Część czerwcowych emerytów na podwyżkę średnio o 220 zł może teraz czekać miesiącami. A to osoby w podeszłym wieku.
ZUS rozpocznie w styczniu przeliczenie emerytur czerwcowych z lat 2009-2019. Operacja, która ma dotyczyć 260 tys. seniorów, ma definitywnie zakończyć problem osób, które przeszły na emeryturę w czerwcu i przez to mają zaniżone świadczenia. Obowiązujące wówczas przepisy wyraźnie dyskryminowały „czerwcowych emerytów”, ponieważ nie uwzględniały dodatkowych waloryzacji składek. W poprzednich latach Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej uregulowało tę kwestię wobec osób, które od 2020 r. przechodzą na emeryturę w tym miesiącu, natomiast ustawa, która wejdzie w życie 1 stycznia, miała naprawić krzywdy pozostałym, najstarszym seniorom.
W wywiadzie udzielonym DGP prezes ZUS Zbigniew Derdziuk zapowiedział, że z przeliczenia zostanie wyłączona grupa emerytów, którzy są obecnie w sporze z ZUS. – Decyzje nie będą wydawane do czasu uzyskania rozstrzygnięcia. Przeliczenie tych świadczeń nastąpi dopiero wtedy, gdy zapadnie prawomocny wyrok sądu – zapowiedział Zbigniew Derdziuk.
Warto jednak podkreślić, że nie jest to kwestia uznaniowej decyzji ZUS, lecz w taki właśnie sposób przepisy skonstruował ustawodawca.
Zgodnie bowiem z ustawą ZUS zawiesi przeliczenie, jeśli toczy się postępowanie administracyjne lub sądowe, a zostanie ono wznowione dopiero po prawomocnym postanowieniu. Seniorzy w tej sytuacji mogą czekać na podwyżkę świadczeń (według MRPiPS średnio ok. 220 zł miesięcznie) nawet wiele miesięcy, a są wśród nich osoby w zaawansowanym wieku. Sprawa dotyczy tysięcy emerytów, którzy zdecydowali się na spór z ZUS po tym, jak w listopadzie 2023 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wcześniejsze przepisy w sprawie czerwcowych emerytur prowadziły do nierównego traktowania i naruszały Konstytucję.
Eksperci podkreślają, że te osoby w zdecydowanej większości nie walczą o bieżące przeliczenie świadczenia, lecz o wyrównania za lata ubiegłe, czyli o naprawienie skutków wieloletniego zaniżania emerytur na podstawie wadliwych przepisów.
Nowa ustawa nie przewiduje bowiem mechanizmu wstecznego wyrównania świadczeń. - W praktyce mamy więc do czynienia z dwoma odrębnymi zagadnieniami: przyszłą wysokością emerytury oraz odpowiedzialnością państwa za szkody wyrządzone w przeszłości. Z perspektywy ochrony interesów seniorów nic nie stało na przeszkodzie, aby ustawodawca dopuścił rozwiązanie polegające na przeliczeniu emerytur od 1 stycznia 2026 r. i wypłacie wyższych świadczeń na bieżąco, a kwestię ewentualnych wyrównań za lata poprzednie pozostawił do rozliczenia po zakończeniu postępowań sądowych. Przyjęto jednak inne rozwiązanie – takie, które wstrzymuje całość przeliczenia wobec osób dochodzących swoich praw, a tym samym odsuwa w czasie wypłatę ustawowo należnej podwyżki – podkreśla dr Katarzyna Kalata, radca prawny Kancelaria Kalata.
Jej zdaniem w praktyce prowadzi to do nierównego traktowania emerytów. Osoby, które zdecydowały się wystąpić na drogę sądową, są dziś w gorszej sytuacji niż ci, którzy tego nie zrobili.
- Jest to szczególnie dotkliwe, gdy mówimy o ludziach w bardzo podeszłym wieku, dla których kilkaset złotych miesięcznie często oznacza realną decyzję między zakupem leków a zaspokojeniem podstawowych potrzeb – podkreśla ekspertka.
Bartosz Marczuk, ekspert ds. polityki społecznej w Instytucie Sobieskiego, prognozuje, że w tej sytuacji wielu seniorów będzie chciało wycofać swoje sprawy z sądu.
- Można mieć pretensję do ustawodawcy, że nie zawarł zapisu, zgodnie z którym w sytuacji, gdy ubezpieczony rezygnuje z roszczenia w sądzie, ZUS z urzędu ma obowiązek rozpocząć przeliczenie świadczenia. Ustawodawca powinien zrobić prostą nowelizację, która by to umożliwiła. Nie mogą być pokrzywdzeni ci, którzy upomnieli się o sprawiedliwość w sądzie – podkreśla ekspert.