Podpis Baracka Obamy da Stanom Zjednoczonym tydzień spokoju. Tuż przed wygaśnięciem budżetu amerykańskiego departamentu bezpieczeństwa narodowego, prezydent podpisał ustawę, która przedłuża o siedem dni finansowanie tego ministerstwa.

Ustawa pozwala na uniknięcie grożącego od "shutdownu", czyli uniemożliwienia pracy części instytucji państwowych z powodu braku środków finansowych.

Kością niezgody są dekrety imigracyjne prezydenta Baracka Obamy. Biały Dom zarzuca Partii Republikańskiej, że jej działania mogą doprowadzić do paraliżu bezpieczeństwa kraju. Zdominowany przez to ugrupowanie amerykański Kongres nie chce poprzeć prezydenckich dekretów imigracyjnych. Dzięki nim blisko 5 milionów osób mieszkających w Stanach Zjednoczonych czasowo zalegalizowałoby swój pobyt.

Republikanie w styczniu przegłosowali ustawę, która nie zezwala na przeznaczanie środków na politykę imigracyjną rządu proponowaną przez Baracka Obamę. "Takie stanowisko nie tylko uderzy w gospodarkę, ale też odbije się na naszym bezpieczeństwie" - ostrzegał amerykański prezydent.

Biały Dom zapowiedział, że zawetuje wszelkie działania Republikanów mające na celu obalenie wejścia w życie przepisów dotyczących nielegalnych emigrantów. Jeżeli przez najbliższy tydzień impas na linii Demokraci - Republikanie nie zostanie zażegnany, to pracownicy odpowiadający za bezpieczeństwo na granicy czy lotniskach będą musieli pracować za darmo.