Polska szkoła jest przemęczona. Potrzebuje równowagi i wytchnienia – uznała młodzież z 40 organizacji i razem z biurem Rzecznika Praw Dziecka napisała projekt nowelizacji prawa oświatowego. „Ustawa o wsparciu” przewiduje, że nauczyciele mieliby prawo do superwizji, w czasie dłuższych przerw od nauki obowiązywałby zakaz zadawania prac domowych, a w okresie trzech dni po zimowej i wiosennej przerwie świątecznej i po feriach nie byłoby sprawdzianów.

Superwizje to spotkania z mentorem, podczas których nauczyciele mogliby poznać skuteczne sposoby radzenia sobie w trudnych sytuacjach i zastanowić się nad wyzwaniami w pracy.

Nauczyciele i uczniowie w stresie

W uzasadnieniu projektu czytamy, że zarówno uczniowie, jak i nauczyciele, są przemęczeni i codziennie doświadczają stresu, który negatywnie wpływa na naukę i pracę. Przywoływane są badania pokazujące, że „wśród ogólnych objawów wypalenia zawodowego w grupie nauczycielek i nauczycieli dominuje wyczerpanie”, a „najwyższy poziom złego samopoczucia dotyczy objawu wypalenia zawodowego, jakim jest wyczerpanie, które wśród nauczycieli jest na wysokim poziomie”. Z kolei uczniowie „w czasie dłuższych przerw od zajęć w szkołach nie mają w pełni zagwarantowanego prawa do odpoczynku”.

Według prof. Marka Konopczyńskiego, kierownika Katedry Pedagogiki Specjalnej i Działań Twórczych Uniwersytetu w Białymstoku, uczniowie są zmęczeni ze względu na przeładowany program dydaktyczny. Uważa on, że szkoła powinna stać się miejscem nie tylko dostarczania wiedzy, ale wspierania rozwoju młodego pokolenia i edukacyjnej pomocy w rozwiązywaniu problemów młodych ludzi. – Nie jestem jednak przekonany, że zmiana powinna iść tylko w kierunku ulg. Problemy zarówno uczniów, jak i nauczycieli wynikają z tego, że większość polskich nauczycieli nie ma profesjonalnego przygotowania pedagogicznego, a jedynie branżowe, z danego przedmiotu, bowiem trudno kursy i inne krótkie formy dające tzw. kwalifikacje pedagogiczne uznać za wystarczające – podkreśla Konopczyński. Jego zdaniem, gdyby nauczyciele mieli bazowy licencjat z pedagogiki czy psychologii, dający kompetencje wspierania uczniów poprzez edukację, udałoby się uniknąć wielu problemów, którym chce zaradzić projektowana ustawa.

Również Urszula Woźniak, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, ma wątpliwości co do rezygnacji z zadawania prac domowych na czas przerw świątecznych i ferii oraz „amnestii kartkówkowej” po powrocie uczniów do szkoły. – W szkole nie chodzi tylko o przekazanie wiedzy, ale też o kształtowanie kompetencji, obowiązkowości i systematyczności - zaznacza. Podaje przykład zakazu prac domowych. – Choć formalnie go nie ma, nowe zasady sprawiły, że uczniowie kwestionują zasadność zadań domowych - dodaje.

Superwizje - niezbędne, ale nieosiągalne?

Bartek Rosiak, nauczyciel szkoły podstawowej w Łodzi, uważa, że wielu nauczycieli zwraca uwagę, że problem dotyczy nie tylko szkoły, ale szerszego podejścia do czasu wolnego. – Wciąż często traktujemy odpoczynek jako lenistwo, zamiast jako element niezbędny do zachowania równowagi. Tymczasem to właśnie czas na regenerację sprawia, że nauka i praca stają się bardziej efektywne – podkreśla. – Dzieci, tak jak dorośli, rozwijają się harmonijnie tylko wtedy, gdy mają przestrzeń na rozwój w różnych obszarach, nie tylko poznawczym – dodaje.

Jego zdaniem formalizowanie takich kwestii jak brak prac domowych w czasie ferii jest niepotrzebne. – Dla wielu nauczycieli to kwestia zdrowego rozsądku. Jeśli zdarza się, że ktoś coś zadaje, to zwykle wynika to z presji realizacji przeładowanej podstawy programowej, a nie ze złej woli – zaznacza.

Urszula Woźniak przyznaje, że superwizje dla nauczycieli są bardzo potrzebne, ale nierealne do zrealizowania: - Już dziś są zapisane w programie, ale ich wprowadzenie jest po prostu nierealne z braku pieniędzy i ludzi – dodaje. A prof. Marek Konopczyński ocenia, że superwizje powinny być dostępne, ale przede wszystkim dla wychowawców.