- Embarga na polski drób nie będzie. Wdrażamy środki prewencyjne, wedle planu zaakceptowanego przez Komisję Europejską i to przynosi skutki - powiedział w rozmowie z DGP minister rolnictwa.

- Nie jesteśmy już krajem z największą liczbą zakażeń. Wyprzedziły nas Węgry, gdzie liczba potwierdzonych ognisk wzrosła w ostatnim czasie do 96. To pokazuje, że nasz wysiłek w stosowaniu zasad bioasekuracji, ma strategiczne znaczenie - zwrócił uwagę Siekierski.

Na początku kwietnia Gazeta Wyborcza podała, że KE rozważa wprowadzenie zakazu sprowadzania drobiu z Polski. Miałoby to być efektem dużej liczby ognisk ptasiej grypy – czyli wirusa HPAI - jaka pojawiła się na terenie naszego kraju od początku roku.

KE nie wykluczała zaostrzenia środków

11 kwietnia w przesłanym DGP stanowisku Komisja Europejska napisała, że aby zapobiec rozprzestrzenianiu się HPAI, a także zgodnie z zasadą ostrożności, „konieczne jest przyjęcie dodatkowych środków nadzwyczajnych”, jednocześnie nie precyzując, o jakie środki chodzi.

Kilka dni później KE poinformowała, że zaakceptowała „plan naprawczy” przedstawiony przez Polskę i „na razie” nie zdecyduje się na najbardziej dotkliwą karę dla polskiej branży drobiowej.

Jednocześnie, w tym samym oświadczeniu, Bruksela podkreśliła, że choć akceptuje krajowe środki zaradcze zaproponowane przez Warszawę, to „nie wyklucza ich zaostrzenia w przyszłości”.

To podtrzymało obawy, że polski drób - który jest kluczowym sektorem polskiego rolnictwa - może zostać objęty zakazem sprzedaży na terenie UE. Dziś, po słowach Siekierskiego, wydaje się, że to ryzyko zostało finalnie zażegnane.

Siekierski jest „dobrej myśli”

Minister rolnictwa w rozmowie z nami dodał, że polskie fermy w ostatnich dniach wizytowali przedstawiciele KE, którzy pozytywnie ocenili środki zaradcze implementowane przez Polskę.

- Byli u nas kontrolerzy z Brukseli. Pracujemy nad wdrożeniem tych działań, do których się zobowiązaliśmy. My jako ministerstwo rolnictwa, ale też producenci drobiu. Jestem dobrej myśli, co nie znaczy, że nie trzeba dmuchać na zimne - powiedział DGP Siekierski.

- Postawiliśmy przed naszymi producentami wysokie wymagania w kwestii bioasekuracji, które mają zapobiec wybuchowi kolejnych ognisk ptasiej grypy – wyjaśnił.

Zgodnie z danymi Głównego Inspektoratu Weterynarii tylko w tym roku potwierdzono już 81 ognisk HPAI w polskich stadach komercyjnych oraz 17 ognisk w polskich stadach utrzymujących drób na użytek własny. Wedle stanu na 22 kwietnia, liczba sztuk drobiu, które musiały zostać ubite, przekroczyła już 7,366 mln.

Zyski producentów drobiu ważne, ale bezpieczeństwo ważniejsze

Siekierski przyznał, że wprowadzenie nowych, ściślejszych regulacji sanitarnych będzie wymagało od producentów dodatkowych nakładów finansowych.

- Dochód i zysk ferm oraz przetwórców jest ważny, ale najważniejsze są odpowiednie standardy sanitarne, które uchronią nas przed kolejnymi ogniskami wirusa i koniecznością wybijania zwierząt - wyjaśnił.

Potwierdził, że jest przekonany, że widmo embarga importowego na polskie mięso drobiowe i jaja zostało skutecznie oddalone, a walce z wirusem pomagać mają też warunki pogodowe: wyższe temperatury i mniej opadów.

Na podobny aspekt w niedawnej rozmowie z DGP zwrócił uwagę również Jacek Czerniak, wiceminister rolnictwa, który ocenił, że wirus ptasiej grypy nie lubi ciepła i suchych warunków atmosferycznych, dzięki czemu – w kontekście walki z HPAI - „najgorsze już prawdopodobnie za nami”.

Bardzo kosztowne embargo

Informacje o możliwym nałożeniu na polski drób zakazu sprzedaży produktów do innych krajów UE spowodowały duże poruszenie w branży. Ponad połowa krajowej produkcji sprzedawana jest bowiem za granicę. W 2024 r. eksport mięsa drobiowego wyniósł ponad 2 mln t, z ok. 3,5 mln t całkowitej podaży.

Polska była liderem w produkcji i eksporcie drobiu w UE oraz jednym z największych producentów na świecie.