– Za zmianami klimatycznymi powinny iść także regulacje prawne, które skutecznie będą chronić ludzi przed konsekwencjami wysokich temperatur. Dotyczy to przede wszystkim naszych miejsc pracy. Dlatego w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rozpoczęliśmy prace nad wzmocnieniem ochrony pracownic i pracowników w upalne dni – informuje resort pracy, który w odpowiedzi na pytania DGP wskazuje, jakie rozwiązania mogą zostać przyjęte. Pierwsze to wprowadzenie maksymalnej temperatury, po przekroczeniu której pracownicy są zwalniani do domu (jak wynika z uzyskanych przez nas informacji, jest duża szansa, że resort się na to zdecyduje). Inne rozważane rozwiązania to np. dodatkowe, płatne przerwy na schłodzenie się, skrócenie godzin pracy, dodatkowe klimatyzowane pomieszczenie, w którym można odpocząć.
Zapowiedź nowych regulacji chroniących pracowników przed upałami ze strony obecnego resortu pracy pojawiła się w pierwszej połowie lipca. Inicjatywa wprowadzenia dodatkowych uregulowań w tej kwestii nie jest jednak nowa, o czym obecny rząd z oczywistych względów milczy. Prace w tym temacie trwają bowiem co najmniej od roku, a rozpoczął je rząd Zjednoczonej Prawicy. Jak informowaliśmy w lipcu 2023 r., już wtedy ówczesne Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej analizowało potencjalne zmiany w prawie w tej kwestii. Za czasów poprzedniej władzy resort prowadził w tej sprawie konsultacje m.in. z inspekcją pracy i Ministerstwem Zdrowia. Zlecił także odpowiednie badania w zakresie obciążeń cieplnych pracowników, realizowane przez Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy w ramach VI etapu Rządowego Programu Poprawy Bezpieczeństwa i Warunków Pracy na lata 2023–2025. W ocenie obecnego resortu pracy działania poprzedników były jednak nieadekwatne, stąd zapowiadane obecnie przyspieszenie prac.
Okiem związkowców
W obowiązujących przepisach nie ma określonej maksymalnej temperatury, w której mogą być wykonywane obowiązki służbowe (z wyjątkiem reguł dla młodocianych – patrz: infografika). Ustalenie takiej wartości i skutków jej przekroczenia – np. w postaci dania pracownikom czasu wolnego – to dziś kwestia najtrudniejsza do wprowadzenia, a zarazem najbardziej sporna między partnerami społecznymi.
– Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” zwracała się z apelem do ministra pracy w tej sprawie już dwukrotnie – w latach 2019 i 2021 – informuje Paulina Barańska, pełnomocnik ds. BHP KK NSZZ „Solidarność”. Ekspertka zaznacza przy tym, że centrala Solidarności opowiada się przede wszystkim za uregulowaniem tej kwestii na poziomie europejskim, w formie dyrektywy, ponieważ fale upałów rozprzestrzeniają się po całym kontynencie europejskim i nie znają granic państwowych. Dodaje, że problem świadczenia usług w wysokich temperaturach i braku określonej maksymalnej temperatury w przepisach jest podnoszony przez europejskie związki zawodowe już od 2018 r.
– Jednakże rozwiązania prawne na poziomie krajowym również mogą być odpowiednie w celu ochrony zdrowia i życia pracowników wykonujących pracę w wysokich temperaturach – uważa. Zdaniem Solidarności problem ten powinien zostać całościowo uregulowany, z uwzględnieniem pracy zarówno w pomieszczeniach, jak i na otwartych przestrzeniach. Jednocześnie w ocenie związkowców posługiwanie się wysokością temperatury jako punktem odniesienia, a nie innym wskaźnikiem, jak np. „wskaźnik komfortu cieplnego”, jest najbardziej adekwatne. To bowiem właśnie temperatura jest tym wskaźnikiem, który jest najbardziej zrozumiały i który bez trudu może zostać sprawdzony przez każdego pracownika.
– Postulujemy określenie maksymalnej temperatury w pomieszczeniu w odniesieniu do pracy w biurach oraz odrębnie dla hal produkcyjnych, gdzie jest wykonywana praca przy przeciętnej aktywności fizycznej, i w takich, gdzie jest wykonywana praca o długotrwałej aktywności fizycznej – wskazuje Paulina Barańska. I dodaje, że po przekroczeniu maksymalnej temperatury w pomieszczeniach pracownicy muszą być zwalniani do domu.
Natomiast jeśli chodzi o regulacje dotyczące organizacji pracy w wysokich temperaturach na otwartych przestrzeniach, dopuszcza ona takie rozwiązania jak np. organizacja pracy w chłodniejszych porach dnia czy wprowadzenie płatnych przerw w pracy. – Jednak takie środki nie mogą wiązać się z uciążliwością dla pracowników, jak np. wydłużony dzień pracy – zaznacza.
Zdaniem NSZZ „Solidarność” w zamkniętych pomieszczeniach roboczych temperatura pomieszczeń, w których wykonywana jest praca siedząca typowa dla biur lub podobna, powinna wynosić od 17 do 27 st. C. Natomiast temperatura w pomieszczeniach, w których wykonywana jest praca lekka, powinna wynosić od 14 do 25 st. C. Jednocześnie wilgotność względna powinna wynosić od 30 proc. do 70 proc., z wyjątkiem pomieszczeń, w których istnieje ryzyko powstania elektryczności statycznej, gdzie dolna granica wynosi 50 proc.
Z kolei Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych dotychczas proponowało unormowanie maksymalnej temperatury w pomieszczeniach na poziomie 30 st. C. Zdaniem zaś Związkowej Alternatywy taka wartość powinna dotyczyć pomieszczeń biurowych, a przy ciężkiej pracy fizycznej w hali maksymalną wartością powinno być 28 st. C, a przy pracy w warunkach szczególnych – 26 st. C.
Zmiany w organizacji czasu pracy
Firmy podkreślają, że ze względu na obowiązujące przepisy (patrz: infografika) i zdroworozsądkowe podejście pracodawców kwestia wysokiej temperatury w miejscu pracy jest już obecnie uwzględniana w codziennej działalności firm.
– W praktyce zakłady już dziś uwzględniają rozwiązania, które mają ograniczyć wpływ wysokich temperatur na zdrowie pracowników. To np. udostępnianie napojów, wprowadzenie wentylacji, czasem dodatkowej przerwy czy dostępu do pomieszczeń klimatyzowanych – wskazuje Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
Jeśli chodzi o proponowane przez MRPiPS zmiany, to jego zdaniem, ze względu na różnorodność rodzajów prac i procesów, trudno jest mówić o jednym standardzie czy rozwiązaniu.
– W dyskusji nad przyszłymi rozwiązaniami musimy uwzględnić różnorodność sytuacji pracodawców. Trzeba zatem wziąć pod uwagę rodzaj działalności pracodawcy, natężenie pracy, a więc czy są to prace lekkie, czy ciężkie, rodzaje procesów, np. produkcyjnych, a także to, czy chodzi o prace w pomieszczeniach, czy na zewnątrz – wskazuje.
Robert Lisicki podkreśla, że w odniesieniu do wszystkich propozycji przedstawionych przez MRPiPS pojawia się wiele pytań o skutki w zakresie organizacji pracy i ewentualnych kosztów związanych z obowiązkiem dostosowania się do takich rozwiązań. Zastrzega też, że nie znamy kluczowego elementu przyszłych rozwiązań, tj. wartości temperatur, do jakich ministerstwo chce stosować nowe ograniczenia, bądź innych czynników (np. wilgotność).
– Przepisy mogłyby natomiast przyznawać pracodawcom np. prawo do modyfikacji organizacji czasu pracy w okresach występowania wysokich temperatur w miejscu pracy. Chodzi o czasowe ograniczenie natężenia wykonywania obowiązków w pewnych okresach i odpracowywanie w kolejnych miesiącach. Oczywiście tam, gdzie to jest możliwe – proponuje ekspert Lewiatana. Dodaje też, że ze względu na organizację świadczonych usług nie wszędzie istnieje możliwość np. zapewnienia klimatyzacji. – Takie rozwiązanie dla wielu firm wiązałoby się z dużymi, dodatkowymi kosztami i ocena tych skutków musi zostać uwzględniona w pracach nad nowymi regulacjami. Dlatego przyszłe propozycje muszą przewidywać możliwość alternatywnych rozwiązań, uwzględniać specyfikę poszczególnych sektorów przemysłu. Bez względu na rodzaj proponowanych działań musimy też przyznać firmom dłuższy czas na dostosowanie się do nowych wymagań – postuluje. ©℗