W projekcie ustawy o zmianie ustawy – Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw, poza uporządkowaniem kwestii dotyczących praw i obowiązków uczniów oraz wprowadzeniem trójstopniowej struktury rzeczników, zaproponowano także wzmocnienie ochrony nauczycieli.

W uzasadnieniu czytamy, że „jednym z celów projektu jest uczynienie grupy zawodowej nauczycieli funkcjonariuszami publicznymi w pełni, a nie – jak dotychczas – tylko poprzez przyznanie im ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych”. Podkreślono, że zmiana „jednoznacznie przesądzi”, iż belfrowie będą szczególnie chronieni m.in. w sytuacjach, gdy „bezprawny zamach na nich został podjęty z powodu wykonywanego zawodu lub zajmowanego stanowiska, nawet gdy atak nie miał miejsca bezpośrednio podczas wykonywania obowiązków” (art. 231a kodeksu karnego). „W sposób oczywisty wzmocni to ich prawną ochronę, szczególnie poza godzinami ich pracy” – zaznaczono.

– Szkoła często jest postrzegana jako krzywdząca dla uczniów, ale w równym stopniu może być niebezpieczna dla nauczycieli – mówi DGP dr Iga Kazimierczyk, badaczka oświaty związana z Uczelnią Korczaka.

– Jeśli spojrzymy na powody odchodzenia nauczycieli z zawodu, to już dawno przestały być nimi niskie pensje. Dziś kluczowe są relacje – a właściwie ich brak – zarówno wewnątrz szkoły, jak i z rodzicami. Coraz częściej nauczyciele doświadczają przekraczania granic nie tylko dobrego wychowania, ale też takich, które można już opisać językiem kodeksu karnego – dodaje.

Diabeł tkwi w szczegółach

Początkowo propozycja zmiany przepisów wzbudziła entuzjazm środowiska nauczycielskiego, ale po dokładniejszej analizie przepisów dotyczących ochrony i odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych pojawiły się wątpliwości co do kierunku zmian. Powód? Zmiana oznacza także ponoszenie przez nauczycieli surowszych konsekwencji zaniedbań i ryzyko odpowiedzialności karnej m.in. za tzw. przestępstwo urzędnicze.

Zgodnie z przepisami funkcjonariusz publiczny, który przekroczy swoje uprawnienia lub nie dopełni obowiązków, działając na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. I właśnie na tę kwestię zwraca uwagę Marek Pleśniar, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO). Wskazuje, że niedopełnienie obowiązków może obejmować zaniechanie działania lub niewłaściwe wykonanie obowiązku.

– W konsekwencji nauczyciel, który postawi komuś słabszą ocenę, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności – uważa.

– To jest gorsze od lex Czarnek, który dotyczył tylko dyrektorów. Teraz zagrożonych będzie pół miliona nauczycieli. To absolutnie niesłychane, jak traktuje się pedagogów, odbierając im autonomię i narażając na takie ryzyko – dodaje.

W podobnym tonie sprawę komentuje Urszula Woźniak, wiceprezes ZG Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Nie uważamy, że ta zmiana jest w ogóle potrzebna. Przeanalizowaliśmy bardzo uważnie obowiązujące przepisy i zastanawiamy się, czy tak naprawdę ma być to symbol, czy faktyczne narzędzie do zwiększonej ochrony – mówi.

I uzasadnia, że nadanie nauczycielom statusu funkcjonariuszy publicznych stanowiłoby w zasadzie jedynie powtórzenie zapisów zawartych w art. 63 Karty Nauczyciela, z wyjątkiem jednego przypadku. Z perspektywy ZNP jedyna korzyść objęcia nauczycieli statusem funkcjonariusza publicznego wynikałaby właśnie z art. 231a k.k.

Niepokoją nas też zapisy artykułu 266 k.k., dotyczące ujawniania informacji związanych z wykonywaną funkcją. Nauczyciel nie powinien angażować się w sprawy, które wykraczają poza jego rolę, jak np. konflikty między rozwodzącymi się rodzicami. Gdy przekroczy granice, na przykład udzielając jednej ze stron informacji o drugiej, może narazić się na problemy prawne, w tym karę grzywny lub pozbawienia wolności do dwóch lat – zaznacza.

Symbol, nie ochrona

Doktor Kazimierczyk zaznacza, że wnioskodawcy z pewnością mieli dobre intencje, ale zabrakło analizy i rzeczywistej dyskusji z pedagogami. – Podzielam wątpliwości, czy ta ustawa cokolwiek rozwiązuje. To jest symboliczne – robienie ze szkoły instytucji, która zaczyna przypominać formacje porządkowe. A przecież policjant to funkcjonariusz publiczny. Ja nie chciałabym, żeby nauczyciele stali się policjantami – podkreśla.

– Ochrona nauczycieli na poziomie funkcjonariuszy publicznych już istnieje w prawie, więc nie ma potrzeby wprowadzać dodatkowych przepisów. Pomysł nie został dobrze przemyślany. Jeśli nie da się go skonstruować w inny sposób, to jest to przerost formy nad treścią. Już teraz nauczyciele mają ochronę, ale w praktyce niewiele z tego wynika – wtóruje Pleśniar.

Woźniak podkreśla, że ZNP oczekuje, by zamiast obejmować nauczycieli statusem funkcjonariusza publicznego, wprowadzić zmiany w art. 63 Karty Nauczyciela.

– Proponujemy poszerzenie tego artykułu, aby nauczyciele, tak jak funkcjonariusze publiczni, korzystali z ochrony prawnej, szczególnie w przypadku, gdy atak na nich wynika z wykonywanego zawodu – wskazuje.

– Chcielibyśmy też mocnego zapisu, że dyrektorzy szkół mają obowiązek informowania organów ścigania, gdy nauczyciel zostanie znieważony lub zaatakowany. Dzięki temu przepisy zaczną działać, nie będzie potrzeby nadawania nauczycielom statusu funkcjonariuszy publicznych – zaznacza. Podkreśla, że stosowanie tych przepisów jest często ignorowane z różnych powodów.

– Dyrektorzy nie chcą zgłaszać spraw do organów ścigania, obawiając się kłopotów z rodzicami, uczniami i dobrym imieniem szkoły. Mimo że prawo jasno mówi, iż znieważenie nauczyciela jest ścigane z urzędu, w praktyce nie znam przypadku, gdy ta procedura zostałaby wdrożona, ponieważ prokuratura nie otrzymuje takich informacji. Wzmocnienie zapisu nakładającego na dyrektora obowiązek zgłoszenia sprawy w określonym terminie mogłoby sprawić, że przepisy wreszcie zaczną działać – dodaje. ©℗

Nie tylko nauczyciele

Rząd planuje wzmocnić ochronę nie tylko nauczycieli, lecz także innych grup zawodowych. W wykazie prac legislacyjnych i programowych znajdują się projekty zmian, które obejmują kontrolerów biletów oraz osoby sprawujące opiekę nad dziećmi do lat trzech. Zmiany dla tych grup będą jednak różnić się od tych, które proponowane są belfrom. Resorty infrastruktury i rodziny dążą do objęcia tych zawodów ochroną przewidzianą dla funkcjonariuszy publicznych. ©℗