Na czwartkowej konferencji na Zamku Królewskim w Warszawie, zorganizowanej przez Naczelny Sąd Administracyjny z okazji 75-lecia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, pojawili się prezesi i przedstawiciele europejskich trybunałów oraz sądów z całej Europy. Zabrakło jednak ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka oraz jego przedstawicieli. Sam minister tłumaczył swoją nieobecność dość dyplomatycznie, unikając jednoznacznej odpowiedzi co do przyczyn absencji.

Waldemar Żurek upomina NSA

W tle wydarzenia majaczy uchwała NSA, podjęta przez kolegium sądu kilka dni wcześniej. To reakcja na groźby ministra Żurka wobec 38 sędziów sądu administracyjnego, którym zarzucił brak prawa do orzekania z powodu wadliwego powołania. Minister zasugerował, że jeśli ich orzeczenia zostaną podważone, państwo wystąpi wobec nich z regresem, powołując się też na kodeks karny.

Co NSA odpowiedział Waldemarowi Żurkowi?

Kierownictwo NSA zareagowało zdecydowanie, tłumacząc ministrowi, że nie ma podstaw prawnych do takiej oceny. Wyroki europejskich trybunałów, na które powołuje się Żurek, są - zdaniem NSA - raczej jego interpretacją niż stanem faktycznym. Sędziowie przypomnieli, że nie są uprawnieni do odsuwania innych sędziów, a takie sytuacje ściśle regulują przepisy prawa o ustroju sądów administracyjnych. Dodatkowo zgodnie z Konstytucją RP to parlament stanowi prawo i tylko zmiany ustawowe mogą realizować żądania ministra.

Ta próba nacisku na NSA nie powiodła się i zapewne zostanie zakwalifikowana przez uczestników sporu o sądownictwo jako opowiedzenie się tej instytucji po stronie praworządności. Tylko czy słusznie?

Jest jeszcze sąd w Warszawie?

NSA od samego początku trzymał się z boku sporu, który wybuchł po 2015 r. i szybko przeniósł się na kolejne instytucje sądownicze. Po dziesięciu latach nie ma już praktycznie nieskażonych instytucji. Ostatnio polityka zagościła nawet w „śpiącym” przez dekady Trybunale Stanu. NSA, mimo krytyki, a nawet nacisków, że zbyt mało energicznie lub w ogóle nie zabiera głosu w debatach na temat praworządności, pozostał niewzruszony. W efekcie pozostaje on „zieloną wyspą” w morzu konfliktu, przypominając, czym właściwie jest sąd i jaka jest jego rola w systemie trójpodziału władzy.

Tu nasuwa się refleksja, że to instytucja, w której niezależność sądu została zachowana. NSA przejął rolę strażnika niezależności, definiując i niosąc wartości, na jakich powinien opierać się wymiar sprawiedliwości. Wcześniej jego sędziowie, np. Sylwester Marciniak jako przewodniczący PKW, pokazali, jaki dystans należy zachowywać w politycznym sporze o wybory, konsekwentnie stojąc na straży obowiązującego prawa.

Jeżeli kiedyś dojdzie do prób kompromisu, to właśnie NSA powinien być miejscem, w którym się powinien on być budowany. Dziś ani Sąd Najwyższy, ani Trybunał Konstytucyjny, ani Krajowa Rada Sądownictwa nie są instytucjami, które dawałyby rękojmię uzdrawiania wymiaru sprawiedliwości bez politycznych inklinacji. Na to jednak przyjdzie zapewne długo poczekać.

Karol Nawrocki odpowiada Waldemarowi Żurkowi

Spór wokół wymiaru sprawiedliwości znów tymczasem zdaje się rozkręcać. Na zdecydowany ruch Waldemara Żurka, likwidujący losowanie składów sędziowskich w obsadach trójkowych, bardzo zdecydowanie zareagował Karol Nawrocki. W obszernym wpisie w mediach społecznościowych zarzucił ministrowi zastępowanie ustawodawcy poprzez zmiany prawa rozporządzeniami. Takie „majstrowanie” może odbić się na zaufaniu obywateli i mieć negatywny wpływ na postrzeganie wymiaru sprawiedliwości w sprawach o odcieniu politycznym. Namiastkę tego mieliśmy ostatnio przy kontrowersyjnym umorzeniu sprawy Sławomira Nowaka, które poparła nawet prokuratura, nie doszukując się znamion korupcji u byłego polityka- zagrzmiała mając wiele na swoim sumieniu opozycja.

Co dalej z wymiarem sprawiedliwości?

W tej sytuacji trudno wróżyć jakąkolwiek zmianę w najbliższej przyszłości, zwłaszcza że przed nami niepewność związana z realizacją najnowszej uchwały Izby Pracy, zmierzającej do wyłączenia orzeczeń ze skargi nadzwyczajnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej. W przyszłym roku odbędą się też nowe wybory do KRS, a Trybunał Konstytucyjny pustoszeje. Rząd nie tylko nie publikuje jego wyroków, ale też koalicja rządząca nie uzupełnia wakatów po sędziach przechodzących w stan spoczynku. W 2026 roku będzie już osiem wolnych miejsc w 15-osobowym sądzie konstytucyjnym, co oznacza, że z czasem może on mieć poważny problem z funkcjonowaniem.

Wojna trwa więc w najlepsze, chociaż przyszłoroczne wybory członków KRS są dobrą okazją do zlikwidowania największego ogniska zapalnego w sądownictwie przez polityków. Czy tak się stanie? Obecnie nic na to nie wskazuje.