Zgodnie z przyjętymi w 2022 r. planami siły szybkiego reagowania NATO rozrosną się do 300 tys. żołnierzy. W razie zagrożenia wojska pojawią się w państwach wschodniej flanki Sojuszu, a na goszczących je krajach spocznie obowiązek zapewnienia zaopatrzenia. I wtedy w Polsce pojawi się problem.
W razie wojny pojawi się problem z paliwem
„W przypadku połączonej operacji sojuszniczej na wschodniej flance konsumpcja paliwa przekroczy najprawdopodobniej możliwości zaopatrzeniowe istniejącej infrastruktury jeszcze przed eskalacją zbrojną, bo już podczas komasacji sił sojuszniczych” – ostrzega w swoim raporcie Ośrodek Studiów Wschodnich.
W Polsce zaopatrzenie wojsk w paliwa opiera się na dostawach cysternami samochodowymi i koleją. Zaspokaja ono potrzeby wojskowe i cywilne czasu pokoju, ale wojsko to prawdziwy energetyczny smok. Jak wynika z wyliczeń Departamentu Wojsk Lądowych USA, tylko jedna brygada pancerna w trakcie działań manewrowych jest w stanie zużyć do 300 tys. l paliwa na dobę. W przypadku konfliktu na terenie Polski takich brygad mogłoby się pojawić nawet kilkadziesiąt.
Lekarstwem na spodziewane niedobory paliwowe ma być przyłączenie Polski do NATO-wskiego systemu rurociągów – CEPS. Ich gęsta sieć powstała jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku, gdy państwa Zachodu szykowały się do wojny z Układem Warszawskim. Liczy on dziś łącznie ponad 5,3 tys. km i przebiega przez terytorium pięciu państw. Uzupełnia go system północnoeuropejski – NEPS. Położone pod ziemią składy paliw oraz rury systemu CEPS są w stanie przetransportować do 12 mln t paliwa rocznie. Problem jest jednak w tym, że najdalej położone na wschód końcówki wojskowych rurociągów kończą swój bieg w Neuburg w Bawarii oraz w Bramsche na terenie Dolnej Saksonii. Do Polski nie sięgają.
Rurociągi NATO kończą się w Niemczech
Zaraz po zajęciu przez Rosję Krymu w 2014 r. w strukturach NATO dostrzeżono konieczność objęcia systemem rurociągów również państw wschodnich, z Polską i Rumunią włącznie. W 2021 r. powstało nawet studium budowy Wschodnioeuropejskiego Systemu Rurociągów (EEPS). Koszty tej inwestycji niemiecki resort obrony oszacował na 1 mln euro za 1 km rurociągu, co w skali Europy Wschodniej oznacza wydatek rzędu 21 mld euro. Na dodatek inwestycja miałaby trwać nawet 20 lat.
Na konieczność szybkiego rozpoczęcia prac budowlanych zwracali uwagę w czerwcu tego roku liderzy państw Bukaresztańskiej Dziewiątki. W komunikacie końcowym ze spotkania podkreślili, iż system rurociągów jest „ważnym elementem wzmocnienia odstraszania NATO i jego możliwości obronnych”.
Jak nieoficjalnie ustalił DGP, Polska zabiega, aby ta kosztowna inwestycja była finansowana ze wspólnego budżetu NATO. Nie jest on wielki, gdyż wydatki na zbrojenia każde z państw ponosi we własnym zakresie. W 2025 r. wspólna NATO-wska kasa liczy 4,6 mld euro, z czego 1,7 mld euro to budżet Programu Inwestycji Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego w Dziedzinie Bezpieczeństwa (NSIP). Rozwiązaniu takiemu sprzeciwiać ma się część państw z południa Europy, które chciałyby, aby to kraje wschodnie sfinansowały całą budowę. Na razie negocjacje trwają, ale prawdopodobnie konkrety poznamy jeszcze w tym roku. Jak oceniają eksperci, ta wojskowa infrastruktura paliwowa to także szansa dla sektora prywatnego.
– To jest infrastruktura dual-use, która może zaopatrywać sektor cywilny, a w razie „W” priorytetem stają się dostawy wojskowe. W ten sposób działa chociażby lotnisko w Brukseli – mówi DGP Wojciech Jakóbik, prezes Ośrodka Bezpieczeństwa Energetycznego.
Kto ma zapłacić za rurociągi do Polski
Możliwość cywilnego wykorzystania wojskowej infrastruktury pokazują przykłady państw Zachodu Europy. Jak wyliczył OSW, we Francji rurociągi CEPS w 85 proc. dostarczają paliwa na potrzeby lotnictwa komercyjnego. Podobnie jest w Niemczech, gdzie kontrakty rynkowe pokrywają 70 proc. kosztów utrzymania wojskowej infrastruktury.
„Model ten sprzyja utrzymaniu systemu w dobrym stanie oraz – dzięki pobieranym opłatom – pozwala redukować nakłady związane z jego eksploatacją i utrzymaniem. Dla linii lotniczych CEPS stanowi logistyczne rozwiązanie długookresowe, gdyż umożliwia przesył także zrównoważonego paliwa lotniczego (Sustainable Aviation Fuel, SAF), mającego duże szanse stać się przyszłością zdekarbonizowanego lotnictwa cywilnego” – zwracają uwagę eksperci z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Na terenie Polski chęć uczestniczenia w budowie wojskowych rurociągów wyraziła państwowa spółka PERN. Także prezes Orlenu, Ireneusz Fąfara, w lutym tego roku przyznał, że kierowany przez niego paliwowy gigant „jest zaangażowany” w tę inwestycję. Tymczasem Wojciech Jakóbik zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt planowanej inwestycji – odstraszanie Rosji. Tym bardziej, że w Polsce 97 proc. zapotrzebowania lotniczego na paliwa pokrywane jest z produkcji krajowej (dane OSW).
– Wschodnia flanka NATO musi mieć zabezpieczone dostawy paliwa w razie zniszczenia rafinerii w Polsce. A i sama wizja posiadania takiego zabezpieczenia zmniejsza ryzyko ataku na rafinerie w razie konfliktu zbrojnego – wyjaśnia ekspert. ©℗