Nowe dane Głównego Urzędu Statystycznego mówią o tym, że we wrześniu tego roku 37,4 proc. Polaków obawia się wzrostu bezrobocia. Na początku roku wskaźnik ten wynosił zaledwie 22,86 proc. Jak czytamy w analizie Polskiego Instytutu Ekonomicznego, strach ten może wynikać np. z niepewności gospodarczej czy procesów restrukturyzacyjnych w firmie.

GUS wskazał, że w sierpniu liczba zadeklarowanych zwolnień grupowych była większa niż przed rokiem – 27 zakładów zadeklarowało zwolnienie 2,4 tys. pracowników, w tym 0,8 tys. dotyczyło sektora publicznego. Na koniec miesiąca było już 19,8 tys. zgłoszonych planowanych redukcji etatów w tym już 4,5 tys. z sektora publicznego zadeklarowanych przez 161 zakładów pracy.

Co więcej, według wyników badania popytu na pracę w końcu drugiego kwartału br. liczba wolnych miejsc pracy wyniosła
110,8 tys. i była o 1,0 proc. niższa niż przed kwartałem oraz o 2,1 proc. niższa niż przed rokiem.

"Wolnymi miejscami pracy dysponowało mniej podmiotów gospodarki narodowej niż w końcu poprzedniego kwartału oraz niż rok wcześniej – 36,1 tys., tj. 5,7 proc. jednostek ogółem (wobec 6,0 proc. w końcu pierwszego kwartału br. oraz 5,8 proc. w końcu 2 kwartału ub. roku)" – czytamy w komunikacie GUS-u.

Strach przed utratą pracy

We wrześniu tego roku mimo rekordowo niskiego bezrobocia aż 37,4 proc. obawiało się jego wzrostu, co oznacza wzrost o 14,5 pkt proc. w stosunku do stycznia 2024 roku.

– Strach przed utratą pracy może wynikać z wielu czynników: niepewności gospodarczej procesów restrukturyzacyjnych, usprawnień technologicznych oraz przesunięć w zapotrzebowaniu na produkty czy usługi danej branży. Nie do przecenienia są też osobiste doświadczenia związane z koniecznością zmiany pracy lub utratą zatrudnienia przez członków rodziny czy znajomych – informuje Agnieszka Wincewicz-Price w najnowszym "Tygodniku Gospodarczym" PIE.

Jak czytamy w raporcie, strach przed zwolnieniem odzwierciedla nie tylko poczucie zagrożenia utratą pracy, ale również postrzegane przez zatrudnionych pogarszające się warunki i możliwości związane z rozwojem na danym stanowisku. Co więcej, osoby, które stale się tym martwią mają gorsze zdrowie i częstsze objawy depresji niż te, które faktycznie straciły pracę.