Janusz Korwin-Mikke, szef Nowej Prawicy, ponownie przegrał bój z Państwową Komisją Wyborczą o rejestrację list wyborczych w całym kraju. Tym razem przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie.

Nie rozstrzygnął on wczoraj, kto ma rację, ale uznał, że nie jest organem właściwym do rozpatrywania skargi komitetu wyborczego. – Przepisy kodeksu wyborczego nie przewidują kontroli sądów administracyjnych – wyjaśniała rzeczniczka prasowa sądu sędzia Małgorzata Jarecka.

Innego zdania są przedstawiciele Nowej Prawicy. – Ta decyzja jest absurdem, przecież PKW podejmuje decyzje administracyjne. Sąd umył ręce, żeby nie podejmować decyzji przed wyborami – komentuje Tomasz Sommer ze sztabu wyborczego NP.

Decyzja WSA oznacza, że Nowa Prawica nie wystawi kandydatów w całej Polsce. Jej przedstawiciele domagali się unieważnienia decyzji PKW o odmowie rejestracji list w całym kraju. Przekonywali, że komitet prawidłowo i w terminie zarejestrował listy w ponad połowie okręgów, co zgodnie z kodeksem wyborczym daje prawo do rejestracji kandydatów w całym kraju. Termin rejestracji upływał 30 sierpnia. Ale dwa ostatnie z 21 wymaganych okręgów PKW zarejestrowała Nowej Prawicy już we wrześniu. Przedstawiciele komitetu przekonują, że powodem opóźnienia była opieszałość urzędników komisji. PKW twierdzi z kolei, że wina leżała po stronie komitetu, który spóźnił się z dopełnieniem procedur. – Nie można interpretować przepisów wbrew ich wyraźnemu brzmieniu. Jeśli przepis mówi, że ostatniego dnia komitet musi mieć zarejestrowane listy w połowie okręgów, to nie da się tego zinterpretować tak, żeby pominąć ten wymóg – mówił kilka dni temu Janusz Niemcewicz z PKW.

Sprawą zajmował się już wcześniej Sąd Najwyższy. Ale stwierdził, że on także nie jest właściwym adresatem skargi Nowej Prawicy na tym etapie. Sędziowie uznali bowiem, że komitet wyborczy nie może korzystać z narzędzia prawnego, jakim jest protest wyborczy, przed wyborami. Zgodnie z kodeksem wybory można zaskarżyć do SN w ciągu 7 dni i to w wyjątkowych okolicznościach. O to zresztą wnioskowała PKW, która przekonywała, że protest Nowej Prawicy jest niedopuszczalny i przedwczesny.

Wygląda zatem na to, że jeśli w ogóle skarga Nowej Prawicy zostanie rozpatrzona merytorycznie, to już po wyborach. Janusz Korwin-Mikke zapowiada kolejne kroki. Kilka dni temu spotkał się z przedstawicielem OBWE. Nowa Prawica planuje odwołać się jeszcze do NSA, a po wyborach ponownie skierować protest do Sądu Najwyższego. Zaskarżenie wyborów teoretycznie oznacza ryzyko ich unieważnienia. – Sąd oceni, czy doszło do naruszenia prawa i czy miało ono wpływ na wynik wyborczy – mówi dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista. Jak zapowiada Tomasz Sommer, skargę ma złożyć zarówno Nowa Prawica, jak i kilka tysięcy wyborców. – Decyzja PKW ma wpływ na wynik wyborów, bo mimo braku kampanii sondaże dawały Nowej Prawicy 4 proc. – podkreśla.

Zdaniem prof. Marka Chmara ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej unieważnienie wyborów jest jednak mało prawdopodobne. – Żadna z przesłanek określonych w kodeksie wyborczym nie zachodzi, spodziewam się oddalenia protestu – mówi. Eksperci podkreślają za to, że cała sprawa pokazuje braki w kodeksie wyborczym, który nie przewiduje możliwości odwołania od decyzji Państwowej Komisji Wyborczej. – Kodeks po wyborach wymaga nowelizacji w kilku obszarach, która doprecyzuje przepisy – przyznaje poseł PO Waldy Dzikowski, jeden z jego autorów.