Blokowanie secesji wyrokami sądowymi tylko zwiększa poparcie dla niej. Ustępstwa mogą ocalić jedność kraju.
Niedzielne wybory regionalne w Katalonii, traktowane jako referendum niepodległościowe, wygrali zwolennicy oderwania się od Hiszpanii. Koalicja Junts pel Si (Razem na Tak) zdobyła 62 mandaty w 135-osobowym parlamencie regionalnym, a lewicowa Partia Jedności Ludowej (CUP) kolejnych 10, co oznacza, że będą mogły stworzyć rząd. Przed wyborami premier Artur Mas zapowiedział, że jeśli Madryt nie zgodzi się na wiążące referendum w sprawie secesji, jego rząd ogłosi ją w ciągu 18 miesięcy. – Katalończycy zagłosowali za niepodległością. Mamy wyraźną, bezwzględną większość, która daje nam silną legitymację, by kontynuować ten projekt – mówił w niedzielę wieczorem Mas.
Jeśli władze w Madrycie mają zamiar utrzymać jedność Hiszpanii, będą musiały pójść na kompromisy wobec Katalonii. Strategia, która sprowadzała się do przekonywania, że secesja jest niezgodna z hiszpańską konstytucją, i uciekania się do sądów, przynosi efekty odwrotne do zamierzonych.
Przed wyborami rząd w Madrycie przekonywał, że secesja nie wchodzi w grę, bo nie zezwala na to konstytucja. A gdyby do niej doszło, to Katalończycy wiele stracą, gdyż będą musieli się ubiegać o członkostwo w UE i strefie euro. Pierwszą reakcją na wyniki było natomiast negowanie rzeczywistości, gdyż rządząca Hiszpanią Partia Ludowa podkreślała, że separatystom nie udało się zdobyć bezwzględnej większości głosów – blok Razem na Tak oraz CUP uzyskały łącznie ok. 1,9 spośród czterech milionów oddanych głosów. – Te wybory powinny raz na zawsze zakończyć debatę o niepodległości – oświadczył rzecznik Partii Ludowej Pablo Casado.
Nieco bardziej realistyczną oceną sytuacji wykazał się premier Mariano Rajoy, który mówił wczoraj, że jest gotów rozmawiać z nowym rządem katalońskim, ale jak zastrzegł, w granicach prawa. – Wiele spraw można przedyskutować. Ale dopóki jestem szefem rządu, nie będę dyskutował o jedności Hiszpanii, suwerenności narodowej i wolności wszystkich Hiszpanów. Jestem gotów słuchać, ale nie omijać prawo – oświadczył Rajoy.
Rajoy jest jednak w trudnym położeniu i nie chodzi o to, że za trzy miesiące odbędą się w Hiszpanii wybory parlamentarne, które osłabią jego pozycję albo nawet pozbawią władzy. Teoretycznie hiszpański rząd może wdać się z władzami katalońskimi w batalię sądową, którą formalnie wygra, bo trybunał konstytucyjny orzeknie, że konstytucja nie przewiduje możliwości secesji regionów. Ale to w żaden sposób nie załatwi sprawy, a wręcz przeciwnie – jeszcze tylko wzmocni nastroje separatystyczne w Katalonii. Podobnie jak odwołanie przez rząd w Madrycie katalońskiego premiera. Madryt może też liczyć na niespójność programową i ideologiczną nowego rządu katalońskiego (główna partia wchodząca w skład Razem na Tak jest centroprawicowa, CUP – radykalnie lewicowa), przez co agenda niepodległościowa zejdzie na plan dalszy. To też nie jest docelowe rozwiązanie.
Wydaje się, że władze w Madrycie będą musiały pójść na jakieś ustępstwa, które jeszcze bardziej zwiększą autonomię Katalonii. Mogłoby to być np. przyznanie Barcelonie pełnej niezależności podatkowej, bo jedną z przyczyn katalońskiego separatyzmu jest przekonanie mieszkańców regionu, że finansują oni uboższe regiony Hiszpanii. Katalonia faktycznie wpłaca do budżetu centralnego więcej, niż z niego dostaje – według Barcelony różnica wynosi 15 mld euro rocznie. Innym scenariuszem, o którym się mówi, byłoby przekształcenie Hiszpanii w państwo federalne z dużymi kompetencjami wszystkich regionów. Jednak wypracowanie takiej reformy nie byłoby łatwe ani szybkie. Paradoksalnie Madryt mógłby też zagrać va banque i zgodzić się na referendum w Katalonii, tak jak to zrobił Londyn, godząc się na plebiscyt w sprawie niepodległości Szkocji, którą jej mieszkańcy odrzucili. Bo wyniki niedzielnych wyborów wcale nie musiałyby się przekładać na referendum. – Wiele osób głosowało na Razem na Tak, choć nie popiera secesji, aby w ten sposób dać silniejszy mandat do negocjacji – mówi Jose Pablo Ferrandiz z ośrodka badawczego Metroscopia. Według sondaży gdyby Katalonia otrzymała większe uprawnienia w zakresie podatków oraz wzmocniona zostałaby pozycja języka katalońskiego, większość mieszkańców gotowa byłaby pozostać w składzie Hiszpanii.