Gromosław Czempiński nie wierzy w możliwość wniesienia trotylu na pokład prezydenckiegoTu-154M czy zdalne odpalenie ładunku. "To, że prezes Kaczyński mówi, że "wie i ma dowody", jest niewyobrażalne. Jak można wiedzieć i nic nie robić?" - pytał były szef UOP w programie Moniki Olejnik w Radiu ZET.

"To jest zachowanie kryminalne, nie do zaakceptowania. Nie można nas trzymać w szachu" - mówił Czempiński, nawiązując do twierdzeń Jarosław Kaczyńskiego o zamachu.

Były szef UOP obalił też większość hipotez dotyczących umieszczenia w prezydenckim tupolewie ładunku wybuchowego.

"To niemożliwe, żeby ktoś mógł wnieść trotyl na pokład samolotu" - powiedział Czempiński. Przypomniał, że gdy samolotem lecą najważniejsze osoby w państwie, stosowane są wzmocnione procedury bezpieczeństwa. Zaznaczył, że pasażerowie musieli przejść przez bramki wykrywające materiały wybuchowe, a na lotnisku były psy. "To jest mało, mało, mało prawdopodobne, żeby się udało takie coś wnieść na pokład" - podkreślił były szef Urzędu Ochrony Państwa w radiu ZET.

Czempiński odrzucił też twierdzenia, że to nie trotyl, ale 2-5 kg dynamitu spowodowało katastrofę tupolewa. "To też jest do wykrycia. To jest badane nie tylko urządzeniami, które wykrywają tego typu materiały, ale również są tam psy. Nie ma rzeczy niemożliwych, ale to jest scenariusz nieprawdopodobny- tłumaczył Czempiński.

Czempińskie wykluczył również tezę, iż ładunek można było zdetonować zdalnie z Warszawy lub Moskwy. "Nie, no, to musiałaby być bomba albo z opóźnionym zapłonem, albo wybuchająca na określonej wysokości przed lądowaniem. To jest niewyobrażalne, bo ta osoba musiałaby doskonale znać nasze procedury, wiedzieć, gdzie można ją umieścić" - powiedział generał.

Były szef UOP odrzucił wreszcie hipotezę, że bomba została umieszczona w samolocie w czasie remontu w Rosji. "Trudno mi to sobie wyobrazić. Ten samolot był wielokrotnie badany, po powrocie z remontu szczególnie mocno, po każdej misji. To scenariusz nieprawdopodobny" - ocenił Gromosław Czempiński.