Nowy prezydent Karol Nawrocki nie zamierzał rozpoczynać swojej kadencji od ogólnikowych frazesów. Wprost zwrócił się w swoim wystąpieniu do ministra sprawiedliwości, mówiąc:
— Szanowny panie premierze, panie ministrze sprawiedliwości, nie będę awansował ani nominował tych sędziów, którzy godzą w porządek konstytucyjno-prawny RP.
To stanowcze stwierdzenie było jednoznaczną deklaracją prezydenta o tym, jaką linię będzie przyjmował w polityce kadrowej względem sądownictwa. Jednocześnie zaznaczył, że jego poparcie otrzymają jedynie ci sędziowie, którzy — porządek konstytucyjno-prawny RP, zgodnie z konstytucją i ustawami przyjętymi przez polski parlament i podpisanymi przez prezydenta, respektują.
— Tak wyobrażam sobie porządek prawny państwa polskiego — dodał.
Słowa, choć formalnie wyważone, miały wyraźnie polityczny ton i były skierowane w stronę przeciwników reform sądownictwa wdrażanych przez poprzednie władze. Odpowiedź ministra sprawiedliwości była niemal natychmiastowa.
Żurek: Każdy z nas inaczej rozumie konstytucję
Waldemar Żurek nie ukrywał sceptycyzmu wobec orędzia prezydenta. Na sejmowym korytarzu, zapytany przez reporterów TVN24 o wypowiedzi Nawrockiego, odpowiedział:
— Wydaje mi się, że mamy podobne spojrzenie, że należy przestrzegać konstytucji, ale każdy z nas inaczej je rozumie.
Pozornie dyplomatyczna wypowiedź skrywa istotną różnicę w interpretacji prawa konstytucyjnego, która — jak pokazuje praktyka ostatnich lat — potrafi zadecydować o realnym kształcie sądownictwa i stosunku władzy wykonawczej do niezależnych organów państwa.
Minister zaznaczył, że jego priorytetem jako szefa resortu sprawiedliwości jest przywrócenie konstytucyjnego ładu:
— Chciałby najpierw przekonać pana prezydenta, że dla dobra wszystkich obywateli musimy zażegnać spór w wymiarze sprawiedliwości, ale przywrócić działanie konstytucji.
Podkreślił również, że jego zdaniem wiele ustaw uchwalonych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości naruszało zasady konstytucyjne, co jego zdaniem nie może być dłużej tolerowane.
Spór nieunikniony? Żurek ma plan B
Z wypowiedzi ministra sprawiedliwości wynika jasno, że konflikt z prezydentem nie jest tylko hipotetycznym zagrożeniem. Żurek już dziś deklaruje gotowość na sytuację, w której prezydent zablokuje proponowane przez niego zmiany:
— Ja będę stosował konstytucję i konwencje, które Polskę wiążą. Jeżeli będzie rozbieżność z prezydentem, to oczywiście mam plan B.
Choć minister nie ujawnił szczegółów swojego planu B, wyraźnie zaznaczył, że nie zamierza ustępować w kwestiach zasadniczych:
— Chciałbym proponować prezydentowi rozwiązania ustawowe najlepsze dla Polaków i jeżeli prezydent będzie miał inne zdanie, będzie musiał to prawnie uzasadnić. Wydaje mi się, że tu będzie prezydentowi najtrudniej.
Konfrontacja czy współpraca?
Zapowiedź Nawrockiego o nienominowaniu sędziów — godzących w porządek konstytucyjny — może zostać zinterpretowana jako kontynuacja polityki selektywnego traktowania środowiska sędziowskiego, znanej z poprzednich lat.
Dla ministra Żurka, który stoi na stanowisku przywracania pełnej niezależności sądów, takie podejście może oznaczać poważne blokady we wdrażaniu reform.
Obie strony deklarują przywiązanie do konstytucji — różnią się jednak zasadniczo w rozumieniu tego, co oznacza jej przestrzeganie. W praktyce może to prowadzić do paraliżu niektórych inicjatyw legislacyjnych, blokowania nominacji, powrotu napięć znanych z wcześniejszych konfliktów na linii Pałac Prezydencki – Ministerstwo Sprawiedliwości.
Co dalej?
W kontekście nadchodzących reform i rosnących oczekiwań społecznych wobec przywrócenia praworządności, obserwujemy początek kolejnego rozdziału napięć w polskim systemie politycznym. Choć prezydent ma konstytucyjne kompetencje w zakresie nominacji sędziowskich, to minister sprawiedliwości dysponuje inicjatywą ustawodawczą oraz wpływem na działanie prokuratury i sądów.
Od tego, czy obie strony znajdą wspólny język, może zależeć przyszłość reformy sądownictwa w Polsce.
Na razie wszystko wskazuje na to, że przed nami gorące miesiące politycznych starć o praworządność — nie tylko w sejmowych ławach, ale i w publicznych debatach oraz w decyzjach kadrowych, które będą kształtować przyszłość wymiaru sprawiedliwości na lata.