– Sprawa, którą we wtorek zajmie się Trybunał Konstytucyjny, dotyczy jednej z najbardziej pomijanych grup emerytów. To głównie kobiety z roczników 1949–1953 i część mężczyzn, którzy przeszli na świadczenie w okresie przejściowym między starym a nowym systemem. Państwo obiecało im „gwarancję ochrony praw nabytych”, a w praktyce wyłączyło ich z prawa do ponownego przeliczenia podstawy wymiaru, nawet wtedy, gdy po przyznaniu emerytury dalej pracowali i odprowadzali składki – podkreśla Katarzyna Kalata, radca prawny Kancelaria Kalata.

Emeryci pokrzywdzeni przez system

Jak wskazuje, problem polega na tym, że składki tych osób – realne pieniądze, ciężko wypracowane po przyznaniu świadczenia – nie podnoszą im emerytury w taki sposób, jak podwyższają ją innym emerytom. To jest naruszenie zasady równości, a przede wszystkim samej istoty ubezpieczenia społecznego: jeżeli składka jest obowiązkowa, to jej wartość powinna mieć znaczenie przy ustaleniu wysokości świadczenia.

Przypomnijmy, że urodzeni do końca grudnia 1948 r. otrzymywali świadczenia liczone na podstawie starych zasad. Wyliczało się je zgodnie z okresami składkowymi i nieskładkowymi oraz częścią socjalną wynoszącą 24 proc. kwoty bazowej. Świadczenia osób urodzonych po 1949 r. zależą od wysokości zwaloryzowanych składek zgromadzonych na koncie emerytalnym powiększonych o kapitał początkowy. Tak ustalony kapitał jest dopiero dzielony przez dalsze trwanie życia. Szczególne rozwiązania zastosowano wobec osób, które przechodziły na emeryturę w latach 2009–2014. W 2009 r. aż 80 proc. emerytury było liczone według starych zasad, a 20 proc. – po nowemu. W każdym roku proporcje te się zmieniały, żeby w 2014 r. się odwrócić. W praktyce więc emerytury mieszane przyznawane w 2014 r. w 80 proc. były liczone po nowemu, a w 20 proc. – według starych zasad.

Skarżącą jest emerytka, której świadczenie w 55 proc. było ustalone według starych zasad, a 45 proc. – według nowych. Po uzyskaniu emerytury kobieta pracowała jeszcze przez 9 lat. Gdy w 2023 r. skarżąca wystąpiła do ZUS o przeliczenie emerytury, ale zakład jej odmówił. Przyczyną wniosku o ponowne ustalenie emerytury było poczucie krzywdy i niesprawiedliwości wynikające z tego, że młodsze koleżanki skarżącej, z mniejszym stażem i wynagrodzeniem, uzyskały wyższe od niej świadczenia emerytalne.

Ponowne przeliczenie emerytury

- Z punktu widzenia standardów konstytucyjnych trudno znaleźć choć jeden przekonujący argument za tym, dlaczego akurat ta grupa została pozbawiona prawa do przeliczenia na podstawie art. 111 i 109 ustawy o emeryturach i rentach z FUS. To rozróżnienie jest arbitralne, nieproporcjonalne - podkreśla Katarzyna Kalata. Jeśli Trybunał uzna ten przepis za niekonstytucyjny, skutki będą bardzo szerokie, ponieważ otworzy to drogę do ponownego przeliczenia świadczeń dla tysięcy osób, ponadto wymusi porządek w systemie, który od lat opiera się na przejściowych rozwiązaniach, generujących trwałe niesprawiedliwości. - Będzie to jeden z nielicznych momentów, gdy państwo przyzna, że luka legislacyjna sprzed dekady realnie obniżyła ludziom emerytury. W tej sprawie stawką nie są „techniczne zasady przeliczeń”, ale to, czy państwo może przerobić obowiązkową składkę emerytalną w księgowy zapis bez wartości – podsumowuje Katarzyna Kalata.