Ale po kolei.

Reforma Państwowej Inspekcji Pracy, przewidująca m.in. wyposażenie inspektorów w prawo do przekształcania kontraktów cywilnoprawnych w etaty, to realizacja kamienia milowego polskiego KPO, w zakresie którego Komisja Europejska, w zamian za unijne środki na odbudowę naszej gospodarki, oczekuje ograniczenia segmentacji naszego rynku pracy. Co to oznacza w praktyce? Chodzi o to, by wprowadzić w Polsce standard zatrudnienia na etacie, jaki panuje w całej Unii Europejskiej. To, że w Polsce kontrakt cywilnoprawny jest wyłącznym źródłem utrzymania kilku milionów osób, z unijnej perspektywy stanowi ewenement. Z kolei z naszej polskiej perspektywy ta grupa zatrudnionych stanowi istotny element naszego rynku pracy. Stoi za tym zapisana w kodeksie cywilnym zasada swobody zawierania umów i prowadzenia działalności gospodarczej. Z kontroli inspektorów pracy wynika jednak, że część kontraktów cywilnoprawnych jest zawierana z rażącym naruszeniem prawa. Chodzi na przykład o sytuacje, gdy zleceniobiorca, bez ochrony przed wyzyskiem, jaką gwarantuje etat, pracuje dwa razy więcej, niż pozwala kodeks pracy. Bez należnego odpoczynku, wolnych weekendów i świąt, a do tego bez gwarancji zatrudnienia i z ryzykiem zwolnienia z dnia na dzień. Często za taką pracę wypłacana jest minimalna stawka godzinowa, która obecnie wynosi 30,50 zł brutto. Bywa, że takie osoby są przekonane, że pracują na etacie. Boleśnie przekonują się, że tak nie jest, gdy dojdzie do wypadku lub gdy z dnia na dzień zostaną zwolnione i tracą źródło utrzymania.

200 kontroli, które planujemy przeprowadzić w 2026 roku, będzie dotyczyło głównie takich przypadków. Nie chcemy niszczyć polskiej gospodarki. Nie taki jest cel tych przepisów. Chodzi w nich o wyposażenie inspektorów pracy w narzędzie zwalczania największych patologii na naszym rynku pracy. Państwo nie może być bezsilne w przypadkach, gdy dochodzi do wyzysku zleceniobiorców i czerpania z tego korzyści przez nieuczciwych przedsiębiorców. Takie działania są także nieuczciwe w stosunku do firm przestrzegających prawa, które nie są w stanie konkurować z przedsiębiorcami nadużywającymi prawa. Takie zmiany są potrzebne wszystkim działającym w Polsce przedsiębiorcom jako element równowagi na naszym rynku pracy.

Aby nie nadużyć zaufania, jakim inspekcja pracy cieszy się od lat wśród pracowników i pracodawców, będziemy korzystali z proponowanych uprawnień w sposób bardzo odpowiedzialny i rozsądny. Nie chcemy nikogo skrzywdzić nieprzemyślaną decyzją ani zagrozić funkcjonowaniu uczciwie działających przedsiębiorców. Naszym priorytetem jest to, by każda decyzja wydana przez inspektora pracy obroniła się przed sądami, które jako jedyne będą uprawnione do rozstrzygania wątpliwości przedsiębiorców co do tego, czy korzystają z kontraktów cywilnoprawnych w sposób sprzeczny z ich przeznaczeniem.

Nie zgadzam się też z wyliczeniami, jakie prezentowane są w komentarzach do nowelizacji, dotyczącymi kosztów przekształcenia przez inspektorów pracy kontraktów cywilnoprawnych w etaty. Większość z nich jest oparta na skrajnych założeniach. Dotyczą np. studenta do 26. roku życia, który miesięcznie zarabia... 20 tys. zł. Poza tym kilkadziesiąt tysięcy złotych, jakie miałoby obciążyć przedsiębiorcę nadużywającego takiego kontraktu, miałoby wynikać z naliczenia przez ZUS składek za kilka lat wstecz. Czyli zamiast studiować intensywnie, pracował i zachował indeks? Stawiam dolary przeciwko orzechom, że takiego studenta na polskim rynku pracy po prostu nie ma. Tymczasem w przypadku zdecydowanej większości zleceniobiorców składki różnią się od tych płaconych od umów o pracę w niewielkim stopniu. Bezpośrednim skutkiem decyzji inspektora będzie zatem przyznanie zleceniobiorcy uprawnień wynikających z kodeksu pracy, w tym prawa do corocznego płatnego urlopu wypoczynkowego i odpoczynku w ciągu doby oraz pracy w bezpiecznych warunkach. W kontekście zbyt dużej liczby wypadków na naszym rynku pracy taka ochrona nie może być traktowana jako zbędny element optymalizacji podatkowo-składkowej, zmierzającej do maksymalizacji zysków z prowadzonej działalności. To jest podstawowe prawo każdego pracownika w Polsce i obowiązek każdego pracodawcy wynikający z konstytucji RP oraz ustaw, z kodeksem pracy na czele.