9 stycznia "Solidarność" będzie protestować przeciwko likwidacji elektrowni węglowych i w "obronie polskiego przemysłu". Manifestacja rozpocznie się pod siedzibą PGE przy ul. Mysiej 2, a następnie uczestnicy przejdą ulicami: Bracka, Aleje Jerozolimskie, Marszałkowska i Wspólna.

Zgromadzenie związkowców zaplanowane jest na 9 stycznia 2025 roku na godzinę 12:00. Organizator deklaruje, że w proteście weźmie udział 5 tysięcy osób ze śląsko-dąbrowskiej "Solidarności", ale dołączą do nich również reprezentanci pozostałych centrali związkowych, czyli Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych.

Protest Solidarności w Warszawie

Znana jest trasa protestu "Solidarności" 9 stycznia. Zgromadzenie związkowców rozpocznie się przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej przy ul. Mysiej 2. Następnie protestujący przejdą ulicami:

  • Bracka,
  • Aleje Jerozolimskie,
  • Marszałkowska,
  • Wspólna - przed Ministerstwo Aktywów Państwowych.

Początek protestu zaplanowano na godzinę 12:00, a jego koniec na 16:00.

O co chodzi w proteście Solidarności?

– Fakt, że łamane są zapisy umowy społecznej w sprawie transformacji górnictwa, którą przecież podpisali przedstawiciele wszystkich reprezentatywnych central związkowych w regionie, nie może pozostać bez reakcji sygnatariuszy. I to też jeden z ważnych powodów, dla których jedziemy na tę manifestację – powiedział szef śląskich struktur OPZZ Wacław Czerkawski, cytowany na stronie katowickiej "S".

Umowa społeczna w sprawie transformacji została podpisana jeszcze za czasów rządu PiS i do tej pory nie została notyfikowana przez Komisję Europejską. Jak pisaliśmy wcześniej w Dzienniku Gazecie Prawnej, nowy rząd ma coraz większe wątpliwości co do tego, czy to się uda, a spółki energetyczne zaczęły myśleć o swojej przyszłości również w kontekście braku takiej notyfikacji i co szczególnie ważne braku wydzielenia aktywów węglowych, co planował poprzedni rząd (miała powstać Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego).

Umowa społeczna była pierwszym publicznym dokumentem, który określił koniec wydobycia węgla na 2049 rok, co zdaniem ekspertów ma się nijak do celów transformacji energetycznej całej Unii Europejskiej zawartych w Zielonym Ładzie. Co jednak również istotne data ta nie oznacza, ze wszystkie kopalni i elektrownie mają działać do tego czasu w polskim systemie energetycznym. Jak mówił w wywiadzie dla DGP Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (czyli operatora przesyłu energii w Polsce): - Moc bloków węglowych jest mniejsza, niż nam się wydaje, bo niektóre bloki węglowe działają niemal wyłącznie na papierze. Nie została całkowicie wyłączona, ale praktycznie nigdy nie składają ofert na rynku, bo ich eksploatacja jest nieopłacalna.

Dlaczego górnicy protestują?

Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" wskazywał jednak, że zamknięcie Elektrowni Rybnik było przykładem złamania zapisów umowy społecznej. – Umów należy dotrzymywać. Można próbować je renegocjować, ale z pewnością nie można ich łamać. Przyzwolenie na złamanie zapisów Umowy społecznej choćby w jednym tylko elemencie, będzie stanowić zgodę na łamanie jej we wszystkich innych elementach – podkreślał.

Przyspieszenie działań wokół transformacji energetycznej ze strony rządu i brak odpowiedzi co do przyszłości umowy społecznej oraz planu odnoście wydobycia węgla budzi sprzeciw górników i owocuje różnymi formami protestu. Ostatnio reprezentanci "S" z Elektrowni Rybnik i Elektrowni Łaziska przekazywali posłom z regionu lampy naftowe, świeczki i zapałki. Były to "zestawy przetrwania na wypadek przerw w dostawach prądu".