Resort pracy ujawnił kolejną wersję projektu nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która wprowadzi nowe zasady kontrolowania zwolnień lekarskich. To już trzecia wersja projektu (pierwsza pojawiła się w październiku, kolejna w marcu i ostatnia w czerwcu). Czy proponowane zasady kontroli L4 budzą pana zastrzeżenia?
ikona lupy />
Marcin Sanetra, radca prawny, partner w Kancelarii PCS / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Nowelizacja przepisów w zakresie kontrolowania zwolnień lekarskich jest konieczna, ale bardzo trudna. Nowe przepisy muszą być jasne i szczelne. Obecnie wyzwaniem – zarówno dla pracodawców, jak i dla pracowników – jest fakt, że osoby rzetelnie korzystające ze zwolnień lekarskich w powszechnym odbiorze trudno odróżnić od osób chronicznie tych samych zwolnień nadużywających. Nowe przepisy powinny dać skuteczne narzędzia – zarówno samemu ZUS, jak i pracodawcom – aby te dwie bardzo różne grupy móc sprawnie i bez wątpliwości rozdzielać. Obecna propozycja legislacyjna idzie w dobrym kierunku, ale w mojej ocenie w niektórych aspektach może pozostawiać wątpliwości.

Na przykład?

Kluczowym, a jednocześnie nieostrym i trudnym w interpretacji pojęciem jest zaproponowana w projekcie „zwykła czynność dnia codziennego”, której podejmowanie przez ubezpieczonego w okresie zwolnienia lekarskiego nie będzie prowadziło do utraty zasiłku. O ile i w orzecznictwie, i w praktyce rynku nie budzi większych wątpliwości pogląd, że uzasadnione jako „zwykła czynność dnia codziennego” podczas choroby będzie np. wyjście po leki czy po bułki, o tyle już sama kwestia „zakupów” budzi wątpliwości. Czy wyjście chorego do sklepu obuwniczego lub ze sprzętem RTV-AGD będzie mieścić się w tej definicji? Co z wyjściem do galerii handlowej? Tutaj lepiej językowo sformułowana mogłaby być propozycja nowego art. 17 ust. 1b ustawy – tak, aby jasnym było, czy wymóg zaistnienia „istotnych okoliczności” dotyczy jedynie podejmowania czynności incydentalnych, czy także podejmowania zwykłych czynności dnia codziennego. Podobnie nieostre jest pojęcie incydentalności, którym definicja również się posługuje. W samym uzasadnieniu zmian do ustawy widać, że ten problem nieostrości pojęć dostrzega sam ustawodawca, który przyznaje, że w swoich pracach opierał się na orzecznictwie, a jednocześnie – tłumacząc się dość szczerze – usprawiedliwia się, wskazując, że „orzecznictwo sądów posługuje się również pojęciami niedookreślonymi”.

Inne zastrzeżenia?

Ustawa przewiduje możliwość wykonywania pracy zawodowej u jednego pracodawcy podczas zwolnienia lekarskiego u innego, jeżeli rodzaj pracy na to pozwala. Co do zasady jest to dobra zmiana – jeśli pracownik w jednym miejscu pracuje fizycznie, a w drugim zdalnie i umysłowo (z domu przy laptopie, bez konieczności przemieszczania się), to np. zwichnięta kostka przeszkadza w wykonywaniu tylko jednej z tych prac. Wykonywanie drugiej pracy jest korzystne zarówno dla systemu ubezpieczeń, jak i dla pracodawcy czy pracownika: pracodawca nie traci pracownika na okres leczenia i rehabilitacji, a pracownik nie traci przymusowo 20 proc. wynagrodzenia netto z pracy, którą może bez problemu wykonywać. Wątpliwości budzi jedynie sytuacja, w której uraz pracownika byłby skutkiem wypadku przy pracy. W takiej sytuacji pracownikowi przysługiwać będzie zasiłek chorobowy w wysokości 100 proc. podstawy wymiaru u każdego z pracodawców – a zatem nie opłaca mu się pracować u drugiego pracodawcy, nawet jeśli faktycznie i fizycznie ma taką możliwość. Obecnie pracodawca ma dostęp do kodu nieobecności (A-E) oraz cyfry (1 – chory ma leżeć, 2 – chory może chodzić). Informacje e-ZLA nie zawierają informacji o jednostce chorobowej, a zatem również o możliwości wykonywania danego rodzaju pracy – co byłoby pomocne w przypadku naszego bohatera z urazem nogi. Trudno jednak takiej sytuacji zaradzić i oczekiwać np. wprowadzenia obowiązku wskazywania w zwolnieniu rodzaju choroby czy urazu – jest to prywatna kwestia pracownika objęta tajemnicą lekarską.

Wrócę do kwestii, o której pan wspomniał. Najnowsza wersja podtrzymuje kontrowersyjną wersję art. 17 (pisaliśmy o tym już w kwietniu: „Chory wyjedzie za granicę, ale na imprezę nie pójdzie. Resort pracy ujawnia poprawioną wersję pakietu orzeczniczego”, „Będzie można pracować na L4”, DGP nr 67/2025), z którego wynika, że ZUS nie odbierze choremu zasiłku, jeżeli nie zastanie go w domu podczas kontroli, gdy ten był nieobecny z uwagi na „zwykłe czynności dnia codziennego”. Czy to może być pole do nadużyć?

Na pewno tak – wraca tutaj kwestia szczelności definicji, którymi się posługujemy, oraz faktycznych możliwości kontroli. Praktyka wygląda tak, że inspektorzy po tym, jak podczas kontroli nie zastaną pracownika w domu albo w miejscu czasowego pobytu – najczęściej wymagają złożenia dodatkowych wyjaśnień. Należy pamiętać, że cyfra zwolnienia e-ZLA jest w tym przypadku istotna – określa, czy pracownik może się ruszać, czy powinien leżeć. Bez względu na powyższe, pracownik musi zaniechać aktywności utrudniających lub wydłużających proces leczenia. Potencjalnie, w przypadku cyfry 1 przy zwolnieniu lekarskim, działaniem utrudniającym lub wydłużającym leczenie lub rekonwalescencję może być nawet wyjście do sklepu spożywczego, podczas gdy w przypadku orzeczenia o niezdolności do pracy z możliwością poruszania się – według orzecznictwa – dopuszcza się dokonanie zakupów żywności. Problematyczny w kontroli jest kod „2”, tj. „może chodzić”. Jeżeli uda się wykazać, że pracownik w dniu przebywania na zwolnieniu był na koncercie ulubionego zespołu albo pił drinki na wakacjach all inclusive, wówczas niezgodność jego działań z istotą zwolnienia lekarskiego jest raczej oczywista. Podobnie łatwo – ale w drugą stronę – wyjaśnić można wątpliwości w sytuacji, w której w tym czasie był na wizycie lekarskiej czy w aptece. Pomiędzy tymi skrajnościami toczy się prawdziwe, codzienne życie – a nowe przepisy powinny dawać inspektorom jasne wytyczne, gdzie w tym spektrum zjawisk stawiać granice.

Projekt nowelizacji idzie jeszcze dalej. Możliwy będzie też np. zagraniczny wyjazd podczas zwolnienia lekarskiego. Czy to nie jest przesada, że na L4 będzie można polecieć w tropiki?

W powszechnym rozumieniu na pewno tak, ale z punktu widzenia przepisów powinniśmy szukać ostrości pojęć gdzie indziej. Zazwyczaj mniej ważne będzie to, czy wyjazd jest darmowy i do rodziny na działkę, czy bardzo drogi i za granicę klasą biznes – liczyć się będzie cel takiego wyjazdu i to, co się podczas niego dzieje. Jeżeli lekarz zaleci podróż zagraniczną lub wyrazi na nią zgodę, nie ma podstawy do kwestionowania takiej decyzji jedynie na takiej podstawie, że taka podróż się odbyła albo że była zagraniczna. Niekiedy może się okazać, że wyjazd jest związany z koniecznością odbycia leczenia, że zmiana klimatu jest zalecana albo – w przypadku zwolnień związanych ze zdrowiem psychicznym – że jedynie oderwanie się od występujących w miejscu zamieszkania czynników stresowych i chorobowych będzie dawało szansę na szybki powrót do zdrowia. W tym miejscu należy przede wszystkim zwrócić uwagę na obowiązek pracownika poinformowania pracodawcy oraz ZUS o zmianie miejsca pobytu w ciągu trzech dni od wystąpienia tej okoliczności.

Ogólnie zawarta w projekcie definicja sformułowana jest tak, bazując na orzecznictwie, że wszystko to, co nie szkodzi choremu, jest dozwolone. Przepis brzmi: „Aktywnością niezgodną z celem zwolnienia od pracy są wszelkie działania utrudniające lub wydłużające proces leczenia lub rekonwalescencję, z wyłączeniem zwykłych czynności dnia codziennego lub czynności incydentalnych, których podjęcia w okresie zwolnienia od pracy wymagają istotne okoliczności”. Czy nie jest jednak zbyt szeroka?

Treść tej definicji, wbrew pozorom, nie jest aż tak szeroka, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Przede wszystkim ustala klauzulę generalną – aktywność niezgodną z celem zwolnienia od pracy – poprzez odniesienie do innej klauzuli generalnej – działań utrudniających lub wydłużających proces leczenia lub rekonwalescencję. Dopiero wyłączeniem od tych działań objęto możliwość podejmowania zwykłych czynności dnia codziennego lub czynności incydentalnych, z dodatkową (jakkolwiek nie do końca jasno sformułowaną) przesłanką: wystąpienia istotnych okoliczności.

Ta definicja zawiera w sobie szeroką możliwość kwestionowania wszelkich działań, które utrudniły lub wydłużyły proces leczenia lub rekonwalescencji. Powtórzę, że w mojej ocenie największą wadą takiej definicji jest nieostrość pojęć: zwykłych czynności dnia codziennego oraz incydentalnych. Takie brzmienie zostało zaproponowane zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, ale mamy tu duży problem systemowy – orzeczenia sądów mają to do siebie, że zapadają w określonych okolicznościach faktycznych i na podstawie przepisów właśnie. Ustawa z takiego ułatwienia nie korzysta i w tym sensie powinna być bardziej uniwersalna niż orzeczenie sądu, a jednocześnie nie pozostawiać pola do nadużyć. To niełatwe zadanie dla ustawodawcy.

Jak, pana zdaniem, powinna brzmieć ta definicja?

Ucieszyłbym się z dookreślenia omówionych już, nieostrych pojęć. Być może do wyjątku „zwykłych czynności dnia codziennego” również powinniśmy stosować wymóg wystąpienia „istotnych okoliczności” albo zwrócić uwagę na brak rozsądnej alternatywy w danej sytuacji osobistej pracownika? Przecież w większości przypadków nawet o to wyjście po leki do apteki chory może poprosić innego domownika, sąsiada czy członka rodziny, aby samemu móc skupić się na rekonwalescencji.

Zgodnie z planowaną nowelizacją będzie możliwe też wykonywanie drobnych czynności zawodowych w trakcie L4 bez ryzyka utraty zasiłku chorobowego. Czy to słuszna zmiana?

Ta zmiana służy wyeliminowaniu występowania skrajnych sytuacji, w których pracownik świadczy pracę podczas zwolnienia lekarskiego. Jest to istotne, ponieważ niekiedy okazuje się, że pracownik w ten sposób wykonuje pracę zarobkową w trakcie pobierania zasiłku chorobowego i traci do niego prawo. Orzecznictwo zna również sytuacje, w których pracownik podczas zwolnienia lekarskiego dokonywał jednej, bardzo mało wymagającej czynności w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, polegającej na podpisaniu listy obecności pracowników.

Uważam, że czynność incydentalna powinna być przede wszystkim interpretowana z uwzględnieniem zasady ogólnej – charakteru zarobkowego danego działania. W tym znaczeniu należy zawsze zadać pytanie, czy podjęta czynność rzeczywiście służyła zwiększeniu przez pracownika zarobku podczas trwania zwolnienia lekarskiego. Następnie, jeżeli odpowiedź jest twierdząca – czy czynność ta miała charakter incydentalny, wynikający z istotnych i wyjątkowych okoliczności. Stąd, moim zdaniem, czynności, które służą np. zapewnieniu ciągłości działalności, a których nikt inny oprócz chorego nie może wykonać, mieszczą się w pojęciu czynności incydentalnych. Czasem taką uzasadnioną czynnością może być nawet podpisanie stosownego pełnomocnictwa, które umożliwi dalszą rekonwalescencję.

A nie będzie to wytrych dla pracodawców, którzy będą prosić pracowników o wykonanie danej pracy w trakcie L4. W projekcie jest co prawda mowa o tym, że taka aktywność zawodowa nie może być zlecona przez pracodawcę, ale w praktyce może być różnie…

Wyraźne wskazanie, że czynność nie może być powiązana z poleceniem pracodawcy, jest pośrednio sygnałem dla firm, że pracownik nie będzie mógł ponieść żadnych konsekwencji wobec niewykonania takiego polecenia w trakcie trwania zwolnienia chorobowego. To dobra zmiana, bo upodmiotawia pracowników – możliwość oceny, czy czynność ma charakter incydentalny i uzasadniony, spoczywa na pracowniku, od którego zależy również podjęcie decyzji w tym zakresie. Uważam, że ta norma jest kierowana przede wszystkim do pracowników, którzy równolegle wykonują zlecenia czy czynności na podstawie innych umów, a podjęcie czynności w ich ramach jest konieczne. ©℗

Rozmawiała Urszula Mirowska-Łoskot