Pierwsze 100 dni prezydentury to bez wątpienia polityczny miodowy miesiąc Karola Nawrockiego. W badaniu CBOS Nawrocki jest bezapelacyjnym liderem zaufania do polityków (57 proc. ankietowanych mu ufa, 26 proc. – nie). To nie zaskoczenie, wszak kolejni prezydenci otrzymywali podobną „premię” na start niejako za samo zwycięstwo wyborcze. Ale wynik Nawrockiego nie był oczywisty, wziąwszy pod uwagę, że niemal od początku prezydentury wszedł on w „intensywne” relacje z rządem. Nie brakowało spięć w obszarze legislacji, polityki zagranicznej czy bezpieczeństwa. Pierwsze tygodnie potwierdzają więc wcześniejsze prognozy, iż kohabitacja będzie naznaczona silnym sporem, intensywniejszym niż za czasów Andrzeja Dudy.
W polityce gdzie dwóch się biję, tam obydwaj korzystają
Jak ten spór interpretować? Przede wszystkim jako „oczywistą oczywistość” wynikającą z podziału społecznego. To nie personalne animozje między premierem Donaldem Tuskiem a Nawrockim, ale oczekiwania elektoratu decydują o temperaturze sporu. Choć Polacy w deklaracjach lubią podkreślać, że oczekują od polityków kompromisów, to przy wyborczych urnach doceniają tych, którzy ze skłonności do kompromisu nie słyną. To oznacza, że napięcie między dwoma ośrodkami władzy jest wpisane w naturę relacji między obozem prawicy i antyprawicy, a Tusk z Nawrockim nie są reżyserami, lecz aktorami tego widowiska. Sondaże poparcia dla KO i prezydenta potwierdzają polityczną zasadę, że „gdzie dwóch się bije, tam obaj korzystają”, ponieważ to skupia uwagę i podnosi znaczenie uczestników bijatyki.
Choć wielu uważa, że to Nawrocki prowokuje rząd, taka teza jest dyskusyjna, a wynika po prostu z kontrastu między Dudą a Nawrockim, a przede wszystkim ich zapleczem. O ile ten pierwszy miał zespół głównie „urzędniczy”, o tyle ten drugi ma zespół bardziej „polityczny”, który jest przygotowany do rywalizacji z ekipą Tuska.
Czym się różni Nawrocki od Dudy jako prezydent?
To, co osoba prezydenta zmieniła w tej odgórnie napisanej rywalizacji z Tuskiem, to większa sprawność w tej rywalizacji. O ile Andrzej Duda był w defensywie i musiał głównie odpierać ciosy, to Karol Nawrocki jawi się jako polityk ofensywny, zdolny do wojny manewrowej. Potwierdza to jego bezprecedensowa aktywność legislacyjna. W pierwszych kilkunastu tygodniach nowy prezydent zdążył zawetować już 13 ustaw i złożyć 11 projektów. To pokazuje, że Nawrocki nie boi się wchodzić w zwarcie z rządem. Słusznie zakłada, że jego świeży i silny mandat będzie dla niego rodzajem tarczy.
Powyższe okoliczności sprawiają, że trudno oczekiwać, aby dalszy okres kohabitacji wyglądał inaczej niż znany nam już początek. Do starć należy się przyzwyczaić, tym bardziej że obecne sondaże poparcia są zarówno dla Tuska, jak i Nawrockiego satysfakcjonujące.
Bez wątpienia na tej rywalizacji będzie tracić Polska, której dobro wymaga minimalnego zaufania obydwu pałaców do siebie. Kluczowy obszar, gdzie porozumienie jest dzisiaj potrzebne, stanowi sądownictwo. Spór o status sędziów, Krajową Radę Sądownictwa czy Trybunał Konstytucyjny trwa w najlepsze i nie ma żadnych widoków na polityczne porozumienie. Inny przykład: Polska wciąż nie ma ambasadora w USA, kluczowym państwie dla naszego bezpieczeństwa. Takich przypadków, gdzie na polaryzacji traci państwo polskie, jest niestety więcej.
Tusk straszy PiS-em. Nawrocki nie wyciąga dłoni
Jedyną nutką optymizmu jest to, że w wielu kwestiach stanowisko obu stron jest podobne. Polaryzacja powoduje, że ani jedna, ani druga strona nie chce się do tego głośno przyznawać, ale jest niemała lista rzeczy, gdzie rozbieżności nie ma i sprawy udaje się popychać do przodu. Choćby polskie stanowisko wobec Rosji (choć paradoksalnie obie strony obrzucają się oskarżeniami o prorosyjskość!).
Nie ma się co łudzić, że to zjawisko podziału będzie słabło. Przeciwnie, politycznym pomysłem Donalda Tuska zdaje się być wzbudzanie strachu przed powrotem PiS do władzy, tym razem w koalicji z Konfederacją i partią Grzegorza Brauna. Karol Nawrocki też nie ma powodów, by rzucać rządowi koła ratunkowe i wyciągać rękę na zgodę. Maksimum polskich możliwości na dziś to cicha, punktowa współpraca poniżej radarów opinii publicznej. ©℗