Pełny skład TK obradował pod przewodnictwem Bogdana Święczkowskiego, a sędzią sprawozdawcą była Krystyna Pawłowicz. Wyrok zapadł większością głosów. Trybunał uznał, że centralne elementy nowelizacji – przede wszystkim wygaszenie mandatów obecnych 15 sędziów zasiadających w Radzie oraz przekazanie wyboru nowych członków środowisku sędziowskiemu – naruszają konstytucję.

Opinia kończy kilka miesięcy oczekiwania od momentu, gdy nowelizacja trafiła do TK. Zanim ustawa została podpisana, jeszcze w sierpniu 2024 r. zaskarżył ją do Trybunału prezydent Andrzej Duda. Jego decyzja zablokowała wejście przepisów w życie i ostatecznie przesądziła o tym, że Krajowa Rada Sądownictwa pozostanie na razie w dotychczasowym, politycznym kształcie.

„Uzdrawianie sądownictwa” zatrzymane. Co zakładały przepisy?

Nowelizacja z lipca 2024 r. była jednym z najważniejszych projektów Ministerstwa Sprawiedliwości i koalicji rządzącej. Politycy zapowiadali, że zmiana ma rozpocząć proces uzdrawiania wymiaru sprawiedliwości po latach sporów o status KRS. Główna idea zakładała odejście od modelu wprowadzonego w grudniu 2017 r., kiedy to 15 sędziów-członków Rady zaczęto wybierać w Sejmie, a nie – jak wcześniej – przez środowisko sędziowskie.

Zgodnie z nowelizacją:

  • obecnym członkom KRS miały wygasnąć mandaty,
  • nowych 15 sędziów mieliby wybierać wszyscy sędziowie w Polsce,
  • prawo kandydowania nie przysługiwałoby osobom powołanym po grudniu 2017 r., czyli tzw. neosędziom.

Ostatni element wzbudzał szczególne emocje, bo dotyczył setek sędziów powołanych z udziałem obecnej, kwestionowanej KRS.

Kolejny projekt Ministerstwa Sprawiedliwości z udziałem części neosędziów

Rząd nie zamierza rezygnować z pomysłu powrotu do wyboru sędziów do KRS przez środowisko. W ostatnich tygodniach resort sprawiedliwości przedstawił kolejny projekt nowelizacji ustawy o KRS. Także on zakłada, że 15 sędziów-członków wybiorą sędziowie, jednak przewiduje zmianę względem poprzedniej wersji: tym razem kandydować będzie mogła część sędziów nominowanych z udziałem KRS w obecnym składzie.

To ruch odczytywany jako próba złagodzenia konfliktu i stworzenia przejściowego rozwiązania, które nie wykluczałoby całej grupy zawodowej.

Trybunał bez pełnego składu i bojkot zgłaszania sędziów

Czwartkowe orzeczenie zapadło w warunkach głębokiego kryzysu samego TK. Od końca kwietnia 2024 r. Trybunał liczy jedynie 11 sędziów na 15 przewidzianych ustawą. Większość klubów sejmowych – poza Prawem i Sprawiedliwością – konsekwentnie nie zgłasza kandydatów na wolne miejsca. To jeden z powodów, dla których legalność obecnych składów orzekających jest kwestionowana przez część środowisk prawniczych.

Warto podkreślić, że podczas rozprawy poprzedzającej wydanie wyroku nie pojawili się przedstawiciele Sejmu ani Prokuratora Generalnego.

Spór o publikację wyroków TK. „Może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu”

W marcu 2024 r. Sejm przyjął uchwałę, w której stwierdzono, że „uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć TK wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy”. Skutki tej uchwały są widoczne do dziś: wyroki Trybunału Konstytucyjnego nie są publikowane w Dzienniku Ustaw.

To oznacza, że choć orzeczenia formalnie zapadają, pozostają poza oficjalnym obiegiem prawnym, co dodatkowo komplikuje sytuację wokół KRS i reform sądownictwa.

Co dalej z Krajową Radą Sądownictwa?

Decyzja TK zamyka drogę dla lipcowej nowelizacji, ale równocześnie otwiera kolejny etap sporu o to, kto i w jaki sposób powinien wybierać sędziów-członków KRS. Bez rozstrzygnięcia tej kwestii nie ma szans na pełną normalizację relacji Polski z unijnymi instytucjami, które od lat podnoszą zarzuty dotyczące niezależności wymiaru sprawiedliwości.

Z najnowszego ruchu Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że rząd postawi na kompromisowe rozwiązania – ale czy będą one akceptowalne zarówno dla środowisk sędziowskich, jak i partnerów międzynarodowych, okaże się w najbliższych miesiącach.