Blisko co dziesiąty Polak ma dodatkowe zajęcie – wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Pod tym względem jesteśmy na trzeciej pozycji w Europie. Polacy, którzy biorą dodatkową pracę, najczęściej tłumaczą, że robią to, bo zwyczajnie nie stać ich na to, by pracować w jednym miejscu. Zaś niskie zarobki to jeden z powodów naszej frustracji w pracy. Tym bardziej że w Polsce – jak wynika wynika z raportu „Koszty pracy w Polsce 2004 – 2010” (Sedlak & Sedlak) – mamy jednych z najtańszych pracowników w Europie. Tylko Słowacja, Litwa, Łotwa, Rumunia i Bułgaria mogą z nami konkurować pod tym względem.
Zaś kryzys dodatkowo to jeszcze pogłębił. W wielu przedsiębiorstwach zamiast zwalniać, pracodawcy zmniejszali wszystkim pracownikom pensje. – Obcięto nam zarobki o 5 procent. A dodatkowo dołożono obowiązków. Wtedy po raz pierwszy poczułem, że nie chce mi się przychodzić do pracy – mówi Jakub Konieczny, który pracuje w jednej z firm badawczych. Zaczął się rozglądać za nowym zatrudnieniem. Podobnie jak on nowej pracy poszukuje w Polsce blisko pół miliona pracujących. I choć najczęściej szukają jej osoby zatrudnione w sektorze publicznym, czyli np. nauczyciele i lekarze, to w tej grupie znajdują się także specjaliści, którzy przygotowują ekspertyzy na zlecenie, architekci czy prawnicy.
Powodem jest nie tylko znalezienie lepiej płatnej pracy, ale także obawa przed zwolnieniem. Ponad 8 proc. poszukujących boi się, że straci pracę, i woli już wcześniej się zabezpieczyć. Liczba takich osób wzrosła o jedną trzecią od zeszłego roku. Na dodatkową pracę Polacy poświęcają ok. 12 godzin tygodniowo.
– Dopiero kiedy znikną takie przyczyny, jak niskie zarobki i przeciążenie pracą, może się poprawić satysfakcja Polaków z tej sfery życia – mówi Izabela Kielczyk, psycholog biznesu. I rzeczywiście, w poprzednich latach, kiedy rynek należał do pracowników – i oni mogli wybierać miejsce pracy i wysokość zarobków, poczucie satysfakcji było większe.