- Istotne podczas tego spotkania było to, że ci wszyscy przywódcy, a było ich bardzo wielu, łącznie 33 kraje, w tym takie odległe jak Japonia i Nowa Zelandia, wyrazili poparcie dla wszelkich inicjatyw pokojowych i zgodzili się z dewizą przyświecająca prezydentowi Trumpowi, że trzeba doprowadzić do „stop killing” - zrelacjonował dziennikarzom Wroński.

Wsparcie militarne i finansowe dla Ukrainy będzie kontynuowane

Jak jednak zastrzegł rzecznik MSZ, żeby doszło do pokoju, to nie można go negocjować „pod spadającymi bombami”. - Jakakolwiek forma zawieszenia, przerwania i rozgraniczenia ognia, jest - zdaniem uczestników „koalicji chętnych” - warunkiem do rozpoczęcia jakichkolwiek rozmów pokojowych - podkreślił rzecznik MSZ.

- Jest głębokie przekonanie wśród uczestników tego zgromadzenia, że nie należy mieszać porządków i trzeba pamiętać, kto jest agresorem, a kto jest ofiarą tej agresji i kto w pierwszej mierze potrzebuje wsparcia, a na kogo trzeba wywierać presję - powiedział Wroński. Podkreślił, że Polska i inne kraje oczekują skutecznego nacisku na agresora, czyli Rosję.

Dodał, że uczestnicy spotkania zadeklarowali także, iż nadal militarnie i finansowo będą wspierać Ukrainę i uznali za niedopuszczalne, aby Ukraina w ramach jakichkolwiek rozmów oddawała tereny, których Rosja nie zajęła w czasie wojny.

Wcześniej, bezpośrednio po niedzielnej wideokonferencji, minister Sikorski napisał na platformie X, że „aby nastał pokój, trzeba wywrzeć nacisk na agresora a nie na ofiarę agresji”. „Dla porządku dodam, że Ukraina już od 1994 r. ma gwarancje niepodległości i nienaruszalności granic, także ze strony Rosji. Ponadto 22 kwietnia 2004 r. Władimir Putin uroczyście ratyfikował Traktat o granicy rosyjsko-ukraińskiej. Wystarczy okazać im szacunek, a wojna się skończy” - napisał ponadto Sikorski w języku angielskim.

Światowi liderzy przygotowują plan wsparcia dla Ukrainy

„Koalicja chętnych” została zawiązana 2 marca z inicjatywy premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera w celu opracowania kompleksowego planu wsparcia dla Ukrainy. Należą do niej 33 państwa.

Niedzielne rozmowy „koalicji chętnych” odbyły się po piątkowym spotkaniu prezydenta USA Donalda Trumpa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem na Alasce i przed wizytą prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie zaplanowaną na poniedziałek.

Zełenski uda się w poniedziałek na zaproszenie prezydenta USA do Waszyngtonu. W spotkaniu w Białym Domu uczestniczyć będą także prezydent Francji Emmanuel Macron, prezydent Finlandii Alexander Stubb i sekretarz generalny NATO Mark Rutte - poinformowały w niedzielę władze Francji, Finlandii i NATO. Wcześniej udział potwierdzili także szefowa KE i kanclerz Niemiec Friedrich Merz.

Rzecznik prasowy prezydenta RP Rafał Leśkiewicz przekazywał w niedzielę, że w ciągu najbliższych godzin okaże się, kto będzie reprezentował Polskę na spotkaniu prezydenta Trumpa z prezydentem Zełenskim i przywódcami europejskimi.

- Tutaj nie ma miejsca na rywalizację. Zarówno prezydent i premier współdziałają ze sobą, a MSZ oczywiście jest gotowy udzielić wszelkich informacji, które są potrzebne - powiedział z kolei Wroński pytany o tę kwestię.

W piątek prezydent Trump spotkał się z Putinem

Swoje spotkanie na Alasce określili jako „konstruktywne”, ale po zakończonych rozmowach nie podali konkretnych uzgodnień. Trump zrelacjonował przebieg szczytu europejskim przywódcom podczas spotkania online. W rozmowie uczestniczył prezydent Zełenski, a Polskę reprezentował prezydent Karol Nawrocki.

Później europejscy liderzy naradzali się we własnym gronie. Po spotkaniu, w którym wziął udział premier Donald Tusk, ukazało się wspólne oświadczenie sygnowane przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, szefa Rady Europejskiej Antonio Costę i liderów sześciu krajów europejskich, w tym szefa polskiego rządu. „Następnym krokiem muszą być dalsze rozmowy z udziałem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego” – przekazano. (PAP)

mja/ mro/