Jest wiele powodów. Wspomnę o najważniejszym. Wydaje mi się, że Chopin – choć oczywiście był muzykiem – to był też tancerzem. Tańce europejskie ewoluowały razem z muzyką. Bach, Schubert i Mozart komponowali muzykę taneczną. Na tym tle muzyka Chopina, który skomponował wiele takich utworów, w szczególności nadaje się do tańca. Utwory Beethovena albo Schuberta, mimo że noszą w tytule nazwy tańców, zostały napisane z perspektywy muzyka. Rytm i tempo odnoszą się do muzyka, który gra te utwory, a nie do tancerza, który je tańczy. Chopin nie komponował swoich utworów jako muzyk, ale jakby ktoś tańczył w jego duszy.
Czym jest duch Chopina?
Muzyka opiera się na zasadach, jednak Chopin nie komponował utworów tanecznych, ściśle się ich trzymając. Moim zdaniem w jego duszy znajdowało się swego rodzaju źródło taneczne – to z niego wydobywały się dźwięki składające się na jego utwory. Chopin nie grał dla mas, grał dla siebie. Jakby w ciszy tańczył dla samego siebie.
Duch Chopina wypełniają pasja i bardzo silne emocje, których nie znajduję choćby u Bacha, Mozarta albo Schuberta. W moim odczuciu siła drzemiąca w muzyce tych kompozytorów wywodzi się z religii, natomiast siła muzyki Chopina ma swoje korzenie w ludowości i polskości. Beethoven oczywiście miał w sobie duszę rewolucjonisty, pełnego gwałtowności buntownika. Nie da się tego jednak porównać z gwałtownością Chopina, która kryje w sobie siłę wojownika rzucającego się na wroga ojczyzny. Zarówno ta siła, jak i taneczność tej muzyki niesłychanie oddziałuje na mnie jako na tancerza.
Tak, to bardzo trudne zadanie. Każda muzyka wymaga pracy, u Chopina trudność sprawia to, że to, co jest szybkie, jest naprawdę szybkie. Natomiast to, co jest wolne, wymaga naprawdę całkowitej powolności. Nigdy nie mam przekonania, że udało mi się w pełni odtańczyć Chopina. Pragnienie zbliżenia się do niego choć trochę nieustannie napędza mnie do działania. Do Beethovena albo Mozarta również trudno się zbliżyć, ale istnieją metody, które na to pozwalają. Bywają momenty, w których czuję, że zbliżyłem się do Mozarta. Chopin jest nieosiągalny. Im bliżej do niego podchodzę i wydaje mi się, że już niemal go dotykam, tym bardziej on się ode mnie odsuwa.
Nie potrafię tego wyrazić słowami. Opisując muzykę Chopina, sięga się po różne przymiotniki: piękna, elegancka, dostojna, wyrafinowana. Nie na tym się skupiam w moim tańcu. W Chopinie znajduję raczej nieskończony smutek, bezbrzeżny ból, który wywodzi się z cierpienia jego narodu. Chcę, by widzowie to poczuli.
Chopin umarł w wieku 39 lat. Choć Schubert i Mozart również zmarli młodo, to żaden z nich nie umarł z powodu muzycznego wypalenia. Według mnie Chopin zmarł, bo w tak młodym wieku wypaliło się w nim wszystko, co mógł dać światu. Warto sobie uświadomić, jak niewiele utworów Chopina było skomponowanych z myślą o orkiestrze. Ona ma to do siebie, że jest w stanie wypalić do końca wszystkie emocje, które kompozytor powierza muzyce. Odnoszę wrażenie, że Chopin wypalał się nie w spektakularnych dźwiękach orkiestry, ale w dialogu, który prowadził z fortepianem.
Tak, czuję. Nie wiem, czy potrafię wyrazić je w tańcu. Wiem jednak, że wspaniałość Chopina, sama istota, kryje się w jego utworach, w znakomitej większości improwizowanych, nieprzemyślanych intelektualnie. Tańczenie takiej muzyki jest wielką przyjemnością, ale zawsze towarzyszy temu tęsknota za celem, którego nie da się osiągnąć.
Japoński taniec mroku
Rodzi się tylko z cierpienia. Większość tańców wywodzi się z radości. W butō nie ma niczego z „Ody do radości” Beethovena, choć w jego radości także kryje się cierpienie. Gdybym miał zdefiniować butō jednym zdaniem, to powiedziałbym, że rodzi się ono z cierpienia istoty, którą przyobleczono w ludzkie ciało. Posiadanie ciała wiąże się z radością, np. miłością fizyczną. Wiąże się też z cierpieniem, np. rozdarciem kochających się kobiety i mężczyzny. Nie o taki rodzaj bólu chodzi w butō. Jego źródłem jest raczej rozdarcie między kobiecością a męskością. W tym tańcu nie liczy się płciowość – ciało cierpi bez względu na to, czy należy do kobiety, czy do mężczyzny. Stając na scenie i tańcząc, można wyzwolić się ze swojego bólu.
Tak. Widz może to poczuć razem z tancerzem. ©Ⓟ
Wspaniałość Chopina, sama istota, kryje się w jego utworach w znakomitej większości improwizowanych, nieprzemyślanych intelektualnie.