Rząd przyspiesza i do końca roku ma się ubiegać o łącznie cztery transze z KPO. Przedstawiciele firm podkreślają, że to połowa sukcesu, bo trzeba jeszcze je wydać. A z tym jest problem.

Polska dopiero wystąpiła z wnioskiem o drugą i trzecią płatność z Krajowego Planu Odbudowy, a już ma w planach zwrócenie się do Komisji Europejskiej o kolejne dwie transze (łącznie jest ich dziewięć). Odpowiednie dokumenty rząd ma wysłać jeszcze w grudniu. Z komunikatów resortu funduszy wynika, że suma czwartej i piątej transzy prawdopodobnie przekroczy 31 mld zł (7,3 mld euro).

Przed wakacjami przedstawiciele ministerstwa sugerowali, że po wrześniowym wniosku przystąpią do negocjacji w sprawie rewizji KPO. Dziś jednak słyszymy, że dla resortu funduszy niezwykle istotne jest, by zdążyć z kolejnym wnioskiem przed końcem 2024 r. Zasady funkcjonowania Funduszu Odbudowy (to z niego są wypłacane pieniądze w ramach KPO) przewidują, że w roku kalendarzowym kraj członkowski może dwukrotnie wysłać wnioski o płatności. W ramach jednego wniosku można się ubiegać o maksymalnie dwie przewidziane transze.

Po zatwierdzeniu czwartej i piątej transzy, co nastąpi już w 2025 r., rząd chce dokonać kolejnych zmian w KPO, co z kolei wstrzymuje możliwość ubiegania się o następne płatności. Szykująca się rewizja ma jednak potrwać krócej niż ta z początku bieżącego roku. Jak udało się nam ustalić, tym razem tematem negocjacji nie będzie kwestia usunięcia konkretnych reform – co miało miejsce choćby w przypadku powszechnej opłaty od aut spalinowych. Planowana rewizja będzie mieć charakter techniczny, czyli ma się skupić na zmianie celów pozwalających na ocenę, że projekt jest zrealizowany, lub zmianie terminów realizacji.

– Widać przyspieszenie po stronie Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej w zabieganiu o środki z KPO, co oceniam pozytywnie – komentuje Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

Zaraz jednak zaznacza, że pozyskanie funduszy z KPO od Brukseli to dopiero połowa sukcesu. Druga kwestia, równie ważna, to ich wydawanie już w kraju.

– Pierwsze zadanie musi wykonać rząd, a drugie leży na barkach firm. Jednak żeby one mogły wydać środki, to rządzący muszą rozpisać postępowania i nabory wniosków, rozstrzygnąć je i dać zielone światło na realizację inwestycji konkretnym beneficjentom programów. I tu jest potworny korek – przyznaje ekonomista.

A czas nagli. Lwią część z 57 projektów zapisanych w KPO trzeba wykonać i rozliczyć z Komisją Europejską do końca sierpnia 2026 r. Później może zostać zakończonych kilka największych przedsięwzięć, np. budowa farm wiatrowych na Bałtyku. W praktyce jednak oznacza to, że przedsiębiorstwa mają mniej niż dwa lata, by dopiąć zadania związane z KPO.

– Znam przykłady firm, które ponad rok temu przygotowały i skompletowały wniosek, lecz do tej pory nie uzyskały informacji, czy dostaną finansowanie ani kiedy mogą liczyć na odpowiedź – mówi ekonomista Pracodawców RP.

Jeśli beneficjenci nie wyrobią się w przewidzianym czasie, to będą musieli zwrócić pieniądze. Niektóre przedsiębiorstwa mają wydzieloną kadrę, która tylko czeka na zielone światło od urzędów. – Wśród tych ludzi narasta frustracja, która może się przełożyć na utratę kluczowego personelu przez firmy – przestrzega nasz rozmówca.

– Na szczęście z sektora bankowego słychać o sporym ożywieniu kredytów inwestycyjnych, które towarzyszą odbieraniu pieniędzy z KPO. Nie jest więc tak, że wszystkie projekty są w koszmarny sposób opóźnione. Natomiast pewną część potencjału, choć trudno oszacować jak dużą, tracimy przez to, że prace związane z administracyjną realizacją inwestycji się przedłużają – wyjaśnia Sobolewski.

We wrześniu Polska wystąpiła z wnioskiem o drugą i trzecią płatność z KPO na łączną kwotę ponad 40 mld zł (ok. 9,4 mld euro). KE ma czas do połowy listopada na przygotowanie wstępnej oceny. Następnie, przez kolejny miesiąc, będą ją opiniować unijne komitety: Polityki Gospodarczej oraz Ekonomiczno-Finansowy. Swoją ocenę przedstawi też Komitet ds. Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (RRF). Na ich podstawie KE wyda decyzję, co uruchomi wniosek o wypłatę.

Procedura ma być sfinalizowana w końcówce 2024 r. Rządzący są zdania, że pieniądze z drugiego i trzeciego wniosku trafią do Polski w okolicach Bożego Narodzenia. A będą przeznaczone m.in. na takie inwestycje jak farmy wiatrowe na Bałtyku, program „Czyste powietrze” czy linie kolejowe. ©℗