Telewizyjny program informacyjny. Pierwszy news o zabójstwie Madzi, drugi o protestach z powodu wydłużenia wieku emerytalnego, trzeci o katastrofie ekologicznej w Japonii, czwarty o tym, że Polska jest rekordzistą w inwigilowaniu swoich obywateli, piąty i kolejne o czymś równie sensacyjnym, negatywnym, co się wydarzyło. W radiu nie jest inaczej. Prasa też dotrzymuje kroku. Wystarczy przejrzeć tytuły, by zorientować się, że królują teksty opisujące złe zjawiska. Kiedy się pojawi jakaś dobra informacja, jest niczym kwiat paproci, który można zobaczyć tyko raz w roku w noc świętojańską. To nic dziwnego.
Były próby na świecie i w Polsce, by czytelnikom przekazywać wyłącznie dobre wiadomości. Powstały całe gazety nimi wypełnione. I co się okazało? Że nie bardzo byli chętni do ich kupowania, więc zamknęły swoje podwoje. Zasadniczo płacić nie trzeba w internecie, toteż tu są całe strony wyłącznie z dobrymi informacjami. Ile osób je odwiedza? Nie znam liczb, niemniej nie sądzę, żeby były to tłumy, jak na portalach społecznościowych.
Tylko deklarujemy, że lubimy poczytać, posłuchać i pooglądać o dobrych rzeczach. Faktycznie bardziej nas emocjonują afery, skandale, katastrofy, wypadki etc. Bo jest na co ponarzekać, co komentować, nad czym się poużalać. Żeby nie wpaść w depresję, czasem chcemy dopływu dobrych newsów. Takim jest na pewno nasza rosnąca siła nabywcza: więcej zarabiamy, więcej wydajemy. Są więc powody do zadowolenia. Mina trochę rzednie, kiedy zestawimy się z pozostałymi krajami europejskimi, ale przynajmniej wiemy, że Unię dogonimy pod względem zarobków za 65 lat. Za to znowu możemy się uśmiechnąć, ba!, być dumni ze swojej narodowej przedsiębiorczości. Nie tylko w kraju przedsiębiorcy napędzają gospodarkę, utrzymują i tworzą miejsca pracy, stawiają na innowacje. Także za granicą z powodzeniem zasilają szeregi prowadzących działalność na własny rachunek. Oby takich budujących informacji było więcej. Czego sobie i Państwu życzę, nie tylko od święta.