- Europejski Nakaz Aresztowania, Węgry i Zbigniew Ziobro
- ENA, terminy i unijne mechanizmy nacisku wobec Węgier
- Węgry, praworządność w Polsce i paradoks sprawy Zbigniewa Ziobry
- Fundusz Sprawiedliwości i 26 zarzutów wobec Zbigniewa Ziobry
- 26 zarzutów, zorganizowana grupa przestępcza i 150 mln zł
Warto zauważyć, że stawką nie będzie jednak tylko los polityka, ale także wiarygodność unijnych mechanizmów współpracy wymiarów sprawiedliwości, relacje z rządem Viktora Orbana, a nawet to, jak w praktyce zadziała dorobek orzeczniczy Trybunału Sprawiedliwości UE w sporach o praworządność. Na szali leży też sprawa karna obejmująca 26 zarzutów związanych z Funduszem Sprawiedliwości, domniemanym kierowaniem zorganizowaną grupą przestępczą i przywłaszczeniem ponad 150 mln zł.
Europejski Nakaz Aresztowania, Węgry i Zbigniew Ziobro
W połowie listopada do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa trafił wniosek Prokuratury Krajowej o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec Zbigniewa Ziobry. Dotyczy on 26 zarzutów związanych z nieprawidłowościami przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości. Były minister sprawiedliwości od kilku tygodni przebywa w Budapeszcie. Nie zadeklarował publicznie ani zamiaru ubiegania się o azyl polityczny na Węgrzech, ani gotowości dobrowolnego powrotu do Polski.
Mec. Dominik Pindor, adwokat specjalizujący się w prawie karnym w rozmowie z Faktem zauważył, że ENA często przedstawiany jest jako automatyczny bilet powrotny do kraju. Tymczasem rzeczywistość, zwłaszcza w relacji z Budapesztem, może okazać się znacznie bardziej złożona.
— Muszę ostudzić ten optymizm i wskazać na scenariusz, w którym prawo zderza się z twardą polityką. Jeśli Zbigniew Ziobro będzie przebywać na Węgrzech, a tamtejsze władze — nie przyznając mu jeszcze formalnie azylu, co ucięłoby sprawę — postanowią po prostu odmówić współpracy, wejdziemy w fazę skomplikowanego sporu prawnego, w którym polska prokuratura nie będzie bezbronna, choć jej oręż będzie wymagał cierpliwości — mówi mec. Pindor.
System Europejskiego Nakazu Aresztowania opiera się formalnie na zasadzie wzajemnego zaufania i niemal automatycznej współpracy organów sądowych państw członkowskich. Węgry jednak wielokrotnie pokazywały, że potrafią tę zasadę naginać, jeśli wymaga tego interes polityczny rządu Viktora Orbana.
ENA, terminy i unijne mechanizmy nacisku wobec Węgier
Przepisy regulujące Europejski Nakaz Aresztowania są jasne: państwo wykonujące nakaz ma 60 dni na podjęcie ostatecznej decyzji w sprawie wydania osoby ściganej, z możliwością przedłużenia tego terminu o kolejne 30 dni w wyjątkowych sytuacjach. Jeśli jednak węgierskie służby i sądy, działając w porozumieniu z władzą polityczną, zastosują taktykę biernego oporu i przekroczą te terminy bez merytorycznego uzasadnienia, konieczne stanie się sięgnięcie po inne narzędzia, rzadziej stosowane w praktyce.
— Przepisy są jasne: państwo wykonujące nakaz ma 60 dni na ostateczną decyzję, z możliwością przedłużenia o 30 dni w wyjątkowych sytuacjach. Jeśli jednak węgierskie służby i sądy, działając w porozumieniu z władzą polityczną, zastosują taktykę biernego oporu i przekroczą te terminy bez merytorycznego uzasadnienia, Polska stanie przed koniecznością uruchomienia rzadziej stosowanych mechanizmów unijnych — tłumaczy prawnik w rozmowie z Faktem.
Pierwszym krokiem, na który wskazuje mec. Pindor, byłoby zgłoszenie sprawy do Eurojustu – unijnej agencji z siedzibą w Hadze, koordynującej współpracę organów ścigania i wymiarów sprawiedliwości. — Eurojust nie może nikogo zmusić, ale pozwala oficjalnie odnotować naruszenie i wywierać instytucjonalną presję. To preludium do działań twardszych — podkreśla mec. Pindor.
Najdalej idącym środkiem jest skarga jednego państwa członkowskiego przeciwko innemu na podstawie Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
— W przypadku trwałej obstrukcji ze strony Budapesztu Polska dysponuje potężnym narzędziem prawnym, jakim jest skarga państwa członkowskiego przeciwko innemu państwu członkowskiemu. Procedurę tę reguluje Artykuł 259 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej — zauważa ekspert.
— Najpierw sprawa trafia do Komisji Europejskiej, a jeśli w ciągu trzech miesięcy nie doprowadzi do rozwiązania, Polska może pozwać Węgry bezpośrednio przed Trybunał Sprawiedliwości UE. Wyrok stwierdzający naruszenie otwiera drogę do wysokich kar finansowych — słyszymy.
Węgry, praworządność w Polsce i paradoks sprawy Zbigniewa Ziobry
Prawnik zwraca uwagę na paradoks, który może pojawić się w tej sprawie: węgierskie władze i tamtejsze sądy mogą próbować bronić się argumentami dotyczącymi… braku praworządności w Polsce.
— Możemy spodziewać się, że tamtejszy sąd sięgnie po orzecznictwo TSUE, na przykład C-216/18 PPU (sprawa Artur Celmera — red.) i stwierdzi, że w Polsce istnieje "systemowe zagrożenie dla prawa do rzetelnego procesu". Byłby to swoisty chichot historii, gdyby mechanizmy stworzone do ochrony niezależności sądownictwa zostały wykorzystane do ochrony polityka, który z tymi standardami wielokrotnie polemizował — ironizuje mec. Pindor.
Bez współpracy Budapesztu Polska nie ma możliwości użycia żadnych „siłowych” środków wobec byłego ministra. — Naszą jedyną, ale skuteczną bronią jest skrupulatne dokumentowanie każdej zwłoki i eskalacja sprawy na forum Trybunału Sprawiedliwości UE — kończy adwokat.
Fundusz Sprawiedliwości i 26 zarzutów wobec Zbigniewa Ziobry
Równolegle do sporu o Europejski Nakaz Aresztowania, w kraju toczy się szczegółowa dyskusja o samej istocie zarzutów. Prokuratura Krajowa postawiła politykowi ponad 26 zarzutów. Według śledczych dotyczą one szeroko rozumianych nieprawidłowości przy wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, który miał służyć ofiarom przestępstw i osobom opuszczającym zakłady karne, a od 2017 r. także przeciwdziałaniu przestępczości.
Na początku listopada sejmowa komisja regulaminowa pozytywnie zaopiniowała wniosek o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze. Następnie Sejm zdecydował o jego uchyleniu. To otworzyło drogę do formalnego postawienia zarzutów i wystąpienia o areszt.
Tuż przed posiedzeniem komisji Ziobro zorganizował konferencję prasową w Budapeszcie, zapowiadając, że będzie „obserwować, słuchać prac komisji regulaminowej po to, aby móc skrupulatnie, konsekwentnie do poszczególnych zarzutów odnieść się i przedstawić swój własny punkt widzenia”.
— Nie złożyłem wniosku o azyl na Węgrzech. Znalazłem się na Węgrzech dlatego, że od wielu tygodni była planowana konferencja, nomen omen właśnie na temat praworządności w Unii Europejskiej — przekonywał.
26 zarzutów, zorganizowana grupa przestępcza i 150 mln zł
Wniosek o uchylenie immunitetu, zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Zbigniewa Ziobry Prokuratura Krajowa skierowała do Sejmu jako rozbudowany dokument liczący 158 stron. Według śledczych były minister miał kierować zorganizowaną grupą przestępczą, która przywłaszczyła ponad 150 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości.
Rzeczniczka prokuratora generalnego, prok. Anna Adamiak, poinformowała, że Ziobro „popełnił 26 przestępstw” związanych z pełnioną przez niego funkcją. Według prokuratury nie tylko przekraczał swoje uprawnienia i zaniedbywał obowiązki, lecz także wydawał swoim współpracownikom polecenia o charakterze przestępczym.
— Nie pozostawia wątpliwości w oparciu o materiał dowodowy, że Zbigniew Ziobro miał świadomość nieprawidłowości (...). A także, że było to również objęte jego zamiarem — mówiła rzeczniczka prokuratora generalnego.
Prokuratura argumentuje, że istnieje realne ryzyko, iż Ziobro będzie unikał udziału w czynnościach procesowych, ukrywał się lub próbował wpływać na świadków. Jednocześnie biegła onkolog uznała, że stan zdrowia byłego ministra – choć poważny – nie wyklucza jego udziału w czynnościach procesowych, o ile będą one prowadzone z przerwami. Za zarzucane czyny grozi mu kara do 25 lat pozbawienia wolności.
„Nie ma świętych krów. (...) Państwo prawa oznacza, że nikt - nawet były minister sprawiedliwości i prokurator generalny - nie stoi ponad nim. Młyny sprawiedliwości mielą” – napisał wówczas minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek na platformie X.
Fundusz Sprawiedliwości: sposób działania według prokuratury
Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, znany jako Fundusz Sprawiedliwości, powstał w 1997 r. Jego zadaniem była pomoc dla ofiar przestępstw oraz osób wychodzących na wolność po odbyciu kary. Od 2017 r. katalog zadań rozszerzono o działania związane z przeciwdziałaniem przestępczości. Budżet funduszu sięga co roku kilkuset milionów złotych, zasilanych m.in. z nawiązek, darowizn i potrąceń z wynagrodzeń więźniów.
Według prokuratury właśnie ten mechanizm, z dużymi strumieniami pieniędzy i szerokim uznaniem decydentów, stał się narzędziem nadużyć. Pierwszy z zarzutów dotyczy stworzenia i kierowania grupą przestępczą działającą w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jej celem miało być nielegalne rozdysponowywanie środków z Funduszu Sprawiedliwości i przywłaszczanie ich przez wybrane osoby.
Kolejne osiem zarzutów (2–9) wiąże się z wydawaniem – jako minister – nielegalnych poleceń przy podziale dotacji. Ziobro miał zlecać m.in. Marcinowi Romanowskiemu, pełnomocnikowi ds. Funduszu Sprawiedliwości, takie przygotowywanie konkursów, by wygrywały „wskazane” organizacje. Śledczy twierdzą, że nadzorował proces modyfikowania dokumentów, „poprawiania” ofert tak, by formalnie spełniały wymogi, oraz zatwierdzania przyznawania środków nieuprawnionym podmiotom. Tego typu działań prokuratura naliczyła osiem.
Pegasus, CBA i 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości
Szczególnie głośny jest zarzut oznaczony przez prokuraturę jako dziesiąty. Dotyczy on polecenia przekazania 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości do Centralnego Biura Antykorupcyjnego na zakup systemu inwigilacyjnego Pegasus. Według śledczych Ziobro miał zlecić swojemu zastępcy, Michałowi Wosiowi, aby dokonał takiego transferu, mimo że fundusz nie mógł być wykorzystywany w takim celu.
„Prokurator ustalił, że pan Michał W. uzyskał polecenie do przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w zakresie dokonania takiego czynu” – wskazała prok. Adamiak.
Ziobro wcześniej zeznał przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa, że był inicjatorem zakupu tego systemu, ale decyzję wykonawczą pozostawił swojemu zastępcy. Sejmowa komisja próbowała przesłuchać byłego ministra przez ponad rok. Ostatecznie doszło do tego 29 września 2025 r., gdy został doprowadzony na przesłuchanie przez policję.
Podobna procedura doprowadzenia miała miejsce 31 stycznia tego roku. Wówczas policja nie zastała go w jego domu w Jeruzalu, ale zatrzymała po wywiadzie w TV Republika.
Marcin Romanowski, decyzje bez uprawnień i 14 mln zł na remont prokuratury
Jedenasty zarzut dotyczy braku reakcji Ziobry na konflikt interesów w przypadku Marcina Romanowskiego. Prokuratura twierdzi, że były minister wiedział, iż Romanowski jako dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości był jednocześnie beneficjentem funduszu i osobą nadzorującą przyznawanie dotacji. Nie reagując na ten konflikt, Ziobro miał naruszyć obowiązki służbowe.
Kolejne zarzuty, oznaczone numerami 12–15, wiążą się z dopuszczeniem do wydawania decyzji przez osobę bez formalnych uprawnień. Romanowski miał wydawać decyzje o przyznaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, mimo że nie miał do tego umocowania. Ziobro miał mieć tego świadomość i nie unieważnić tych rozstrzygnięć, co – w ocenie śledczych – doprowadziło do wielomilionowych strat Skarbu Państwa. Prokuratura potraktowała te działania jako kilka odrębnych czynów, związanych z różnymi umowami i konkursami.
Zarzuty 16–18 dotyczą przeznaczenia 14 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości na remont siedziby Prokuratury Krajowej. Śledczy twierdzą, że Ziobro zgodził się, aby środki przeznaczone na pomoc ofiarom przestępstw sfinansowały inwestycję, której prokuratura nie mogła być beneficjentem. Mimo to były minister miał zatwierdzić przelew i wyrazić zgodę na realizację tego przedsięwzięcia.
Ukrywane dokumenty: „mafia paliwowa”, list biskupa i list Jarosława Kaczyńskiego
Najbardziej politycznie wrażliwa część zarzutów wiąże się z ukrywaniem dokumentów. Zarzuty 19–26 dotyczą pięciu przypadków, w których – według prokuratury – Ziobro miał przechowywać u siebie i ukrywać urzędowe pisma, do których nie miał prawa dostępu ani uprawnienia do samodzielnego decydowania o ich losie. Chodzi o:
- notatkę zastępcy prokuratora generalnego z 2006 r. o powiązaniach jednego z członków rodziny Ziobry z „mafią paliwową”,
- list biskupa seniora z 2017 r. z prośbą o przyspieszenie śledztwa i załączonymi materiałami z akt sprawy,
- wniosek Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack z 2018 r., który nigdy nie trafił do prokuratury,
- pismo do sądu w Krakowie dotyczące rzetelnego rozpoznania jednej ze spraw,
- list Jarosława Kaczyńskiego, w którym – jak twierdzi prokuratura – prezes PiS miał wskazywać na możliwe wykorzystanie Funduszu Sprawiedliwości przez Solidarną Polskę w kampanii wyborczej.
W przypadku dwóch z tych dokumentów – notatki o „mafii paliwowej” i listu Jarosława Kaczyńskiego – prokuratura uważa, że Ziobro działał tak, by chronić osoby bliskie przed odpowiedzialnością karną i utrudnić postępowania.
Kontratak Zbigniewa Ziobry: „przestępcza szajka” i zarzuty o ujawnienie tajemnicy śledztwa
Były minister sprawiedliwości konsekwentnie odrzuca oskarżenia, przedstawiając je jako element politycznej kampanii wymierzonej w jego środowisko. W filmie opublikowanym na YouTube stwierdził: Według nich zarzut sprowadza się do tego, że ja miałem te pieniądze przywłaszczyć. To pokazuje karkołomność tych zarzutów, determinację tej przestępczej szajki, która dzisiaj rządzi Polską.
Podkreślał też, że środki z Funduszu Sprawiedliwości trafiały na cele publiczne, a nie do jego kieszeni: „Rozbiliśmy mafie VAT-owskie (...). To m.in. z takich pieniędzy przeznaczaliśmy środki na straże pożarne, szpitale, Klinikę Budzik czy remonty prokuratur”.
Ziobro złożył również zawiadomienie do Prokuratury Krajowej przeciwko Waldemarowi Żurkowi i podległym mu prokuratorom, zarzucając im bezprawne ujawnienie informacji ze śledztwa. „Ujawnienie tajemnicy śledztwa ze szkodą dla interesu publicznego i wbrew procedurom parlamentarnym jest - zgodnie z kodeksem karnym - przestępstwem ściganym z urzędu” – napisał były minister na platformie X.
Śledczy odrzucają te zarzuty, wskazując, że wniosek o uchylenie immunitetu został prawidłowo podpisany przez prokuratora prowadzącego sprawę zgodnie z procedurą.
Budapeszt, Viktor Orban i możliwy azyl na Węgrzech
Na tle wniosku o areszt, ENA i zarzutów karnych ogromne emocje wzbudziło również ostatnie polityczne tournée Zbigniewa Ziobry na Węgry. Spotkał się w Budapeszcie z premierem Viktorem Orbanem. Szef węgierskiego rządu zamieścił w mediach społecznościowych wspólne zdjęcie, opatrując je jednoznacznym komentarzem: „Polski rząd próbuje doprowadzić do jego aresztowania. Wszystko to w sercu Europy, podczas gdy Bruksela milczy”.
Ziobro tłumaczył, że przyjechał do Budapesztu w związku z premierą filmu dokumentalnego, a samo spotkanie z Orbanem miało być – jak twierdzi – „nieplanowane”.
Gdy w mediach pojawiły się spekulacje, że mógłby ubiegać się o azyl polityczny na Węgrzech, stanowczo temu zaprzeczył. W rozmowie z portalem wPolityce.pl powiedział: „Nie składałem żadnych wniosków, żadnych dokumentów w tej sprawie, nigdzie, w żadnym kraju.”
Jednocześnie warto przypomnieć, że Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości, azyl polityczny na Węgrzech otrzymał – co uniemożliwia jego przekazanie Polsce mimo wydanego nakazu aresztowania.
— Raz pan Zbigniew Ziobro jest w stanie jechać na Węgry, dynamicznie udzielać wywiadów, a później nagle jest tak ciężko chory, że nie może przyjść do Sejmu i opowiedzieć o swojej sprawie — komentował marszałek Sejmu Szymon Hołownia.