O niemal jedną czwartą rośnie odsetek pracodawców, którzy nielegalnie zatrudniają pracowników. Tak wynika ze sprawozdania Państwowej Inspekcji Pracy za 2022 r., do którego dotarł DGP. Dane są niepokojące nawet dla inspekcji. Przykładowo aż o 140 proc. z roku na rok wzrosła liczba uchybień, jeśli chodzi o niezawarcie umowy o pracę lub niepotwierdzenie jej warunków w terminie. Ogólna liczba nielegalnie pracujących rok do roku zwiększyła się o ponad 70 proc., podczas gdy liczba skontrolowanych osób o zaledwie jedną drugą. Skąd takie wzrosty? Winne są m.in. wojna w Ukrainie, inflacja i skokowe podwyżki kosztów pracy, w tym podwójny wzrost ubiegłorocznej płacy minimalnej.
Dane na temat skali nielegalnego zatrudnienia obywateli polskich, które wynikają ze sprawozdania z działalności Państwowej Inspekcji Pracy za 2022 r., są alarmujące. Dokument podsumowujący pracę inspektorów w ubiegłym roku pokazuje znaczący wzrost liczby ujawnionych nieprawidłowości tego rodzaju. W 2021 r. dotyczyły one 33 proc. podmiotów objętych kontrolą, a w 2022 r. już 41 proc. – a więc niemal o jedną czwartą więcej.
Jednocześnie wzrosła liczba osób, w stosunku do których nie dopełniono obowiązku zawarcia umowy o pracę lub potwierdzenia jej warunków w wymaganym terminie – z 1159 w 2021 r. do 2811 w 2022 r. (wzrost o ok. 140 proc.). Nieco mniej skokowo, ale również zwiększyła się liczba osób niezgłoszonych do ZUS lub zgłoszonych po terminie – z 9138 w 2021 r. do 15 005 w 2022 r.
„Jest to zjawisko niepokojące, nawet przy uwzględnieniu, że w 2022 r. skontrolowano w tym obszarze zagadnień ponad 5 tys. podmiotów więcej niż w 2021 r., i objęto sprawdzeniem większą o 42 tys. grupę osób (z 80,6 tys. w 2021 r. do 122,6 tys. w 2022 r.)” – pisze PIP w sprawozdaniu.
Co znamienne, ogólna liczba pracujących, których objęto kontrolami, wzrosła o około jedną trzecią, podczas gdy liczba nielegalnie zatrudnionych o prawie 75 proc. Dane za pierwsze półrocze br. wskazują, że poziom uchybień pozostanie wysoki (choć może być nieco niższy niż w zeszłym roku).
Co nie działa
Fali wzrostowej nie można przypisać tylko temu, że PIP odeszła od covidowych obostrzeń przy prowadzeniu kontroli i w ubiegłym roku sprawdziła więcej pracodawców. Przyznaje to zresztą sama inspekcja. Skąd zatem wynikają takie wzrosty? PIP pokusiła się o diagnozę sytuacji w sprawozdaniu. Jej zdaniem idące w górę niepochlebne statystyki to w dużej mierze wypadkowa sytuacji gospodarczej i geopolitycznej.
„Na poziom nielegalnego zatrudnienia wpływać może aktualna kondycja finansowa wielu przedsiębiorstw po okresie pandemii oraz rosnący poziom inflacji, a co za tym idzie – zwiększone koszty prowadzenia działalności, w tym koszty pracy. Ponadto wpływ na rynek pracy i na kondycję gospodarczą przedsiębiorstw mają skutki agresji Rosji na Ukrainę, w tym załamanie się łańcuchów dostaw towarów” – stwierdza inspekcja.
Tę diagnozę potwierdzają też sami przedsiębiorcy. Katarzyna Siemienkiewicz, ekspertka Pracodawców RP, zaznacza, że wzrosty częściowo mogą być rezultatem większej liczby kontroli wśród pracodawców.
– Ale mogą one też wynikać z trudnej sytuacji gospodarczej w okresie po pandemii, na którą nakładają się trudności związane z wojną w Ukrainie. W tym wyższe koszty prowadzenia działalności gospodarczej, wynikające m.in. z wysokiej inflacji, a zwłaszcza ze wzrostów cen energii. Istotne jest też zwiększenie obciążeń związanych z umowami o pracę, a w szczególności ubiegłoroczna dwukrotna, skokowa podwyżka płacy minimalnej – zauważa Katarzyna Siemienkiewicz.
Z danych PIP wynika, że najwyższy odsetek osób nielegalnie świadczących pracę odnotowano w mikro i małych firmach – odpowiednio 18,3 proc. i 13,2 proc. ogółu skontrolowanych osób. A to w tych przedsiębiorstwach właśnie największą rolę odgrywa płaca minimalna i jej podwyżki.
Zawinił też Polski Ład
Z kolei zdaniem Grzegorza Sikory, eksperta Forum Związków Zawodowych (FZZ), do ujawniania większej liczby nieprawidłowości w zakresie legalności pracy zarobkowej mogła też się przyczynić zmiana wprowadzona w ramach Polskiego Ładu, która weszła w życie od 1 stycznia 2022 r. Dzięki niej w razie ujawnienia pracy na czarno pracownik nie musi już ponosić jego konsekwencji, np. w postaci obowiązku zapłaty podatku i składek od wynagrodzenia otrzymanego pod stołem.
– Muszę jednak trochę wziąć w obronę pracodawców – mówi Sikora. – Te statystyki dotyczące nielegalnej pracy to także skutek przyjmowania zmian prawnych bez prowadzenia dialogu ze stroną społeczną. Jako FZZ ostrzegaliśmy, że Polski Ład może przynieść również takie skutki – stwierdza.
Ekspert zauważa, że sposób procedowania tych zmian i ich późniejsze modyfikacje wpłynęły na destabilizację i nieprzewidywalność prawa. Plus trzeba do tego dołożyć galopującą w ubiegłym roku inflację. – Te dwa czynniki wpłynęły na radykalny wzrost kosztów prowadzenia działalności, z którym część pracodawców nie dała sobie rady. To stało się barierą dla legalnego zatrudnienia – wskazuje.
Jego zdaniem dane pokazują cichą prekaryzację rynku pracy, na którym część pracodawców sobie nie poradziła, a część dała się ponieść pokusie omijania prawa pracy, by w ten sposób przyoszczędzić na kosztach pracy.
Syndrom świeżości
Nielegalne zatrudnianie polskich obywateli to nie tylko brak umów, niezgłoszenie do ZUS i niewnoszenie składek na ubezpieczenia społeczne. Również – płacenie pensji pod stołem, nieuiszczanie składki na Fundusz Pracy czy niepotwierdzenie warunków umowy o pracę na piśmie w wymaganym terminie. Zdaniem PIP obchodzeniu prawa sprzyjają też dziurawe przepisy. „Regulacje prawne, stosunkowo łatwe do obejścia poprzez ich nieszczelność, nie stanowią dostatecznej bariery przed powierzaniem pracy nielegalnej” – pisze PIP. Podstawowym problemem są za niskie kary za nielegalne zatrudnienie. Zazwyczaj mandat za takie naruszenie wynosi 1–2 tys. zł. Pracodawcom opłaca się więc zatrudniać na czarno. A inspekcja od lat postuluje podniesienie wysokości grzywien nakładanych na pracodawców.
Inny problem to siedmiodniowy termin na zgłoszenie pracobiorcy do ZUS w przypadku umów cywilnoprawnych, przy jednoczesnym braku obowiązku zawierania takich umów w formie pisemnej (firma w czasie kontroli oświadcza, że umowę zawarto ustnie, a termin na zgłoszenie jeszcze nie upłynął). Problem ten istniał kiedyś w odniesieniu do umów o pracę (tzw. syndrom pierwszej dniówki), ale zmiana prawa praktycznie go wyeliminowała. Zdaniem PIP teraz konieczne jest wprowadzenie obowiązku zgłoszenia do ZUS każdej pracującej osoby fizycznej przed jej dopuszczeniem do pracy. A także wprowadzenie obowiązku zawierania umów cywilnoprawnych w celu wykonywania pracy zarobkowej w formie pisemnej – również przed dopuszczeniem do pracy.
Z cudzoziemcami lepiej
Podobny problem dotyczy też legalności zatrudnienia cudzoziemców, która również jest kontrolowana przez PIP. Akurat w przypadku obcokrajowców statystyki są lepsze niż te dotyczące naszych obywateli. W 2022 r. wykazano powierzenie nielegalnej pracy w przypadku 12,8 proc. objętych kontrolą cudzoziemców z państw trzecich, podczas gdy w 2021 r. było to 16,8 proc.
Mimo to inspektorzy pracy, prowadzący kontrole legalności zatrudnienia cudzoziemców, stwierdzali, że zjawisko pracy nierejestrowanej nasila się. „Wiąże się to z odejściem od obowiązku legalizacji pracy obywateli Ukrainy przed dopuszczeniem ich do wykonywania pracy” – zauważa PIP. Wynika to z uroszczonej procedury legalizacji pracy cudzoziemców, która opiera się na elektronicznej rejestracji powiadomienia o podjęciu pracy przez obcokrajowca. Pracodawca ma na to 14 dni od rozpoczęcia pracy przez Ukraińca. A to w efekcie daje możliwość pracy niejako na próbę, tj. bez zawarcia pisemnej umowy.
„W praktyce kontrolnej występują już sytuacje, gdy w przypadku ujawnienia cudzoziemców świadczących pracę, dla których nie zostało złożone powiadomienie do PUP, inspektorzy pracy uzyskują informację, że jest to dopiero pierwszy lub drugi dzień ich pracy, a zatem nie upłynęły jeszcze terminy na zgłoszenie ich do ZUS i dokonanie powiadomienia. Skutkiem kontroli jest wtedy legalizacja zatrudnienia cudzoziemców, do której mogłoby nie dojść, gdyby nie czynności kontrolne prowadzone przez inspektorów pracy” – wskazuje inspekcja. A biorąc pod uwagę, że większość kontroli legalności zatrudnienia cudzoziemców dotyczyła w 2022 r. właśnie Ukraińców (82 proc. ogółu), można przypuszczać, że te lepsze w przypadku imigrantów statystyki nie obejmują ukrytej liczby nieprawidłowości związanych z brakiem powiadomień o podjęciu pracy.
– Jednoznacznej recepty na zmniejszenie liczby nieprawidłowości nie ma. Mogłoby się jednak przyczynić do tego tworzenie stabilnych, jasnych, bardziej przewidywalnych regulacji, co dawałoby pracodawcom pewną stabilność funkcjonowania na rynku – podsumowuje Katarzyna Siemienkiewicz. ©℗