Polska szykuje się na cyberataki i wojnę hybrydową
Wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Patrycjuszem Wyżgą w programie Didaskalia, zwrócił uwagę na konieczność przygotowania Polski na różne scenariusze - w tym na cyberataki i wojnę hybrydową oraz zbrojenia się, inwestowania w cyberobronę i AI w celu odstraszenia ewentualnych agresorów. Zapowiedział, że jeszcze w tym miesiącu zostanie wybrany producent okrętów podwodnych i podkreślił potrzebę wzmacniania sojuszy z Unią Europejską i NATO.
- Musimy przestawić tok myślenia, że nie żyjemy ani w czasie wojny, ani w czasie pokoju. To najtrudniejsze, bo ten stan nie jest określony z uwagi na rozwój technologii. Klasyczne pojęcia, klasyczne granice się zamazały – powiedział szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie w Didaskaliach.
Wsparcie Ukrainy w polskiej racji stanu
Dodał przy tym, że Polacy nie muszą się martwić o wycofanie wojsk USA z Europy. Przy czym stary kontynent – jego zdaniem - ma wydawać więcej na zbrojenia, dzięki czemu zatrzyma Amerykanów tutaj, a nie ich zastąpi. Wiceszef MON podkreślił w rozmowie, że granica polskiego bezpieczeństwa w dzisiejszych czasach leży na froncie ukraińsko-rosyjskim, a wspieranie Kijowa leży w naszej racji stanu.
- Najgorszym scenariuszem jest Ukraina, która przegrywa lub zwraca się w procesie wyborczym. Mieliśmy moment prezydenta wybranego, który był promoskiewski, i armia dzisiaj najlepiej wyszkolona, najlepiej wyposażona, najbardziej doświadczona, obraca się wtedy przeciwko Polsce. Dlatego mówię, żeby pohamować emocje antyukraińskie, także ze względów gospodarczych. To milion pracowników. Usługi, rolnictwo, leśnictwo, budownictwo – uważa Kosiniak-Kamysz.
Kontrowersje wokół obecności Ukraińców w Polsce
Odniósł się również do krytycznych głosów Polaków na temat młodych Ukraińców spotykanych nad Wisłą w drogich samochodach i pięciogwiazdkowych hotelach. Przyznał, że wie, że takie widoku rodzą emocje, ale wezwał również do patrzenia na to przez pryzmat tego, że to nie polscy żołnierze i wojsko walczy dzisiaj na froncie.
- Kule nie świstają kilometr od ciebie, tylko 1000 km. Linia frontu jest 1000 kilometrów. Lepiej zapłacić toną pancerza niż litrem krwi – zwraca uwagę wicepremier.
Podkreślił również, że na ten moment nie ma potrzeby przywrócenia w Polsce powszechnego poboru, a chętnych do służby nie brakuje. Równocześnie przyznał, że rozwijane są systemu szkoleniowe dla cywilów, jak np. Cyber Legion.