Gdyby spojrzeć na sto dni prezydentury Karola Nawrockiego wyłącznie pod kątem sukcesów legislacyjnych, musielibyśmy ogłosić sromotną porażkę głowy państwa. Od objęcia urzędu prezydent skorzystał z przysługującej mu inicjatywy ustawodawczej 11 razy. Do laski marszałkowskiej wniósł projekty dotyczące m.in. Centralnego Portu Komunikacyjnego, zerowego PIT dla rodzin z co najmniej dwojgiem dzieci, Funduszu Rozwoju Technologii Przełomowych czy zaostrzenia kryteriów ubiegania się przez cudzoziemców o uznanie obywatelstwa polskiego.

Sejm nie spieszy się jednak z ich procedowaniem. Większość z projektów ugrzęzła w sejmowych komisjach, niektóre czekają na zakończenie konsultacji społecznych, a jeden – dotyczący uszczelnienia systemu świadczeń dla obywateli Ukrainy – został odrzucony w związku z przyjęciem rządowego projektu ustawy w tej sprawie.

Zamrażarka w Sejmie istnieje i ma się dobrze

Ostatnie miesiące pokazały więc, że nikt z koalicji 15 października nie zamierza pomagać Karolowi Nawrockiemu w osiąganiu sukcesów. – Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że zamrażarka w Sejmie istnieje. Nie jest może tak ostentacyjnie widoczna, jak w poprzedniej kadencji, ale działa i ma się dobrze – śmieje się w rozmowie z DGP jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej.

Na projekty głowy państwa sceptycznie patrzy także rząd. – (Prezydent) chciałby doprowadzić do sytuacji, w której wprawdzie nie odpowiada za sprawy polityki wewnętrznej, nie dysponuje większością w parlamencie, ale oczekuje, że większość rządowa będzie popierała projekty, które są w kontrze do polityki rządu. Z punktu widzenia ustroju państwa próbuje wywrócić stolik – tłumaczył w niedawnym wywiadzie dla DGP Maciej Berek, minister ds. nadzoru nad wdrażaniem polityki rządu.

„Kwestionowali porządek konstytucyjno-prawny RP”

Prezydentowi więc – wbrew kampanijnym zapowiedziom – nie udało się do tej pory wywrzeć wystarczającego nacisku na Sejm, aby zmienić legislacyjny paradygmat. Karol Nawrocki może co prawda wetować rządowe ustawy i utrudniać sprawowanie władzy przez gabinet Donalda Tuska, lecz jego wpływ na procedowanie własnych rozwiązań legislacyjnych pozostaje niewielki. Otwarte wciąż pozostaje pytanie, czy w najbliższych miesiącach się to zmieni. Mówiąc wprost: czy prezydent będzie chciał pójść na otwartą wojnę z koalicją rządzącą, aby wymusić przyjęcie choćby jednej prezydenckiej ustawy?

Kiedy spytałem o to Zbigniewa Boguckiego, szefa kancelarii Karola Nawrockiego, ten odpowiedział enigmatycznie:

– Spotkajmy się za kilka miesięcy. Myślę, że niektóre ze złożonych projektów prezydenckich wejdą w życie jeszcze w tej kadencji Sejmu – mówił prezydencki minister.

Pewne oznaki zaogniania się relacji pomiędzy dużym a małym pałacem obserwowaliśmy w ostatnich dniach. Najpierw Karol Nawrocki nie podpisał nominacji oficerskich dla funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego, po tym jak szefowie służb specjalnych odmówili przyjścia na spotkanie z nim. Natomiast w środę 12 listopada prezydent nie zgodził się na nominację 46 sędziów, którzy, w jego opinii, „kwestionowali porządek konstytucyjno-prawny Rzeczypospolitej Polskiej”. Kwestii spornych na horyzoncie rysuje się więc wiele – od kwestii związanych z bezpieczeństwem po wymiar sprawiedliwości. Kto wyjdzie zwycięsko z tego starcia? Przekonamy się już wkrótce. ©℗