Nowe rozporządzenie resortu pracy wymusi na firmach składanie wniosków o zezwolenia dla osób, dla których do tej pory nie trzeba było tego robić. Eksperci już teraz ostrzegają przed paraliżem urzędów. A wszystko z powodu projektu rozporządzenia Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w sprawie szczególnych przypadków, w których cudzoziemiec może wykonywać pracę bez zezwolenia, który jest na ostatniej prostej. Musi ono wejść w życie najpóźniej 1 grudnia 2025 r., ponieważ zastępuje przepisy, które warunkowo przedłużono po wygaśnięciu starej ustawy o promocji zatrudnienia.

Będzie gorzej w zatrudnianiu cudzoziemców

Biznes liczył, że utrzymany zostanie ten sam zakres zwolnień, jak do tej pory. Okazuje się jednak, że MRPiPS, w ramach uszczelniania systemu, radykalnie ograniczy wyjątki.

Dotychczas wystarczyło, by cudzoziemiec ukończył polską szkołę ponadpodstawową (np. liceum lub technikum) albo policealną, by móc legalnie pracować bez konieczności przechodzenia przez żmudną procedurę uzyskiwania zezwolenia na pracę czy oświadczenia o powierzeniu pracy. Nowe przepisy stawiają twardy warunek: trzeba będzie legitymować się uzyskanym w Polsce dyplomem potwierdzającym kwalifikacje zawodowe.

Matura nie wystarczy

To fundamentalna zmiana. Jak podkreśla Nadia Winiarska, ekspertka departamentu rynku pracy w Konfederacji Lewiatan, dotychczasowe przepisy były znacznie bardziej elastyczne.

– Obecnie samo ukończenie szkoły ponadpodstawowej, nawet bez uzyskania formalnych kwalifikacji zawodowych, powoduje nabycie prawa do wykonywania pracy bez zezwolenia. Teraz ta furtka się zamyka – tłumaczy.

Największym ciosem będzie całkowite wykluczenie z tego przywileju absolwentów liceów ogólnokształcących.

– To istotnie ograniczy pulę kandydatów do pracy, a pierwsze skutki regulacji odczują już przyszłoroczni absolwenci – dodaje Nadia Winiarska. W jej ocenie nowe prawo utrudni młodym cudzoziemcom start zawodowy i integrację na polskim rynku.

Podobnie uważa dr Joanna Torbé-Jacko, adwokatka i ekspertka BCC ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, która zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Otóż w projekcie nie ma wymienionych szkół ponadgimnazjalnych. W związku z tym jest ryzyko, że od 1 grudnia powstanie luka w przepisach i zatrudnienie takich osób bez zezwolenia nie będzie możliwe. Zgodnie z art. 3 ust. 5 pkt. 2 ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. z 2025 r. poz. 621) cudzoziemiec, który jest uprawniony do pobytu w Polsce, może wykonywać pracę bez zezwolenia na pracę lub oświadczenia o powierzeniu pracy, jeżeli jest absolwentem szkoły ponadpodstawowej, o której mowa w ustawie – Prawo oświatowe z 14 grudnia 2016 r., oraz posiada uzyskane w Polsce dokumenty potwierdzające posiadanie kwalifikacji zawodowych. Z prawa oświatowego wynika natomiast, że szkołą ponadpodstawową jest m.in. pięcioletnie technikum.

– Tymczasem szkołą ponadgimnazjalną było np. czteroletnie technikum, którego ukończenie umożliwia uzyskanie dyplomu po zdaniu egzaminów potwierdzających kwalifikacje w danym zawodzie, a także uzyskanie świadectwa dojrzałości po zdaniu egzaminu maturalnego. W tej chwili nie ma już takich szkół, ale tacy absolwenci są na rynku pracy, zwłaszcza absolwenci szkół technicznych – uzupełnia Joanna Torbé-Jacko.

Coraz większe kolejki

Eksperci są zgodni: zmiana oznacza wrzucenie wielu dodatkowych osób do biurokratycznej machiny, i to w momencie, gdy system jest już na granicy wydolności. Już dziś bowiem na rozpatrzenie wniosku i wydanie zezwolenia na pracę czeka się miesiącami. A do obsługi dojdą kolejne.

– Zmiana przepisów oznacza konieczność pozyskiwania zezwolenia w sytuacji, gdy polskie urzędy wojewódzkie są już zatkane wnioskami – komentuje dr Joanna Torbé-Jacko. Jak mówi, cały czas w rekrutacjach pojawiają się oferty pracy od osób, które ukończyły szkołę, ale nie mają kwalifikacji zawodowych. Zatem nie są to jednostkowe przypadki.

Pracodawcy dorzucają do tego argument nieprzewidywalności postępowań. Nigdy nie ma pewności, jaka decyzja zapadnie w sprawie wniosku. Do tego dochodzą koszty. Opłaty za zezwolenia i oświadczenia wzrosły w ostatnim czasie kilkukrotnie. Przykładowo, zezwolenie na pracę do trzech miesięcy podrożało z 50 zł do 200 zł, a powyżej trzech miesięcy – ze 100 zł do 400 zł. Tyle samo kosztuje teraz wpis oświadczenia o powierzeniu pracy cudzoziemcowi. Co istotne, są to opłaty bezzwrotne, które przepadają, nawet jeśli urząd wyda decyzję odmowną.

Florysta w piekarni

Resort pracy broni zmian, powołując się na konieczność powiązania zwolnienia z uzyskania zezwolenia z faktycznym przygotowaniem do wejścia na rynek pracy. Jak słyszymy w MRPiPS, wprowadzenie wymogu posiadania kwalifikacji zawodowych było wynikiem konsultacji międzyresortowych, w tym uwag zgłoszonych przez ministra edukacji.

– Obowiązujące przepisy ustawy z 20 marca 2025 r. o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom przewidują zwolnienie pod warunkiem posiadania uzyskanych w Polsce dokumentów potwierdzających kwalifikacje zawodowe – informuje biuro prasowe resortu. Chodzi o to, by przywilej dotyczył tylko osób z konkretnymi, potwierdzonymi w Polsce umiejętnościami.

Logika resortu ma jednak istotną lukę, która podważa sens uszczelnienia. Jak informuje Nadia Winiarska z Lewiatana, ministerstwo na pytanie, czy uzyskane kwalifikacje muszą być zgodne z wykonywaną pracą, odpowiada, że nie.

– To oznacza, że cudzoziemiec z dyplomem florysty będzie mógł legalnie pracować bez zezwolenia np. w piekarni – podsumowuje Nadia Winiarska.

Uszczelnienie systemu może się więc okazać iluzoryczne, za to dodatkowe obciążenia dla firm i urzędów – jak najbardziej realne. ©℗

Liczba i odsetek szkół z uczniami cudzoziemcami
ikona lupy />
Liczba i odsetek szkół z uczniami cudzoziemcami / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe