Temat dotacji z KPO pokazał pazerność i cwaniactwo wielu polskich przedsiębiorców. Zgadza się pan z takim stawianiem sprawy?

Nie użyłbym takich słów. To były pieniądze, które przedsiębiorcy mogli w łatwy sposób pozyskać i skorzystali z tej możliwości. To, że rząd niewłaściwie skonstruował ten projekt, zrobił to w pośpiechu i niechlujnie, to już nie jest problem przedsiębiorców. Pozyskali te dotacje zgodnie z prawem i regułami konkursowymi. Ewentualne oszustwa to margines całości środków, jakie zostały z KPO przekazane polskiemu biznesowi.

Ale przyzna pan, że wiele uzasadnień dotacji we wnioskach, wartych nierzadko po kilkaset tys. zł, było absurdalnych.

To oczywiste. Powiem więcej - większość projektów grantowych w UE jest absurdalnych. Ten projekt był spóźniony o kilka lat, rząd przygotowywał go w pośpiechu, wyznaczył takie, a nie inne zasady konkursowe i nie jest to problem, ani wina przedsiębiorców, że się do tych reguł dostosowali. Jeśli w zasadach konkursu był wymóg, że wniosek musi spełniać zasady innowacyjności, to nie dziwmy się, że restauracje, zamiast wpisywać racjonalne wydatki – jak np. nowy piec do pizzy – wpisywały absurdalne pomysły, byle tylko spełnić ten warunek. Konstrukcja zasad tego programu była absurdalna, więc i zawartość wniosków jest absurdalna.

Czy to uczciwe społecznie, że pożyczki biorą konkretne firmy, a spłacają je wszyscy podatnicy?

Nie powinno być takiej sytuacji, to wadliwa konstrukcja programu, błąd systemowy po stronie rządu. I mówię to jako przedstawiciel pracodawców i przedsiębiorców, z których bardzo wielu też ma słuszne zarzuty do programu rozdawania dotacji. Wsparcie branży HoReCa jest szkodliwe dla wolnego rynku, zaburza konkurencję. Z jakiego powodu 25 tys. restauracji ma dostać ogromne kwoty na swoją działalność, a pozostałe 75 tys. restauracji już nie? Te, które nie dostały pieniędzy, narażone są na nieuczciwą konkurencję, wiele z nich może jej nie wytrzymać i będzie zmuszona się zamknąć. Z kolei te, które tak łatwe pieniądze dostaną, będą zdemoralizowane, nie będą miały rynkowej presji na jak najbardziej efektywne prowadzenie działalności biznesowej, co będzie prowadzić do braku rentowności.

Przedsiębiorcy są więc ofiarami tej sytuacji?

Nie oceniłbym aż tak. Przedsiębiorcy są w środku całego zamieszania. To, co się w ostatnich dniach dzieje wokół KPO, to gruba rozgrywka polityczna. Opozycja dostała od rządu piłkę na pustą bramkę i opozycja to bezlitośnie wykorzystuje. I nie dziwi mnie to, bo takie są reguły gry politycznej. Jeśli byłaby odwrotna sytuacja, to obecny rząd również by politycznie wykorzystywał KPO do swoich celów. Mam nadzieję, że konsekwencje polityczne będą dla rządzących poważne. Dla przeciętnego obywatela skandal z przyznaniem 500 tys. zł jest bardziej zrozumiały niż skandale na miliardy złotych. Chciałbym, żeby to była nauczka dla tego i każdego następnego rządu – przestańmy rozrzucać publiczne pieniądze z helikoptera. Jeśli są konieczne programy wsparcia przedsiębiorców, to należy to robić z głową – muszą to być pożyczki zwrotne, z wkładem własnym, na konkretne cele. Tak jak w przypadku chociażby Tarczy PFR z czasów pandemii.

Co z przedsiębiorcami, którzy już sfinansowali z przyznanych im środków inwestycje i boją się, że będą musieli je teraz zwracać?

Bardzo wątpliwe, że rząd faktycznie będzie chciał te już przyznane pieniądze odbierać. Te zapowiedzi to propaganda polityczna. Skoro jeden urzędnik sformułował zasady konkursu, a inny urzędnik wnioski zaakceptował, to nie widzę powodów, dla których uczciwie otrzymane pieniądze podlegałyby nagłemu zwrotowi. Jeśli faktycznie na potrzeby polityczne rząd zacznie upominać się o zwrot tych dotacji, to przedsiębiorcy będą dopominać się swoich sprawach w sądach – czy to polskich, czy europejskich. I wygrają.

Jest też grupa przedsiębiorców, która wprawdzie jeszcze nie sfinansowała inwestycji z otrzymanych pieniędzy, ale poniosła koszt przygotowania wniosków. Niektórzy mówią o 25 tys. zł za pośrednictwo w wypełnieniu dokumentów.

Pytanie, czy w zasadach konkursu był zapis tzw. małym druczkiem, że dopóki pieniądze nie zostały przelane, to organizator konkursu ma prawo wycofać się z udzielenia dofinansowania? Jeśli tak, to szanse tych przedsiębiorstw na utrzymanie pieniędzy będą mniejsze. Natomiast jeśli takich zapisów nie było, to znów - każdy przedsiębiorca będzie miał prawo iść do sądu i upominać się o te pieniądze.

rozmawiał: Nikodem Chinowski