Polregio to wciąż największy przewoźnik w Polsce. W zeszłym roku z jego usług skorzystało 101 mln podróżnych. Przewoźnik ma jednak niełatwą sytuację finansową. Ze względu na problemy w woj. lubuskim, była realna groźba, że ubiegły rok zakończy się stratą. Wówczas spółka nie miałaby środków na zapłatę pracownikom wynegocjowanej w zeszłym roku podwyżki. Porozumienie zakładało, że płace co roku w kwietniu będą waloryzowane o wskaźnik inflacji powiększony o 5 pkt proc. Bez realizacji tej obietnicy w spółce mogłoby dojść do strajku, skutkującego ogromnymi problemami dla pasażerów. Według niektórych ekspertów po wystąpieniu ujemnego wyniku finansowego Unia Europejska mogłaby nakazać zwrot udzielonej w 2015 r. pomocy publicznej.
Polregio z ogromnym deficytem w woj. lubuskim
Władze spółki przyznają, że z powodu licznych odwołań pociągów w ostatnich latach w woj. lubuskim tamtejszy zakład miał w 2024 r. deficyt wynoszący 30 mln zł. Doprowadziły do tego częste awarie taboru spalinowego. Z tego powodu w latach 2021 – 2023 władze województwa naliczyły Polregio 16 mln zł kar. Przewoźnik nie palił się do ich płacenia, co spowodowało, że od września zeszłego roku województwo przestało płacić spółce ustaloną wcześniej rekompensatę do przewozów. Dopiero 23 grudnia zeszłego roku obie strony podpisały aneks, zgodnie z którym zostanie wykonany audyt, który ostatecznie rozstrzygnie spory finansowe. – Mimo trudnej sytuacji w woj. lubuskim wynik finansowy całej spółki za zeszły rok osiągnął 2,2 mln zł na plusie – mówi prezes Polregio Krzysztof Pietrzykowski.
Skąd Polregio weźmie pieniadze na tabor?
Nad spółką wciąż jak krąży widmo starzejących się pociągów. W ciągu kilku lat Polregio będzie musiało wycofać z ruchu 140 najstarszych pojazdów. Po fiasku starań o dofinansowanie zakupu nowych składów z Krajowego Planu Odbudowy spółka szuka innych źródeł. Jednym z pomysłów rządu jest wydzielenie środków na tabor w Funduszu Modernizacyjnym.