Przemoc i tortury wobec uczestników pokojowych protestów oraz przypadkowych obywateli na Białorusi należy kwalifikować jako zbrodnię przeciwko ludzkości – uważają białoruscy obrońcy praw człowieka z centrum Wiasna.

„Tortury psychiczne i fizyczne miały charakter masowy, odbywały się w całym kraju i najwyraźniej były wcześniej zaplanowane. Ponadto były one motywowane politycznie, co potwierdzają setki relacji świadków” – powiedział PAP Walancin Stefanowicz, prawnik i zastępca dyrektora niezależnego centrum Wiasna, które zajmuje się monitorowaniem sytuacji praw człowieka na Białorusi.

„Nie były to ekscesy, pojedyncze przypadki, lecz proces, który był zaplanowany” – podkreśla. O politycznym charakterze represji świadczą relacje ofiar – ich rzeczy osobiste i telefony przeszukiwano pod kątem symboliki związanej z protestami, zdjęć z protestów, treści opozycyjnych. Funkcjonariusze OMON-u pytali zatrzymanych, kto płacił im za udział w protestach, zmuszali ich do śpiewania hymnu państwowego.

Wiasna posiada już dokumentację ponad 500 przypadków tortur, w tym nagrane na wideo relacje świadków oraz inne dokumenty. Według Stefanowicza ta liczba jest znacznie niższa niż całkowita liczba ofiar.

„Na podstawie relacji mamy podstawy uważać, że co najmniej większość z nich stała się ofiarą tortur i poniżającego traktowania, poważnego złamania praw człowieka i obywatela” – powiedział Stefanowicz.

We wtorek odbyła się współorganizowana przez Wiasnę i Światową Organizację Przeciwko Torturom (OMCT) wideokonferencja „Białoruś: Tortury jako celowa polityka państwa”. Ze strony białoruskiej oprócz Stefanowicza wzięły w niej udział ofiary przemocy – ich nazwisk ani twarzy nie ujawniono.

W pierwszych dniach protestów (9-13 sierpnia) milicja i struktury siłowe zatrzymały blisko siedem tysięcy osób. Większość z nich trafiła do aresztów, w których oprócz brutalnej przemocy fizycznej doświadczali także innych form tortur – byli przetrzymywani w nieludzkich warunkach, bez jedzenia i możliwości realizacji podstawowych potrzeb, bez dostępu do niezbędnych leków, często bez podstawowej pomocy medycznej. W kilkuosobowych celach umieszczano po kilkadziesiąt osób, spać można było tylko na zmianę lub wcale.

Jak wskazał Stefanowicz, wiele osób, które ucierpiały, nie zwracało się później do szpitali w obawie przed represjami ze strony organów ścigania, w tym – przed pociągnięciem do odpowiedzialności karnej za „udział w masowych zamieszkach”. Z dostępnych publicznie źródeł wynika, że zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyło co najmniej 1200 osób, jednak na Białorusi jak dotąd nie wszczęto żadnego postępowania w tej sprawie. Komitet Śledczy rozpoczyna czynności sprawdzające, które według Stefanowicza stanowią „imitację działań prawnych”.

Centrum Wiasna oraz inni rozmówcy PAP potwierdzają, że znane są przypadki osób, które złożyły zawiadomienia do Komitetu Śledczego, a następnie same stały się podejrzanymi w sprawach karnych.

Prawnik Wiasny wskazuje, że wiele osób stało się ofiarami przemocy na tle seksualnym. „W naszych relacjach nie ma potwierdzonych przypadków gwałtu, ale powtarzają się sytuacje grożenia gwałtem mężczyznom i kobietom, (gróźb) zarówno werbalnych, jak i takich, gdzie ofiary były już rozbierane” – mówi Stefanowicz.

Radio Swaboda przywołuje historię ofiary, opisaną w poświęconym torturom na Białorusi raporcie organizacji Human Rights Watch, opublikowanym 14 września. 30-letni mężczyzna, zatrzymany 11 sierpnia, został zgwałcony pałką przez funkcjonariusza OMON. Przyczyną takiego postępowania funkcjonariusza miała być odmowa udostępnienia zawartości telefonu.

Mężczyzna, którego nazwisko pozostaje anonimowe, potwierdził opisywane fakty dokumentacją medyczną, z której wynika, że posiada obrażenia w okolicy genitaliów. Oprócz tego potwierdzono u niego urazy głowy i wstrząs mózgu.

Podczas wtorkowej konferencji współorganizowanej przez Wiasnę występowały anonimowe ofiary przemocy milicji, mężczyźni i kobieta. Z jej słów wynikało, że po zatrzymaniu i podczas pobytu w areszcie kobiety i młode dziewczyny zmuszano do rozbierania się w obecności funkcjonariuszy, grożono im gwałtem i poniżano je.

Raport HRW przywołuje zeznania siedmiu mężczyzn i dwóch kobiet (spośród 21 rozmówców), którym omonowcy grozili gwałtem. Jedną z tych osób był opisany wyżej mężczyzna. Jeszcze trójce innych mężczyzn milicjanci rozcięli spodnie, grożąc zgwałceniem. Według środowej wypowiedzi wiceministra spraw wewnętrznych Hienadzia Kazakiewicza „nie ustalono ani jednego przypadku gwałtu ze strony funkcjonariuszy milicji”. „Informacje o tym, że dochodziło do gwałtów, to zwykły fake. Nie da się zgwałcić w więźniarce” – ocenił wiceminister, cytowany przez Radio Swaboda.

Historie dotyczące tortur fizycznych i psychicznych potwierdzili rozmówcy PAP. Niektórzy z nich, w tym obywatele polscy, byli bici. Inni byli świadkami przemocy lub słyszeli krzyki i, jak to określili, „wycie” osób bitych na wewnętrznym podwórku aresztu przy ul. Akrescina w Mińsku. Z ich relacji wynika, że mężczyźni byli zmuszani do rozebrania się do naga i w takim stanie musieli stać przez wiele godzin pod ścianą lub klęczeć z rękami założonymi za plecy i z głową pomiędzy nogami. W tym czasie byli bici.

Niektóre kobiety mówiły, że nie były bite, inne - że „bito je, ale nie tak jak mężczyzn”. Jedna z rozmówczyń opowiadała, że w ciągu trzech dni pobytu w areszcie ani razu nie podano jej i innym osobom w celi posiłku. W kilkuosobowej celi było ponad 40 osób, jak powiedziała, podczas załatwiania potrzeb fizjologicznych kobiety „podcierały się koszulkami i ubraniami”, nie zapewniono im żadnych środków higienicznych, chociaż niektóre z nich miesiączkowały.

Wiadomo o trzech potwierdzonych oficjalnie przypadkach śmierci uczestników protestów. Jeszcze jeden mężczyzna, który uczestniczył w protestach, zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, a jego ciało znaleziono w lesie w Mińsku.

Zorganizowana przemoc wobec uczestników pokojowych protestów będzie tematem debat w Komisji Praw Człowieka ONZ. Białoruscy aktywiści apelują o przysłanie do kraju sprawozdawców ONZ ds. tortur w celu zbadania sytuacji, jednak wymaga to zaproszenia ze strony białoruskich władz. Do przeprowadzenia śledztwa ONZ i OBWE w sprawie tortur na Białorusi wzywają również takie organizacje jak Human Rights Watch.

Zdaniem białoruskiego prezydenta Alaksandra Łukaszenki i innych przedstawicieli władz informacje o torturach to „fake” i takie sytuacje nie miały miejsca, a siniaki i inne obrażenia to fotomontaż.

Władze próbują przekonywać, że ofiarami przemocy byli funkcjonariusze. Wszczęto już ponad 40 postępowań karnych w związku z groźbami pod adresem pracowników MSW.

Obrońcy praw człowieka podkreślają, że obecnie represje wobec uczestników pokojowych protestów nadal trwają, choć nie mają tak brutalnej formy jak w pierwszych dniach po wyborach. Codziennie orzekane są w sądach kary aresztu i grzywien za „udział w nielegalnych akcjach”. Zatrzymywani są codziennie uczestnicy pokojowych protestów, a nawet osoby, które organizują imprezy na podwórkach.

Karane są także osoby zaangażowane w różnego rodzaju aktywności, w tym pomoc dla poszkodowanych czy zwalniających się z pracy milicjantów.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)