Wzrost opłat za marnowanie żywności to jedna ze zmian, które znalazły się w założeniach do nowelizacji ustawy mającej przeciwdziałać temu zjawisku. Zdaniem ekspertów to dobry ruch.

Projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności został właśnie wpisany do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które jest jego autorem, planuje m.in. doprecyzowanie definicji „marnowanie żywności”, tak aby odzwierciedlała założenie, że dopóki żywność nie stanie się odpadem, należy się starać ją uratować. Przy czym marnowaniem są nie tylko działania, na skutek których dochodzi do przeterminowania żywności, ale także zaniechania, które do tego doprowadziły. Uszczegółowiana ma zostać też definicja „sprzedawców żywności”, którzy są zobowiązani do zawarcia umowy nieodpłatnego przekazania żywności organizacji pozarządowej. Nowa definicja ma objąć pojedyncze sklepy, co ukróci wątpliwości interpretacyjne, czy obowiązek dotyczy całych sieci handlowych.

Umowa, którą sprzedawcy żywności mają obowiązek zawrzeć z organizacją pozarządową, dotyczy produktów, których termin ważności nie minął, ale nie są one przeznaczone do sprzedaży, na przykład z powodu wady wyglądu, opakowania czy zbliżającego się upływu daty ważności. Sklepy, które zamiast przekazać żywność, zutylizują ją, będą musiały zapłacić 50 gr za każdy kilogram. Obecnie opłata ta wynosi 10 gr za 1 kg. Projekt przewiduje podniesienie kar za niewniesienie opłaty, wniesienie jej w niepełnej wysokości albo nie w terminie, z obowiązującego dziś przedziału od 500 zł do 10 000 zł do kwoty od 5000 zł do 15 000 zł.

Kampania albo kara

Zgodnie z obowiązującą ustawą o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1645 ze zm.) sprzedawcy mają obowiązek przeprowadzić przynajmniej raz w roku kampanię edukacyjną, uczącą racjonalnego obchodzenia się z żywnością. Projekt przewiduje, że za jej niezrealizowanie będzie grozić do 5 tys. zł kary.

Nowelizacja ma sprawić, że w Polsce będzie się wyrzucać mniej jedzenia. Na potrzebę zmian prawa wskazywali Najwyższa Izba Kontroli, Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, a także Federacja Polskich Banków Żywności. Obowiązująca od pięciu lat ustawa sprawiła, że do tej ostatniej organizacji trafia więcej żywności, ale jest to według NIK tylko 0,38 proc. tego, co każdego roku się marnuje.

– Kluczowym elementem, z punktu widzenia organizacji pomagających, byłoby wyeliminowanie praktyki, polegającej na pozostawianiu produktów na półkach do końca terminu ich przydatności do spożycia. Ten problem może rozwiązać zmiana w definicji pojęcia „marnowanie żywności” – mówi Beata Ciepła, prezes zarządu Federacji Polskich Banków Żywności.

W jej ocenie nowelizacja ustawy jest dobrą okazją, by objąć nią nie tylko handel, gdzie marnuje się 7 proc. żywności, lecz także większych producentów i przetwórców, którzy są odpowiedzialni za 30 proc. strat. ©℗