armatohaubic. Oprócz tych dwóch sztandarowych projektów, HSW zamierza też rozszerzyć produkcję w lufowni, a przedstawiciele zakładu zapewniają, że w dłuższym terminie będzie to największy tego typu zakład w Europie. Produkowane mają być między innymi lufy kalibru od 30 mm do 155 mm, w tym KDA-35 kalibru 35 mm dla zestawów przeciwlotniczych. Szacuje się, że wszystkie inwestycje, warte ok. 1,2 mld zł, zakończone mają być do 2030 r.
To już pewne: nowe czołgi prosto z Polski
Wiele wskazuje też na to, że Polska wkroczy na ścieżką wznowienia produkcji własnych czołgów, które bazować mają na koreańskim K2 Black Panther. W miniony wtorek podpisano umowę, zakładająca transfer technologii niezbędnej do rozpoczęcia długo oczekiwanego procesu polonizacji.
- Stawiamy dziś kluczowy krok w kierunku polonizacji czołgu K2. Od tego porozumienia K2PL zacznie faktycznie być: PL. Idziemy w stronę transferu produkcji, współprodukowania oraz serwisowania czołgów K2 w Polsce – mówi podczas podpisania umowy wiceprezes PGZ, Arkadiusz Bąk.
Wtorkowe porozumienie firm Bumar-Łabędy i Hyundai Rotem to efekt podpisanej jeszcze w sierpniu umowy. Zgodnie z jej zapisami, Wojsko Polskie otrzyma kolejnych 180 czołgów K2, wśród których znajdą się już 64 spolonizowane maszyny. Większość z nich wyprodukowana będzie już na terenie naszego kraju. Jak poinformowała PGZ, czołgi w konfiguracji K2PL w stosunku do pierwotnej konfiguracji zostaną wyposażone m.in. w dodatkową ochronę w postaci: Aktywnego Systemu Ochrony Pojazdu, systemu antydronowego i dodatkowego opancerzenia. Maszyny będą zmodyfikowane w oparciu o wnioski z dotychczasowej eksploatacji czołgów K2GF. W najbliższych latach Bumar-Łabędy otrzymać ma 850 mln zł dofinansowania na rozpoczęcie pancernej produkcji. Plany zakładu przewidują budowę nowej hali produkcyjnej, wyposażonej w zrobotyzowane linie technologiczne, modernizację obecnej linii montażu oraz doposażenie zakładowego poligonu.