W środę na konferencji prasowej Przydacz odniósł się do sejmowego wystąpienia szefa MSZ Radosława Sikorskiego na temat ostatnich aktów dywersji na kolei. Sikorski odnosił się też do postawy oraz wypowiedzi polskiego prezydenta i opozycji.
Przydacz zauważył, że żyjemy w „bardzo niespokojnych i niestabilnych czasach”. Nawiązał do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony oraz do aktówdywersji na kolei. W jego ocenie, celem tych działań jest „przetestowanie naszych zdolności do obrony”, jak również „próba skłócenia wewnętrznie Polaków (…), napuszczenia jednych na drugich”.
Marcin Przydacz: "Na twarzy Władimira Putina pojawił się uśmiech"
- Gdy dzisiaj Władimir Putin ogląda wystąpienie Ministra Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej w Sejmie, myślę, że pojawił się na jego twarzy uśmiech, że pojawiają się oklaski - podkreślił Przydacz. - Bo właśnie o to chodziło Putinowi i Federacji Rosyjskiej, aby napuszczać Polaków jednych na drugich, aby w sytuacji, w której jesteśmy w zagrożeniu - trzeba to sobie wprost powiedzieć - zamiast zajmować się ujęciem sprawców, zamiast zajmować się zabezpieczaniem polskiej infrastruktury, w tym infrastruktury krytycznej, minister polskiego rządu atakuje kogo? Nie Federację Rosyjską, nie Władimira Putina, tylko atakuje polskiego prezydenta – zauważył Przydacz.
Zaapelował do ministra Sikorskiego o „opamiętanie”. - Panie ministrze, proszę się opamiętać. To nie jest czas na kłótnie, to nie jest czas na pańskie wewnętrzne emocje – zwrócił się do szefa MSZ.
Przydacz: apelujemy do rządu o opamiętanie, współpracę i przestrzeganie konstytucji
Marcin Przydacz zaapelował też do strony rządzącej, aby się opamiętała, zaczęła współpracować oraz by przestrzegała konstytucji. Ocenił, że wicepremier, szef MSZ Radosław Sikorski swoim środowym wystąpieniem „wpisał się w scenariusz Moskwy”.
Przydacz w środę podczas konferencji prasowej, odnosząc się do wcześniejszej wypowiedzi Sikorskiego w Sejmie, ocenił, że była ona próbą ataku na prezydenta Karola Nawrockiego w celu odwrócenia uwagi opinii publicznej od „nieudolności polskiego rządu” i podległych mu służb w zakresie ostatniego aktu dywersji.
– Apelujemy do strony rządzącej, aby się opamiętała, aby zaczęła współpracować, aby przestrzegała konstytucji, bo jeśli dzisiaj słyszę w Sejmie, że cytowany jest artykuł 133 (Konstytucji RP – PAP), to szkoda, że pan minister nie zacytował ustępu drugiego, który mówi, że Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej mianuje i odwołuje ambasadorów – powiedział szef prezydenckiego BPM. Ocenił przy tym, że Sikorski sparaliżował polską służbę zagraniczną.
Przydacz: Dywersanci uciekli z kraju - to odpowiedzialność Tuska, Sikorskiego i Siemoniaka
Zdaniem Przydacza, to, że dywersantom udało się uciec z kraju, jest odpowiedzialnością premiera Donalda Tuska, Sikorskiego oraz ministra koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka.
– Dzisiaj próbuje się odwracać uwagę od tej dyskusji, od nieudolności tego rządu, rozniecaniem kłótni i wpisywaniem się tak naprawdę w scenariusz pisany w Moskwie. Bo tak, Moskwa chce, abyśmy się wewnętrznie kłócili, abyśmy się wewnętrznie obrzucali inwektywami. I w ten scenariusz wpisał się dzisiaj minister spraw zagranicznych – ocenił szef Biura Polityki Międzynarodowej.
Zaznaczył ponadto, że „tak, prezydent jest zobowiązany do współpracy z rządem, jak i rząd z prezydentem”. – Prezydent ma swoje kompetencje w zakresie polityki międzynarodowej, także i polityki wewnętrznej, i również rząd ma takie kompetencje. Trzeba ze sobą współpracować – podkreślił Przydacz.