Pod koniec ubiegłego tygodnia weszło w życie rozporządzenie w sprawie czasowego ograniczenia prawa do złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej. Oznacza to, że na granicy z Białorusią przez funkcjonariuszy Straży Granicznej nie są przyjmowane wnioski azylowe od cudzoziemców. Znowelizowana ustawa, na mocy której wprowadzono rozporządzenie, przewiduje wyjątki: o ochronę nadal mogą ubiegać się m.in. małoletni bez opieki, kobiety w ciąży, osoby, wobec których zachodzi taka konieczność ze względu na wiek lub stan zdrowia, jak również obywatele „państwa stosującego instrumentalizację”, z którego terytorium cudzoziemcy przybywają do Polski (w tym przypadku Białorusi).

– Jestem usatysfakcjonowany, że prezydent podpisał ustawę. Wolelibyśmy, aby sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie wymagała od nas podejmowania takich działań, ale w dzisiejszych realiach pozwoli nam to w bardziej efektywny sposób zabezpieczyć ten odcinek granicy – mówi DGP Maciej Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych odpowiedzialny za politykę migracyjną.

Nielegalne przekroczenia granicy. Liczba prób znów wzrasta

Ze wzrostem liczby nielegalnych prób przekroczeń polsko-białoruskiej granicy mieliśmy do czynienia latem i wczesną jesienią 2024 r. W sierpniu Straż Graniczna odnotowała 2,3 tys. przypadków, we wrześniu 3,1 tys., a w październiku 1,4 tys. Na przełomie roku podobnych zdarzeń na granicy było znacząco mniej. Wzrosty ponownie zaobserwowano w tym miesiącu – od 1 do 27 marca doszło ponad 2,2 tys. nielegalnych prób sforsowania granicy. Jak informował premier Donald Tusk, 98 proc. prób udaje się powstrzymać.

– W praktyce niewiele się jednak zmienia. Straż Graniczna już wcześniej nie dopuszczała często migrantów do złożenia takich wniosków. Teraz robi się to oficjalnie – komentuje Jan Brzozowski, wiceprzewodniczący Komitetu Badań nad Migracjami Polskiej Akademii Nauk.

Po co więc dodatkowo zawieszać prawo do azylu? – Czasowe zawieszenie prawa do azylu likwiduje tzw. pull factor (czynnik zachęcający – red.) i przecina istniejący szlak migracyjny. Krótko mówiąc: osoby, które wykorzystywały system ochrony międzynarodowej, żeby wjechać do Polski, ale ich celem są inne kraje europejskie, nie będą już tego robić, bo ich wniosek nie zostanie przyjęty – odpowiada wiceminister Duszczyk.

Zawieszenie prawa azylowego odbywa się w cieniu wątpliwości co do legalności przyjmowanych przepisów. Zgody co do wprowadzonego mechanizmu nie ma nawet w samej koalicji rządowej: przeciwko ustawie głosowali posłowie Lewicy. Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich, w liście do prezydenta wskazywał, że nowe przepisy budzą zasadnicze zastrzeżenia co do zgodności z konstytucją, jak również prawem międzynarodowym.

– Zdecydowana większość prawników jest w tej sprawie zgodna. Polska, jako strona umów międzynarodowych, nie ma możliwości prawnego zawieszenia prawa do azylu. Twierdzenia premiera Tuska czy wiceministra Duszczyka są wprowadzaniem opinii publicznej w błąd – komentuje Witold Klaus, prawnik, kierownik Centrum Badań nad Prawem Migracyjnym w PAN.

Jak dodaje, pod względem prawnym „teoretycznie możliwe jest wypowiedzenie umów międzynarodowych, do których Polska przystąpiła”. – W praktyce jednak to bardzo trudne – nie dlatego, że procedury są skomplikowane, lecz dlatego, że nie mówimy tylko o jednej konwencji. Konwencja genewska to tylko fragment całego systemu, który reguluje kwestię ochrony międzynarodowej. Azyl reguluje również karta praw podstawowych UE, a także europejska konwencja praw człowieka, która – choć nie mówi wprost o prawie do azylu – zakazuje wydalania osób do państw, gdzie grozi im niebezpieczeństwo. To również fundamentalna gwarancja ochrony praw człowieka. Ponieważ europejska konwencja praw człowieka jest częścią prawa unijnego, jedynym sposobem na całkowite uchylenie się od tych zobowiązań byłoby wyjście Polski z Unii Europejskiej. Innej drogi po prostu nie ma – tłumaczy Klaus.

Jego zdaniem ze względu na naruszenie unijnego prawa Polsce grozi – przynajmniej w teorii – wszczęcie postępowania przez Komisję Europejską. – Jeśli Komisja uznałaby, a powinna, że doszło do naruszenia prawa UE, winna skierować sprawę do TSUE. Pytanie, czy KE rzeczywiście zdecyduje się działać w taki sposób, pozostaje otwarte – tłumaczy nasz rozmówca.

Ograniczenie przyjmowania wniosków zostało wprowadzone na 60 dni. Po 25 maja będzie mogło zostać przedłużone na kolejny okres. – Procedura umożliwia ciągłe przedłużanie tego ograniczenia, jeśli będzie istnieć taka konieczność. Nie chciałbym dziś spekulować, co się wydarzy. Rozpatrzymy wszystkie scenariusze, gdy będzie upływał termin – konkluduje wiceminister Duszczyk. ©℗