Pomysły, aby nadać inspekcji pracy możliwość wydawania decyzji o przekwalifikowaniu umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę, pojawiały się już kilkukrotnie. Były nawet gotowe projekty ustaw. Obecnie żaden projekt jeszcze się nie pojawił, ale zapowiedzi zmian wyglądają poważnie. Będzie to duża zmiana na rynku pracy, ponieważ korzystanie z umów cywilnoprawnych jest w Polsce dość częste. Nie oznacza to jednak, że umowy cywilnoprawne będą zakazane. Nadal będzie można z nich korzystać, ale ewentualne przekwalifikowanie takiej umowy w umowę o pracę będzie szybsze.
Istotą nowych uprawnień PIP ma być możliwość uznania – w drodze decyzji administracyjnej – że strony tak sobie ułożyły wzajemne relacje, że choć na piśmie zawarły umowę cywilnoprawną, to jednak w rzeczywistości łączy je stosunek pracy. Dziś decydować o tym może wyłącznie sąd pracy. Orzecznictwo sądowe bierze pod uwagę podstawowe wolności konstytucyjne – wolną wolę stron oraz tzw. swobodę umów – i uznaje, że jeżeli dany stosunek cywilnoprawny nie ma większości elementów pracowniczych, to nie można uznać, że jest to umowa o pracę.
PIP takie podejście się nie podoba. Z mojego doświadczenia wynika, że w praktyce inspekcja jest bardziej radykalna i uznaje, że tam, gdzie są jedynie poszczególne elementy stosunku pracy, strony powinien łączyć stosunek pracy bez względu na wolę stron. I to jest poważna zmiana zasad gry na rynku pracy.
Nie obawiam się nadużyć w takim sensie, że PIP będzie łamała prawo. Raczej zmieni się interpretacja i wkroczy konserwatywna wykładnia inspekcji, która nie jest korzystna dla umów cywilnoprawnych. Chodzi zatem o zmianę podejścia, którego skutki mogą być niezwykle trudne dla całego rynku pracy i wszystkich jego podmiotów.
Nie znamy jeszcze projektu ustawy. Jeżeli jednak PIP otrzyma możliwość wydawania nakazu przekwalifikowania umowy w umowę o pracę w drodze decyzji administracyjnej, to będzie od niej przysługiwało odwołanie. Najprawdopodobniej będzie je rozpatrywał sąd pracy. Obecnie w sądach w Warszawie rozpatrzenie odwołania od decyzji ZUS w podobnych sprawach trwa około trzech lat w I instancji. Do tego należy doliczyć czas apelacji i ewentualnej skargi kasacyjnej. W praktyce decyzje PIP będą mogły być wydawane szybko i to wobec większej liczby osób.
Oznacza to, że jako podmiot dający pracę możemy otrzymać np. co najmniej 50o odrębnych decyzji PIP, od których będzie, co prawda, przysługiwało odwołanie, ale na rozstrzygnięcie będzie trzeba czekać przez wiele lat. Dodatkowo zwiększy się liczba spraw sądowych, ale sędziów raczej nie będzie przybywać. Takiej sprawy nie będzie można zakończyć ugodą, bo stroną postępowania będzie inspekcja. Zatem proponowana zmiana prawa narazi rynek pracy na wiele procesów sądowych.
Co ważne – prawdopodobnie przekwalifikowanie nie będzie dotyczyło jedynie umów, które będą zawarte po wejściu nowej ustawy w życie. Wydaje się, że będzie można w ten sposób kwestionować umowy trwające, a może nawet takie, które się zakończyły. Dodatkowo ustalenie stosunku pracy nie jest objęte przedawnieniem i może dotyczyć umów, które zakończyły się wiele lat temu. Już teraz znam sprawy, w których PIP wszczyna postępowania wobec umów zakończonych ponad 10 lat temu. Na razie jednak inspektorzy mogą jedynie złożyć w takiej sprawie pozew do sądu pracy w imieniu osoby, która chce ustalenia istnienia stosunku pracy. Natomiast PIP nie ma prawa sama podejmować decyzji wobec takich umów.
Różnorodne. Po pierwsze, osoba, która wykonywała taką umowę, będzie mogła żądać wszystkich niewypłaconych świadczeń ze stosunku pracy, które by otrzymała, gdyby była traktowana jak pracownik. Może to być np. ekwiwalent za urlop, premia, odszkodowanie za niezgodne z prawem rozwiązanie umowy. Najprawdopodobniej o takie świadczenia będzie można żądać za trzy lata wstecz od dnia wydania decyzji.
Po drugie, taka osoba będzie podlegać ochronie przed zwolnieniem – o czym prawomocnie przesądzi sąd pracy wiele lat po wydaniu decyzji. W tym czasie będzie wiele wątpliwości co do tego, czy możemy się z taką osobą pożegnać i na jakich zasadach.
O wiele większe konsekwencje będą w sferze danin publicznych. W zależności od typu dotychczasowej umowy jej przekwalifikowanie będzie miało wpływ na rozliczenie podatku dochodowego oraz składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. W przypadku współpracy B2B dodatkowo na VAT oraz CIT i koszty prowadzenia działalności. Wszystkie te obszary mogą być dotknięte decyzją PIP za okres pięciu lat wstecz razem z odsetkami. Koszty i nakład pracy będą zatem ogromne. Warto też pamiętać, że część z tych danin powinien pokrywać pracownik z własnych środków, o czym PIP nie przypomina.
Z moich wieloletnich doświadczeń wynika, że interpretacja prawa pracy proponowana przez PIP jest często jednostronna i jednoznacznie korzystna wyłącznie dla pracownika. Potwierdzał to nawet Sąd Najwyższy, rozstrzygając ważne kwestie prawne wbrew stanowisku PIP, ale w taki sposób, aby prawo pracy służyło obu stronom stosunku pracy.
Uzasadnieniem dla dość jednostronnego podejścia PIP jest ochrona pracownika przed pracodawcą – nawet jeżeli ma on racjonalne uzasadnienie swojego stanowiska. Jeśli przy takim jednostronnym podejściu PIP otrzyma silne uprawnienia decyzyjne, to będzie to niebezpieczne dla całego rynku pracy i może doprowadzić do ograniczania, a w najgorszym wypadku do zamykania biznesu. Wygrana po wielu latach w sądzie pracy może przyjść za późno.
Przyznam też, że bardzo nie lubię określenia „śmieciowe umowy”, ponieważ stygmatyzuje ono zarówno rynek pracy, jak i osoby pracujące na podstawie umów cywilnoprawnych. Nie jest prawdą, że umowa cywilnoprawna jest „gorszą” wersją umowy o pracę. Umowa cywilnoprawna jest „inną” formą współpracy niż umowa o pracę i powinna być stosowana w innych okolicznościach. Wiele zależy od woli stron umowy, bo to one decydują przy jej zawieraniu i w trakcie jej wykonywania, jak sobie tę współpracę ułożyć. W tej samej sytuacji możliwe jest ułożenie tej współpracy tak, że jest to stosunek pracy, a więc praca oparta na podporządkowaniu pracowniczym, lub tak, że jest to stosunek cywilnoprawny, gdzie jedna strona nie pracuje pod kierownictwem drugiej strony.
Umowy B2B będą również mogły być przekwalifikowane. Stosowane są one dość powszechnie przez wysokiej klasy specjalistów, którzy chcą mieć elastyczność w wykonywaniu swojego zawodu. Trudno ocenić, czy zostaną wyeliminowane, ale na pewno warto się im przyjrzeć, zanim będą analizowane przez PIP. ©℗