Państwowa Inspekcja Pracy w przyszłym roku zyska nowe uprawnienia, umożliwiające jej inspektorom odgórne przekształcanie umów cywilnoprawnych, w tym kontraktów B2B, w umowy o pracę, gdy stwierdzą, że zatrudnienie jest wykonywane w warunkach etatu. Przepisy, które mają chronić pracowników przed nadużyciami, bardzo niepokoją pracodawców w ochronie zdrowia. Jest to jedna z branż, gdzie kontrakty są dominującą formą zatrudnienia. Według Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji aż 74 proc. lekarzy specjalistów wykonuje obowiązki na podstawie umów B2B lub działalności gospodarczej.

Kodeks pracy wraca do szpitali

Administracyjne narzucenie etatów tej grupie zawodowej oznaczałoby objęcie jej sztywnymi normami czasu pracy wynikającymi z kodeksu pracy – w tym limitami godzin nadliczbowych oraz obowiązkowym odpoczynkiem dobowym.

Według Federacji Przedsiębiorców Polskich oraz Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych oznaczałoby to w praktyce ograniczenie możliwości pracy lekarzy w kilku placówkach jednocześnie, co przełożyłoby się na ubytek 54 mln roboczogodzin i spadek liczby świadczeń szpitalnych o 5 mln rocznie. Według dyrektorów szpitali oznaczałoby to paraliż ich placówek.

- Nie widzę szans na to, żeby można było zastąpić kontrakty umowami o pracę. To jest chybiony pomysł na te czasy – na sytuację niedoboru lekarzy. Około jedną czwartą personelu mamy zatrudnioną na różnego rodzaju umowach cywilnoprawnych i nie wyobrażam sobie odgórnego narzucania im etatów. Na umowie o pracę lekarze nie będą mogli otrzymywać takich wynagrodzeń, jakie mają obecnie. Niektórzy specjaliści z dnia na dzień odeszliby do podmiotów prywatnych, czyli tam, gdzie nie byłoby takich ograniczeń – podkreśla Tomasz Kopiec, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. Orłowskiego w Warszawie. Tłumaczy, że w grupie radiologów raczej nie znajdzie się specjalisty, który chciałby się podjąć pracy na etacie.

- Oni wykonują opisy zdjęć dla bardzo wielu podmiotów. Lekarz dzięki mobilnej platformie, którą ma zamontowaną na komputerze, jest w stanie robić to z różnych miejsc, także na urlopie. Podobnie jest z kardiologami, którzy mogą realizować teleporady dla wielu placówek jednocześnie – dodaje Tomasz Kopiec.

Przy czym organizacje pracodawców zwracają uwagę na to, że jednostronne przekształcanie umów byłoby kompletnym ignorowaniem woli stron. Samozatrudnienie jest bowiem preferowane przez obie strony, a wielu lekarzy wybiera tę formę zatrudnienia ze względu na możliwość wypracowania większych przychodów oraz optymalizacji podatkowej. Takie rozwiązanie groziłoby pogwałceniem zasad swobody prowadzenia działalności gospodarczej i swobody zawierania umów. Dyrektorzy szpitali podkreślają, że kontrakty z lekarzami zawierają po przeprowadzeniu otwartego konkursu na świadczenie, nie wiadomo, dlaczego mieliby zatem dyskryminować w nich specjalistów startujących jako indywidualne praktyki lekarskie względem innych firm.

Z tymi argumentami nie zgadzają się związkowcy, którzy od dawna zachęcają medyków do rozważenia zmiany formy zatrudnienia na etat.

- Prawie każda z umów zawieranych z lekarzami spełnia warunki umowy o pracę. Pracują w danym miejscu, pod czyimś kierownictwem, w odpowiednim czasie, z urlopem. Gdzie tu jest zadaniowość? – pyta Piotr Watoła, wiceprzewodniczący OZZL. Jego zdaniem wielu lekarzy jest przymuszanych do tej formy zatrudnienia, która jest dla nich niekorzystna, bo pozwala omijać normy czasu pracy.

- Jeśli dyrektor wymyśli, że będą w szpitalu kontrakty, to ci, którzy się nie zgadzają, mogą odejść, nie mają wyboru. Uważamy, że system kontraktów jest działaniem na szkodę lekarzy, i z olbrzymią niekorzyścią dla pacjentów. Taki lekarz może pracować X dni z rzędu, bez praktycznie żadnej kontroli – dodaje Piotr Watoła.

Zapaść finansowa grozi szpitalom

Jednak według pracodawców masowe przekształcanie kontraktów w etaty uderzyłoby w finanse szpitali, które już teraz z powodu trudnej finansowej sytuacji NFZ są na skraju zapaści. Znacząco wzrosłyby koszty związane z obowiązkami składkowymi oraz świadczeniami pracowniczymi.

- Placówki medyczne mogą zostać obciążone obowiązkiem zapłaty składek za pracownika oraz pracodawcę, co może oznaczać nieplanowane koszty, a to w konsekwencji ma olbrzymi wpływ na budżet podmiotu, planowanie finansowe i może wymagać korekty struktury zatrudnienia lub modelu współpracy – podkreśla Beata Rorant, dyrektor departamentu zdrowia Pracodawców RP. Dla wielu szpitali powiatowych, które już dziś zmagają się z problemami płynności finansowej oraz opóźnieniami płatności z Narodowego Funduszu Zdrowia – m.in. za nadwykonania – nowe obciążenia mogą oznaczać utratę stabilności ekonomicznej.

Zarządzający podmiotami medycznymi dodatkowo podkreślają, że odejście od zatrudnienia na umowach B2B będzie oznaczać spadek przychodów dla szpitala.

- Zabiegowcy na kontraktach mają wynagrodzenie liczone jako procent procedury. Lekarz w takiej sytuacji chce operować, aby wykonać jak najwięcej zabiegów, bo więcej zarobi. Efektywność tych, którzy pracują na podstawie umowy o pracę, jest dużo mniejsza. Gdy wprowadziliśmy kontrakty z tym komponentem motywacyjnym w postaci procentu od procedury, w naszym szpitalu wzrosła liczba hospitalizacji i zabiegów. W ciągu dwóch lat poprawiliśmy efektywność pracy o 40 proc. – zauważa Tomasz Kopiec.

Pracodawcy podkreślają ryzyko, jakie wiązałoby się z ewentualnym nadaniem decyzjom inspektorów PIP rygoru natychmiastowej wykonalności. W takiej sytuacji dyrektorzy szpitali byliby zmuszeni do natychmiastowej modyfikacji grafików dyżurów, co w warunkach niedoboru kadr jest trudno wykonalne i może prowadzić do paraliżu funkcjonowania placówki. Dlatego organizacje pracodawców apelują do ministra zdrowia o interwencję. Jednak jak dowiedział się DGP, resort nie widzi możliwości stworzenia specjalnych rozwiązań dla sektora ochrony zdrowia, które chroniłyby go przed odgórnymi decyzjami PIP.

- Projekt ustawy o zmianie ustawy o PIP stanowi wykonanie pilnego kamienia milowego Krajowego Planu Odbudowy, więc żadne wyłączenie spod projektowanych regulacji nie jest możliwe – czytamy w odpowiedzi udzielonej DGP przez biuro komunikacji Ministerstwa Zdrowia.

Etap legislacyjny:

Stały Komitet Rady Ministrów