W poprzednich latach o tej porze roku z reguły trwała już sezonowa zwyżka cen gazu ziemnego na unijnym rynku. Tym razem jest inaczej, choć w poniedziałek ceny na holenderskim rynku TTF poszły w górę o 3 proc. do 32,6 euro za MWh. W dalszym ciągu jednak są tylko 5 proc. wyższe od tegorocznego minimum i ok. 20 proc. niższe, niż były na starcie dwóch poprzednich sezonów grzewczych, zaczynających się w październiku. W 2023 i 2024 r. notowania w III kw. zwyżkowały o 12–13 proc., gdy w tym roku spadły o niemal 5 proc.
Niższy popyt w Azji obniża cen gazy w Europie
Rynek wydaje się koncentrować na utrzymującym się słabym popycie na gaz w postaci LNG w Azji, w szczególności w Chinach. To pomaga złagodzić obawy dotyczące podaży w Europie w miarę zbliżania się zimy – napisali w analizie ekonomiści ING.
W poniedziałek cena gazu ziemnego dla Azji Południowo-Wschodniej spadła do poziomu ok. 31,5 euro za MWh i była najniższa od maja 2024 roku. Tym samym doszło do dość nietypowej jak na standardy ostatnich miesięcy sytuacji, w której gaz ziemny w Azji jest tańszy niż w Europie.
Popyt w Azji Południowo-Wschodniej pozostaje stłumiony ze względu na wysokie zapasy w poszczególnych krajach – napisał w analizie Kesher Sumeet, ekspert firmy Energy Aspects. Analityk zwrócił uwagę, że w połączeniu z rosnącymi dostawami LNG na światowe rynki konkurencja o transportowany w tej postaci gaz między Azją i Europą jest ograniczona.
W I półroczu import LNG do Chin spadł o 20 proc. w porównaniu do zeszłego roku. Trend ten przejściowo osłabł w lipcu i sierpniu, żeby we wrześniu znów przyspieszyć. Według wstępnych danych w kończącym III kw. miesiącu Chiny zaimportowały 261 tys. ton LNG, o ponad 25 proc. mniej niż przed rokiem. Wyższy udział energii odnawialnej w produkcji energii i przechodzenie na jej produkcję z węgla, ze względu na różnice w cenach, sprawiły, że zapotrzebowanie na gaz ziemny w drugiej co do wielkości globalnej gospodarce spadło o ok. 1 proc. w porównaniu do 2024 roku. Wzrosła również krajowa produkcja gazu, a także import surowca z Rosji rurociągiem Siła Syberii.
Te czynniki sprawiają, że Chiny kupują mniej LNG. Importerzy zdecydowali się na odsprzedawanie części długoterminowych kontraktów na dostawy na rzecz innych państw azjatyckich i europejskich. Chiny, podobnie jak Rosja, odpowiadają za ok. 11 proc. globalnego zużycia gazu ziemnego. Liderem są Stany Zjednoczone z 22-proc. udziałem.
Mniej surowca w magazynach
Słabszy globalny popyt na gaz to jeden z głównych czynników, dla których eksperci dość optymistycznie podchodzą, z punktu widzenia odbiorców, do kwestii cen surowca w Europie tej zimy. Mimo że wypełnienie unijnych magazynów gazu na koniec września nieznacznie tylko przekraczało 82 proc. i było o kilkanaście punktów procentowych niższe niż przed rokiem.
Zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej wypełnienie magazynów na starcie sezonu grzewczego powinno sięgać 90 proc. Zmienione w tym roku regulacje dają czas poszczególnym państwom na osiągnięcie tego poziomu w dowolnym momencie między 1 października a 1 grudnia. W ocenie ekspertów nie powinno z tym być problemów. Zgromadzone w ten sposób zapasy pokrywają ok. jednej trzeciej zimowego zapotrzebowania i stanowią bufor bezpieczeństwa, gdyby temperatury spadły do wyjątkowo niskich poziomów lub pojawiły się zakłócenia w dostawach.
W najbliższej przyszłości nie powinno się to zdarzyć. Eksperci firmy Kpler oceniają, że dostawy rurociągowe z Norwegii i Algierii wzrosną po zakończeniu prac serwisowych, a wysoka produkcja energii z wiatru i relatywnie wysokie temperatury sprawią, że w tym tygodniu notowania gazu ziemnego na rynku TTF z dostawą w listopadzie powinny spadać. Alfred Skår Hansen, jeden z dyrektorów w firmie Gassco, zarządzającej norweską infrastrukturą gazową, zapewnił, że jego przedsiębiorstwo jest w stanie utrzymać wysoki poziom dostaw surowca do Europy.
Od początku roku Gassco dostarczyło do państw UE i Wielkiej Brytanii 85,7 mld metrów sześciennych gazu, o 2,5 proc. mniej niż przed rokiem. W 2024 roku dostawy z Norwegii osiągnęły rekordowy poziom 117,6 mld metrów sześciennych, pokrywając ok. 30 proc. europejskiego zapotrzebowania na gaz.
To ostatnia zima w UE z rosyjskim gazem
Nadchodząca zima będzie też prawdopodobnie ostatnią, w trakcie której na istotną skalę państwa unijne korzystać będą z gazu ziemnego z Rosji. Przed wybuchem wojny w Ukrainie na początku 2022 roku z Rosji pochodziła połowa importowanego przez Unię Europejską gazu. Po tym, jak w tym roku wstrzymany został przesył surowca przez Ukrainę, udział rosyjskiego gazu w unijnym imporcie spadł do 11 proc. w III kw. Po wcześniejszym wstrzymaniu transportu przez rurociągi Nord Stream i Przyjaźń surowiec ze Wschodu trafia do UE jedynie poprzez Turkstream i w postaci LNG. Zgodnie z unijnym planem od 1 stycznia 2027 r. także zakupy LNG z Rosji mają zostać wstrzymane.
Na pewną dywersyfikację dostaw gazu zdecydowały się w ostatnich tygodniach Węgry, które większość swojego zapotrzebowania pokrywają dzięki dostawom z Rosji poprzez rurociąg Turkstream. W zeszłym tygodniu rząd Viktora Orbana podpisał umowę z francuską firmą Engie, a kilka tygodni wcześniej z brytyjskim Shellem. Na mocy obydwu porozumień Węgry otrzymywać będą 600 mln metrów sześciennych gazu rocznie, co pokrywa ok. 7,5 proc. krajowego zapotrzebowania. Węgry są jednym z dwóch unijnych państw, obok Słowacji, które sprzeciwiają się całkowitemu zakazowi zakupów gazu z Rosji. Zgodnie z planami Brukseli dostawy rurociągowe mają zostać wstrzymane z końcem 2027 r., ale Węgier i Słowacji, ze względu na specyficzne warunki infrastrukturalne i geograficzne, zasada ta nie będzie obowiązywać. ©℗