Wzrost wynagrodzeń dla budżetówki podzielił Radę Dialogu Społecznego. Związkowcy chcą wzrostu płac o 15 proc., pracodawcy o niespełna 8 proc., a rząd proponował nieco ponad 4 proc. Jednak Andrzej Domański podczas ostatniego posiedzenia powiedział, że Rada Ministrów przedstawi wkrótce nową propozycję w tej sprawie.
Jak informował Artur Radwan w DGP, Andrzej Domański chce zrewidować wskaźnik średniorocznego wzrostu płac w państwowej sferze budżetowej, jednak najbardziej prawdopodobne jest to, że miał na myśli podwyżkę o 7,6 proc., czyli tyle, ile wynosi wzrost minimalnej krajowej.
– Być może pewna grupa pracowników budżetówki nabierze się na tę zagrywkę taktyczną ministra finansów. Według mnie od początku zakładano, że podwyżka dla budżetówki będzie na poziomie ok. 7 proc. Zagrano jednak najpierw wzrostem na poziomie 4,1 proc., a po rozmowach z nami strona rządowa pokazuje nam, że mimo trudności budżetowych jeszcze uda im się wygospodarować parę groszy – komentował w rozmowie z DGP Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.
– Jest dla mnie kluczowe, aby realna wartość wynagrodzeń w sferze budżetowej była co najmniej utrzymana. Dlatego, mając na względzie propozycje partnerów społecznych Rady Dialogu Społecznego oraz przebieg negocjacji w trakcie prac Zespołu ds. Budżetu, Wynagrodzeń i Świadczeń Socjalnych Rady, zaproponuję Radzie Ministrów potencjalną zmianę, czyli podwyższenie wskaźnika, uwzględniając bezpieczeństwo finansów publicznych – powiedział minister finansów podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego, cytowany przez OPZZ
Ile wzrosną wynagrodzenia w budżetówce?
Przypomnijmy: stanowisko związków zawodowych jest takie, że wynagrodzenia w sferze budżetowej powinny wzrosnąć o 15 proc. Zdaniem niektórych pracodawców mowa o wzroście płac na poziomie 7,9 proc.
Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Lewiatana, komentuje, że z niezrozumiałych przyczyn rząd proponuje wzrost wynagrodzenia minimalnego na poziomie przekraczającym 7 proc. w skali roku, a jednocześnie własnym pracownikom oferuje podwyżkę równą prognozowanej na przyszły rok inflacji.
– Tymczasem poziom usług publicznych wpływa znacząco na działalność gospodarczą, a także na atrakcyjność naszego kraju jako miejsca inwestycji. Wyższe podwyżki dla budżetówki, czego domagają się pracodawcy, to próba zatrzymania lub spowolnienia postępującego pogarszania się jakości pracy. Propozycja rządu spowoduje, że w 2025 roku nawet nie odrobimy strat z poprzednich lat, gdy inflacja „zjadała” pensje pracowników budżetówki. Pracodawcy wsparli związki zawodowe w walce o wzrost płac. Wiązało się to z próbą, niestety nieudaną, wypracowania wspólnego stanowiska strony społecznej. W ramach roboczych negocjacji pracodawcy zaproponowali, aby wzrost płac w sferze budżetowej był wyższy o 1/3 od wzrostu wynagrodzenia minimalnego. Oznaczałoby to podwyższenie pensji pracowników budżetówki o 10,1 proc.. Związki zawodowe domagały się podwyższenia płac o 15 proc. – mówi Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.