Politycy od Konfederacji, przez PiS po Koalicję Obywatelską chcą ograniczenia programu Rodzina 800+ dla Ukraińców. Świadczenie miałoby przysługiwać wyłącznie dzieciom, których rodzice pracują. „Nie stać nas na utrzymywanie dwóch narodów” – tłumaczy Konfederacja, choć pomoc uchodźcom kosztuje nas coraz mniej. Dlaczego stało się to tematem kampanii wyborczej?
Wszystko zaczęło się od pomysłu Rafała Trzaskowskiego. Kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich powiedział, że świadczenia takie jak 800+ dla Ukraińców powinny należeć się wtedy, jeżeli Ukraińcy będą mieszkać w Polsce i płacić w Polsce podatki.
Trzaskowski zapowiedział, że zamierza w polskiej polityce zagranicznej wprowadzić zasadę - nazwał ją fundamentalną i zdroworozsądkową - że "wszystko, co robimy, musi nam się po prostu opłacać".
Szybko „sprawdzam” powiedziało Prawo i Sprawiedliwość, i złożyło w Sejmie projekt nowelizacji ustawy ograniczający program 800+ tak, by świadczenie otrzymywali Ukraińcy pracujący i płacący podatki w Polsce. Mariusz Błaszczak, który prezentował ten pomysł na konferencji prasowej stwierdził, że według niego, propozycja Trzaskowskiego to jedynie zagrywka kampanijna. Przypomniał, że Prawo i Sprawiedliwość w maju 2024 r. podczas prac nad projektem nowelizacji tzw. ustawy pomocowej złożyło poprawkę uzależniającą uzyskanie świadczenia 800+ od złożenia wniosku o wydanie karty pobytu. Podkreślił, że politycy KO zagłosowali wtedy przeciw tej poprawce.
„Za” pomysłem Trzaskowskiego jest m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz. - Dla mnie osobiście jest jak najbardziej do zaakceptowania - powiedział szef PSL.
Pomysł Trzaskowskiego ma także poparcie w rządzie, które wyraził wiceszef MON Cezary Tomczyk. Na antenie Polsat News stwierdził, że „system 800+ dla obcokrajowców musi być uszczelniony”. „Rząd Donalda Tuska w ciągu ostatnich miesięcy już ten system zaczął uszczelniać, dlatego pojawił się wymóg, który dotyczy obowiązku szkolnego dla obywateli Ukrainy” – mówił.
Poparł go też Tomasz Siemoniak i, przede wszystkim, Donald Tusk.
Ale nie cała koalicja jest "za". W obszernym wpisie na platformie X sprzeciwił się temu pomysłowi Szymon Hołownia. Marszałek Sejmu zauważył, że: "Najpierw fakty. Pracuje, i płaci podatki, prawie 80 proc. dorosłych Ukraińców przebywających w naszym kraju. Liczba ukraińskich dzieci, na które wypłacane jest w Polsce 800+ spadła od 2022 r. o połowę (z 500 do 250 tys.). Spadnie jeszcze bardziej, gdy od czerwca wejdzie w życie uchwalona już przez nas dobra ustawa, że świadczenie przysługuje tylko wtedy, gdy ukraińskie dziecko chodzi tu do szkoły (co robi z tego świadczenia konkretną inwestycję w przyszłość Polski, o czym za chwilę). Służby państwa pracują skutecznie wyłapując wyłudzaczy. Liczba dzieci, na które wypłacane jest świadczenie jest znacznie mniejsza od liczby zarejestrowanych w systemie PESEL. System działa"
Za takim rozwiązaniem nie zagłosuje także Lewica:
Nie stać nas na pomaganie Ukraińcom?
O krok dalej poszła Konfederacja, która przygotowała projekt nowelizacji "specustawy uchodźczej". Projekt zakłada zrównanie statusu Ukraińców z innymi cudzoziemcami, zmiany w pobieraniu świadczeń zdrowotnych przez Ukraińców czy w ich zatrudnieniu. Polski "nie stać na utrzymywanie dwóch narodów" – mówili na konferencji prasowej posłowie Michał Wawer oraz Bartłomiej Pejo. Posłowie Konfederacji, podobnie jak PiS, ocenili, że ze strony Rafała Trzaskowskiego jest to zagrywka kampanijna, a sprawa świadczeń dla Ukraińców "umrze, po kampanii prezydenckiej".
Zdaniem posła Wawera z kolei proponowana przez PiS nowelizacja nic nie zmieni w wydatkach budżetowych, ani w "utrzymywaniu przez polski naród drugiego, ukraińskiego". - Będzie tylko hucpa, jeden wielki teatrzyk w trakcie kampanii wyborczej - stwierdził poseł. Jak mówił, propozycja Trzaskowskiego i klubu PiS może oznaczać powstawanie fikcyjnych umów zlecenie lub umów o dzieło. W jego ocenie zmiany w świadczeniu usług są możliwe poprzez wprowadzenie zmian w specustawie uchodźczej przyjętej po wybuchu wojny na Ukrainie w 2022 roku.
Projekt Konfederacji zakłada m.in zrównanie statusu Ukraińców z innymi cudzoziemcami. - Będą te same wymagania, kryteria, nie będzie możliwe robienie czegoś takiego, że ktoś mieszka na Ukrainie, a pobiera w Polsce świadczenia socjalne - mówił Wawer. Projekt zakłada również zmiany w pobieraniu świadczeń zdrowotnych przez Ukraińców czy zatrudnieniu w polskich instytucjach narodowych.
Z kolei poseł Bartłomiej Pejo ocenił, że Polska przeznaczyła największe środki publiczne na pomoc Ukraińcom, natomiast "czas przejść do realnego życia i zaznaczyć, że nie stać nas na to i że nie możemy sobie pozwolić na te absurdy, które obecnie nas obowiązują".
800+ dla Ukraińców – ile to kosztuje
Posłowie Konfederacji od początku kadencji nowego rządu regularnie pytają o to, ile środków z budżetu państwa jest przeznaczanych na pomoc Ukraińcom. Pytali także o 800+.
Z odpowiedzi udzielonej przez Aleksandrę Gajewską wynika, że w 2024 roku od stycznia do października uchodźcom wojennym wypłacono 1,84 mld zł. Co ważne, środki na ten cel pochodzą z Funduszu Pomocy, który z kolei jest zasilany nie tylko pieniędzmi z budżetu państwa, ale także pieniędzmi unijnymi. Jak wynika z danych MSWiA, Polska wpłaciła na Fundusz Pomocy 12,4 mld zł. Przy czym, w 2022 r. Minister Finansów zaciągnął pożyczkę w Banku Rozwoju Rady Europy na kwotę 450 mln euro na refinansowanie wydatków Funduszu Pomocy. Koszty ponoszone w związku z tą pożyczką obejmują spłaty odsetek, które w 2023 r. wyniosły 8,7 mln euro. W 2024 r. łączna kwota odsetek wyniesie 11,1 mln euro.
Z kolei świadczenia dla obywateli Ukrainy nieposiadających statusu uchodźcy, są finansowane z budżetu państwa. Przysługują one tym osobom, których pobyt jest zalegalizowany na podstawie Karty Pobytu, która z kolei jest wydawana osobom pracującym w Polsce lub prowadzącym działalność gospodarczą. Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że w analogicznym okresie czasu, w sumie wszystkim Ukraińcom (bez względu na status prawny) wypłacono 2,4 mld zł z programu Rodzina 800+.
Ile kosztowała pomoc uchodźcom z Ukrainy?
Ale posłowie pytali nie tylko o 800+. Bardzo szczegółowe dane na temat tego, ile kosztuje pomaganie Ukraińcom przedstawił w maju podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Maciej Duszczyk w odpowiedzi na interpelację posła PiS Dariusza Mateckiego.
Jak podkreślił Duszczyk, pomoc uchodźcom jest realizowana z Funduszu Pomocy.
W ciągu dwóch lat, od 22 lutego 2022 roku do 29 lutego 2024 roku, z Funduszu Pomocy przeznaczono m.in.:
- blisko 3,7 mld zł na zapewnienie zakwaterowania i całodziennego wyżywienia zbiorowego, utrzymanie i obsługa punktów recepcyjnych oraz medycznych,
- nieco ponad 4 mld zł na wypłatę świadczeń,
- 37,8 mln zł na zapewnienie transportu do miejsc zakwaterowania, między nimi lub do ośrodków prowadzonych przez Szefa UdsC lub miejsc, w których obywatelom Ukrainy jest udzielana opieka medyczna,
- 36,3 mln zł na zapewnienie środków czystości i higieny osobistej oraz innych produktów
- blisko 27 mln zł na nadanie numeru PESEL i 31 mln na wykonanie zdjęć do dokumentów
- blisko 4,5 mld zł na finansowanie zadań oświatowych,
- 1,36 mld zł na finansowanie świadczeń zdrowotnych
- nieco ponad miliard zł wydano na działania z zakresu odpowiedzialności ministra rodziny, pracy i polityki społecznej, czyli m.in. na wypłatę świadczeń rodzinnych dla obywateli Ukrainy, których pobyt na terenie Polski uznaje się za legalny, finansowanie pobytu dzieci będących obywatelami Ukrainy umieszczonymi w polskim systemie pieczy zastępczej czy wypłatę jednorazowych świadczeń pieniężnych dla obywateli Ukrainy, których pobyt na terenie Rzeczpospolitej Polskiej uznany jest za legalny, w wysokości 300 zł na osobę oraz koszty obsługi wypłat
Bezpośrednio z budżetu państwa na pomoc Ukrainie zostały poniesione koszty w wysokości 438,9 mln zł
Dane zaprezentowane przez Duszczyka pokazują zdecydowanie tendencję spadkową – w 2024 roku na pomoc Ukraińcom przeznaczyliśmy zdecydowanie mniej pieniędzy niż w 2023 i 2022 roku.
Zyski z pracy cudzoziemców w Polsce
Jak wynika z nowego badania przeprowadzonego przez Deloitte dla UNHCR, Agencji ONZ ds. Uchodźców w ciągu ostatnich dwóch lat uchodźcy z Ukrainy wnieśli wkład w polską gospodarkę. Szacunki mówią o wytworzeniu przez nich w 2023 r. od 0,7 do 1,1 proc. polskiego produktu krajowego brutto. Eksperci twierdzą, że ten udział będzie najprawdopodobniej rósł.
Dane z różnych raportów mówią, że pracę w Polsce znalazło od 70 do 80 proc. uchodźców z Ukrainy. Jest to nawet 350 tys. osób.
„Chociaż pomoc finansowa udzielana przez państwo i organizacje humanitarne była i nadal jest kluczowa, szczególnie dla rodzin najbardziej bezbronnych, obecnie stanowi ona zaledwie ułamek dochodów uchodźców. W sierpniu 2023 r. pomoc finansowa stanowiła zaledwie 5 proc. zasobów uchodźców, podczas gdy 80 proc. pochodziło z pracy" – czytamy w raporcie Deloitte.
Dlaczego więc, skoro na pomoc Ukrainie wydajemy coraz mniej, a wkład Ukraińców w polską gospodarkę jest pozytywny, temat ten stał się tematem kampanijnym podejmowanym przez większość partii?
Resentyment czy chłodna kalkulacja?
Postawy Polaków i innych państw Grupy Wyszehradzkiej wobec uchodźców z Ukrainy badał dr hab. prof. UKEN Piotr Długosz. Pytany o to, dlaczego ten temat wypłynął w kampanii stwierdził: "Sprawa jest złożona. Można traktować tę nowelizację ustawy, jako dostosowanie się polityków do oczekiwań społeczeństwa. I o ile politycy Konfederacji byli tutaj sceptyczni wobec polskiej pomocy Ukraińcom od samego początku, to pozostałe ugrupowania mogą to robić pod naciskiem wyborców. Aczkolwiek należy pamiętać, iż większy sprzeciw pomoc budzi wśród prawicowych respondentów niż wśród centrowych i lewicowych".
Kluczowym aspektem oceny pomocy Ukraińcom, mogą być też kwestie ekonomiczne. Wybuch wojny nadszarpnął zasoby wśród społeczeństwa Grupy Wyszehradzkiej. Z badań prof. Długosza wynika, że materialny poziom życia według uzyskanych deklaracji najlepszy jest w Czechach i Polsce, gorzej wygląda na Słowacji, a najgorzej na Węgrzech. Generalnie mniejszość ankietowanych uważa, iż poziom ich życia jest zbliżony do tego, który chcieliby osiągnąć. Dodatkowo, ponad jedna trzecia respondentów jest przekonana o wpływie wojny na ich finanse osobiste, a we wszystkich krajach respondenci deklarowali obniżenie jakości życia w stosunku do czasów przedwojennych. Są oni także przekonani, że po zakończeniu wojny ulegnie ona zwiększeniu, ale nie wróci do poziomu sprzed wojny.
- Sam spadek pozytywnych postaw wobec ukraińskich uchodźców należy tłumaczyć prawdopodobnie pojawieniem się konkurencji w dostępie do zasobów. O ile na początku wojny naturalnym odruchem w warunkach stresu była pomoc o tyle, po dłuższym czasie Polacy się przekonali, że (tak jak pisaliśmy w pierwszych badaniach) z Ukrainy głównie przyjechała klasa średnia. W związku z tym ludziom szczególnie mniej zasobnym jest trudno przejść do porządku dziennego nad tym, że pomaga się Ukraińcom, kiedy oni są bogaci i etc. - mówi prof. Długosz.
Z jego badań wynika także, że w porównaniu do innych państw Grupy Wyszehradzkiej, Polacy są częściej doświadczani przez zaburzenia zdrowia psychicznego: obserwowali u siebie silniejsze objawy stresowe i zaburzenia lękowe. Podobnie silniejsze w Polsce były zaburzenia depresyjne.
We wszystkich badanych krajach dominuje brak zaufania personalnego, a brak zaufania może utrudniać społeczną integrację. W Polsce, na Słowacji, na Węgrzech stereotyp Ukraińca ma charakter neutralny. W Czechach jest on negatywny. Najwyższy poziom sympatii wobec Ukraińców zaobserwowano w Polsce. Niższy był w pozostałych państwach. Badane społeczeństwa przyjmują większy dystans wobec Ukraińców niż ich południowych i wschodnich sąsiadów. Rosjanie i Białorusini budzą największą niechęć wśród Polaków, z większą sympatią spotykają się na Słowacji.
Jeśli chodzi o akceptację pomocy dla Ukrainy, to około połowa respondentów zgadza się na przyjmowanie osób uciekających przed wojną. Niższe jest wsparcie dla udzielania pomocy wojskowej oraz finansowej, przy czym wśród Polaków - największe.
Ważne
Większość badanych respondentów ze wszystkich państw jest za ograniczeniem pomocy dla Ukraińców do osób, które uciekły z rejonów, gdzie się toczą walki lub pochodzą one z terenów okupowanych. Za dalszym przyjmowaniem uchodźców z Ukrainy jest mniej niż połowa badanych. Najwięcej akceptujących ten krok jest na Węgrzech, nieco mniej na Słowacji i w Czechach a najmniej w Polsce.
W badanych przez prof. Długosza państwach przeważa opinia, iż uchodźcy z Ukrainy są roszczeniowi, mają zły wpływ na funkcjonowanie państwa. Połowa Polaków zgadza się z tym, nieco mniej na Słowacji i Czechach, a rzadziej na Węgrzech. Jedynie w przypadku zapełnienia luk na rynku pracy badani docenili pozytywny wpływ ukraińskich uchodźców. W Polsce, Czechach, Słowacji respondenci winią uchodźców za wzrost przestępczości, inflacji i cen na rynku mieszkaniowym.
- Wojna też doprowadziła do spadku jakości życia, uszczuplenia zasobów poprzez wzrost cen. W związku z tym, też dzisiaj w innej sytuacji są Polacy niż na początku wojny. Za tym przemawiają też dane z sondażu, który niedawno był publikowany w Rzeczpospolitej. U nas negatywnie wpływ Ukraińców na państwo oceniało ponad 50 proc.. W Czechach, na Słowacji 42 proc., na Węgrzech 31 proc.. Można stwierdzić, iż w tym kraju, gdzie uchodźców z Ukrainy jest najwięcej, tam też najwięcej negatywnych opinii. Ale należy zaznaczyć, iż we wszystkich krajach V4 są podobne nastroje wskazujące na ograniczenie pomocy dla Ukraińców - podsumowuje prof. Długosz.